Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gestem przywołał go do siebie.
Carlyle pochylił się niżej nad tobołkiem i obserwował przez chwilę, jak koc podnosi się i
opada w rytm oddechu dziecka. Jake Hagger spał. Inspektor uświadomił sobie, że wstrzymuje
oddech, i westchnął przeciągle. Sięgnął do wnętrza bagażnika, wsunął ręce pod okryte kocem
dziecko i podniósł je ostrożnie. Jake mruknął coś przez sen, ale się nieobudził. Wydawał się
lekki, lżejszy niż powinien, zdaniem Carlyle'a, być chłopiec w jego wieku. Będą musieli zawiezć
go do szpitala i dokładnie zbadać. Dominic otworzył drzwi, a inspektor ostrożnie ułożył dziecko
na tylnym siedzeniu, po czym odsunął się od auta i zatrzasnął drzwi najciszej jak umiał.
Obaj mężczyzni stali przez chwilę w milczeniu, nie patrząc na siebie. Inspektor wiedział, że
nie powinien pytać, jak znaleziono chłopca. Kątem oka dostrzegł, jak coś wynurza się z krzaków
jakieś dwadzieścia metrów dalej. Na środek drogi wyszedł lis, spojrzał na nich obojętnie i
potruchtał w drugą stronę.
Dominic gwizdnął cicho.
 Pierwszy raz widziałem coś takiego!  Sięgnął do kieszeni spodni i wyjął kluczyki do auta.
 Trzymaj  powiedział, rzucając je Carlyle'owi.  Zabierz stąd dzieciaka.
 A co z...  Carlyle wskazał głową magazyn, w którym zostali uwięzieni mężczyzni.
 To już moja sprawa  odparł Dominic twardo.  Ty jedz.
Carlyle spojrzał na kluczyki.
 Nie umiem prowadzić.
 Co?  Dominic na moment oniemiał ze zdumienia.
 Nigdy się nie nauczyłem. W Londynie do niczego ci to niepotrzebne.
Dominic oparł ręce na biodrach i zapatrzył się w mrok.
 Na miłość boską...
 Połowa ludzi w Londynie nie ma samochodu  bronił się Carlyle.
 Ale mogę się założyć, że większość z nich umie prowadzić.  Dom pokręcił głową.  Jesteś
naprawdę bezużytecznym dupkiem.
 Przepraszam.
 Wsiadaj.
Carlyle ruszył do drzwi po stronie pasażera.
Dominic złapał go za ramię.
 Siadaj za kierownicą, zanim ci, kurwa, przywalę.
Przez kilka następnych minut uczył inspektora podstaw jazdy. Szczęśliwie dla tego
ostatniego było to auto z automatyczną skrzynią biegów. Po uruchomieniu silnika musiał
operować tylko pedałem gazu i hamulca.
 Zabierz go do A i E w UCH  powiedział Dominic, zakończywszy naukę. Wysiadając z
auta, wskazał małe pudełko na desce rozdzielczej.  Możesz skorzystać z GPS-u.
 Z czego?
 Ja pierdolę...  wycedził przez zęby Dominic, zaciskając dłonie w pięści i przestępując z
nogi na nogę, jakby naprawdę miał ochotę walnąć Carlyle'a w ucho.  Trzymaj się po prostu
drogowskazów na centrum Londynu.
 Dobra.  Carlyle uznał, że z tym sobie poradzi. Prawdopodobnie.
 Nie spiesz się. Jedz najwyżej pięćdziesiąt na godzinę. Na szczęście o tej porze ruch jest
niewielki. Kiedy będziesz na miejscu, zostaw kluczyki w stacyjce. Może ktoś się skusi. Jeśli nie,
to pewnie go odholują, ale i tak jest czysty, więc nie ma zmartwienia.
 A co z prawem jazdy?  spytał Carlyle.
 Jeśli ktoś cię zatrzyma, pokaż swoją legitymację.  Dominic uśmiechnął się szeroko. 
Zresztą o tej porze nie ma tu gliniarzy, wiem to z doświadczenia. Jeśli w nic nie walniesz ani nie
będziesz jechał tak wolno, że zaczną cię o coś podejrzewać, nic ci nie będzie.
Carlyle nie był takim optymistą.
 A zresztą nawet gdyby cię zatrzymali, to co? Jesteś bohaterem. Upośledzonym w dziedzinie
motoryzacji, ale mimo wszystko bohaterem. Pamiętaj tylko, co masz mówić.
Carlyle skinął posłusznie głową.
 To była anonimowa wiadomość. Znalazłeś ten samochód kilometr stąd. Nie przywoz tu
nikogo przez jakiś czas.  Dom zatrzasnął drzwi, a potem wsunął rękę przez otwarte okno i
uścisną dłoń inspektora.
 Dzięki  powiedział Carlyle.
 Nie ma sprawy  odparł Dominic, przyglądając mu się uważnie.  To jak, umowa stoi?
 Tak. Umowa stoi.
Zdjął stopę z hamulca i nacisnął lekko pedał gazu. Samochód powoli ruszył z miejsca.
Inspektor widział we wstecznym lusterku, jak Dominic zmierza w stronę magazynu, a potem
znika mu z oczu.
Chłopiec spał smacznie na tylnym siedzeniu. Jechali do domu, gdziekolwiek ten dom był.
Podziękowania
To druga powieść o inspektorze Carlyle'u. Po wydaniu pierwszej (Londyn we krwi) zacząłem
zwracać większą uwagę na podziękowania w innych książkach. Przejrzawszy całkiem sporą
liczbę takich wpisów, doszedłem do wniosku, że mogę liczyć na znacznie większą pomoc niż
inni pisarze. Możliwe też, że inni autorzy są po prostu skąpi, jeśli chodzi o podziękowania.
Ja ze swej strony muszę powiedzieć  dziękuję pięknie" wielu ludziom. Należą do nich: Polly
James, Paul Ridley, Michael Doggart, Lulce Speed, Andrea von Schilling, Celso F. Lopez i Peter
Lavery. Przekazuję również wyrazy wdzięczności guru powieści kryminalnych, Richardowi
Jacques'owi, wszystkim z Brunswick oraz Mary Dubberly i całemu personelowi Waterstone w
Covent Garden.
Szczególne podziękowania należą się Chrisowi McVeigha i Beth McFarland, informatykom z
451, za promocję Johna Carlyle'a w sieci. Oczywiście nic by z tego nie wyszło bez wysiłków
Krystyny Green, Roba Nicholsa, Martina Palmera, Eryla Humphreya Jonesa, Emily Burns i
całego zespołu z Constable.
Przede wszystkim jednak dziękuję Catherine i Cate, które cierpliwie znoszą całe to
zamieszanie z książką, kiedy powinienem robić inne rzeczy. Ta książka, jak wszystkie inne, jest
dla nich.
Spis treści
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
Podziękowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.