Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Czy te książki naprowadzą nas na jakiś ślad? To co w tej chwili mamy w garści, to tylko poszlaki i przypuszczenia plus ćwierć miliona dolarów w złocie. W porządku, popieram twój plan zbliżenia się do pułkownika. Co proponujesz? - Powiedział mi pan, że pułkownik jest szefem ochrony laboratorium rządowego. Czy podlegają mu tam jakieś oddziały z armii? Nie znalazłem niczego na ten temat w raportach FBI. Admirał przetkał fajkę i z zadowoleniem zaczął na nowo napełniać ją tytoniem. - Ludzie z FBI nie zbliżyli się do Weeks Electronics, ale jeśli sobie przypominam, jest tam kilku techników od uzbrojenia, jak również kilku specjalistów od zabezpieczeń. Możliwe, że są jeszcze jacyś inni. Dlaczego pytasz? - Chciałbym przejrzeć papiery tych ludzi. Trzeba znalezć jakąś przyczynę sprawdzenia rzetelności wykonywania obowiązków przez jednego z nich. - Wszyscy są czyści, inaczej nie pracowaliby tam. To miejsce jest tylko dla najbardziej zaufanych. Wszystko co wiem na temat badań to to, że dotyczą jakichś śmiercionośnych promieni. Każdy, kto ma wstęp na teren laboratorium, musi być czysty jak łza. - Nie wątpię w to, panie admirale. Nie interesuje mnie, jaki rodzaj badań prowadzaj to nie ma znaczenia. Nie chcę również sprawdzać żadnego z zatrudnionych tam pracowników, chodzi mi tylko o zbliżenie się do McCullocha, pracowanie z nim, wyciągnięcie czegoś z niego. Nie ma w armii ani jednego faceta, który z tej czy innej przyczyny nie dostarczyłby powodów do wszczęcia dochodzenia. Może traci za dużo pieniędzy, grając w karty albo chodzi do burdelu należącego do mafii czy też może ma dziewczynę, której poprzedni chłopak miał kłopoty z policją. Potrzebuję jakiegoś punktu zaczepienia, by wszcząć dochodzenie. - Popieram twój plan - powiedział admirał, naciskając przycisk pod blatem stołu. - Usłyszeli pukanie do drzwi i zobaczyli Kelly'ego. Admirał dał mu znak ręką. - Jedz do Pentagonu i załatw, by dokopali się do akt personelu wojskowego. Sierżant wyjaśni ci, co jest nam potrzebne. Jeśli zapytają cię o powód, to powiedz, że chodzi o dochodzenie w sprawie bezpieczeństwa prowadzone przez QCIC. Nie powinni zadawać więcej pytań. Sierżancie Harmon, chcę, żebyś natychmiast zameldował mi, jeśli znajdziesz to, czego szukasz. To była robota, którą Troy wykonywał wystarczająco często, by znać ją bardzo dobrze. W trzeciej teczce znalazł to, czego szukał. Była dopiero druga po południu i admirał powinien być jeszcze w biurze. Zgadza się. Sekretarka oddzwoniła i powiedziała, że za pięć minut będzie go oczekiwał w sali konferencyjnej. Niemożliwe, żeby nie miał swojego gabinetu, pomyślał Troy, ale nie miał pojęcia, gdzie to było i dlaczego zawsze spotykali się w tej dużej sali. To była zagadka, ale nie miała zbyt dużego znaczenia. Spojrzał na zegarek, wziął kartotekę i udał się w kierunku schodów. - To ten, admirale - powiedział Troy, przesuwając kartotekę po błyszczącym blacie stołu. - Kapral Aurelio Mendez. Wszyscy zwracają się do niego Chucho. To jest przezwisko. Jest złotą rączką, jeśli chodzi o elektronikę, ale bardzo, że tak powiem, niewojskowy. Pochodzi z Baltimore i spędza tam każdy wolny weekend. Pije i bardzo często gra w bilard ze starymi znajomymi. Właściwie nie ma w tym nic złego, tyle tylko, że jest on jednym z nielicznych, którym udało się wydostać z portorykańskiego getta, co oznacza, że zna wielu stręczycieli, przemytników i wszelkiego rodzaju drobnych przestępców. Admirał rzucił grozne spojrzenie w kierunku teczki. - Uważasz, że stanowi on jakieś zagrożenie dla bezpieczeństwa? Laboratorium zatrudnia ludzi, którym można ufać w najwyższym stopniu! - Nie stanowi żadnego problemu, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo. Tajny agent, również Portorykańczyk, sprawdzał go przez miesiąc, zanim wystawił mu certyfikat stwierdzający, że jest czysty i że można go darzyć absolutnym zaufaniem. Przyjaciele Chucho szanują go i nauczyli się nie wtrącać w jego sprawy. Jest często wzywany na dywanik z powodu nadwagi, co nie przeszkadza mu być zagorzałym amatorem wszelkich wypieków. Jeden z jego kumpli do butelki zaczął mu kiedyś robić głupie uwagi na temat jego kariery wojskowej. Chucho sprał go kijem bilardowym tak, że musieli mu założyć na głowie osiem szwów. Nie został sporządzony żaden raport o tym zajściu i dalej są dla siebie jak bracia. Wszyscy przyjaciele wiedzą, że Mendez jest typowym twardzielem i nauczyli się, że należy zostawić go w spokoju, ale ten jego tryb życia w zupełności mi wystarcza, by sprawdzić jego nieskazitelność. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |