Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Milczeli długo, mierżąc się nieufnym wzrokiem. Wreszcie Triss żachnęła się, zaklęła, tupnęła obcasikiem. - Ach, do diabła! Przestańmy wodzić się wzajem za nosy! Jakie teraz ma znaczenie, kto komu służy, kto z kim trzyma, kto komu dochowuje wiary i z jakich motywacji? Yennefer nie żyje. Nadal nie wiadomo, gdzie i w czyjej mocy jest Ciri... Jaki sens ma ta zabawa w sekrety? Nie przypłynęłam tu jako szpieg, Crach. Przybyłam tu z własnej inicjatywy, jako osoba prywatna. Powodowana troską o Ciri. - Wszyscy troszczą się o Ciri. Ma dziewczyna szczęście. Oczy Triss zabłysły. - Nie drwiłabym z tego. Na twoim miejscu zwłaszcza. - Wybacz. Milczeli, patrząc w okno, na czerwone słońce zachodzące za lesiste szczyty Spikeroog. - Triss Merigold. - Słucham, jarlu. - Zapraszam cię na kolację. Aha, kucharz kazał zapytać, czy wszystkie czarodziejki gardzą dobrze przyrządzonymi owocami morza? ***** Triss nie gardziła owocami morza. Przeciwnie, zjadła ich dwa razy więcej, niż zamierzała i teraz zaczęła się obawiać o talię - o te dwadzieścia dwa cale, z których była tak dumna. Postanowiła wspomóc trawienie białym winem, słynnym Est Est z Toussaint. Podobnie jak Crach, piła je z rogu. - Tak więc - podjęła rozmowę - Yennefer zjawiła się tu dziewiętnastego sierpnia, spektakulamie spadając z nieba w rybackie sieci. Ty jako wierny lennik Cintry, udzieliłeś jej azylu. Pomogłeś zbudować megaskop... Z kim i o czym rozmawiała, oczywiście nie wiesz. Crach an Craite tęgo pociągnął z rogu i stłumił beknięcie. - Nie wiem - uśmiechnął się chytrze. - Pewnie, że nic nie wiem. Skąd ja, biedny i prosty żeglarz, mógłbym wiedzieć cokolwiek o poczynaniach możnych czarodziejek? ***** Sigrdrifa, kapłanka Modron Freyji, nisko opuściła głowę, jak gdyby pytanie Cracha an Craite przytłoczyło ją tysiącfuntowym ciężarem. - Ona mi zaufała, jarlu - wymamrotała ledwie słyszalnie. - Nie wymagała składania przysięgi milczenia, ale w sposób oczywisty zależało jej na dyskrecji. Ja naprawdę nie wiem, czy... - Modron Sigrdrifo - przerwał poważnie Crach an Craite - To, o co cię proszę, to nie donosieielstwo. Podobnie jak ty, sprzyjam Yennefer, podobnie jak ty pragnę, by odnalazła i ocaliła Ciri. Ba, ja złożyłem Bloedgeas, przysięgę krwi! Zaś co do Yennefer, to kieruje mną troska o nią. To kobieta niezwykle dumna. Nawet idąc na bardzo duży hazard, nie zniży się do próśb. Trzeba zatem będzie, nie wykluczam tego, pospieszyć jej z pomocą nieproszoną. Aby móc to zrobić, potrzebuję informacji. Sigrdrifa odchrząknęła. Minę miała niewyrazną. A gdy zaczęła mówić, jej głos drżał lekko. - Skonstruowała tę jej machinę... W sumie to wcale nie machina, bo nie ma tam żadnego mechanizmu, tylko dwa zwierciadła, czarna aksamitna kotara, pudło, dwie soczewki, cztery lampy, no i oczywiście Brisingamen... Gdy ona wypowiada zaklęcie, światło z dwóch lamp pada... - Zostawmy detale. Z kim się komunikowała? - Rozmawiała z kilkoma osobami. Z czarodziejami... Jarlu, nie słyszałam wszystkiego, ale to, co usłyszałam... Wśród nich są ludzie prawdziwie nikczemni. %7ładen nie chciał pomagać bezinteresownie... %7łądali pieniędzy... Wszyscy żądali pieniędzy... - Wiem - mruknął Crach. - Bank poinformował mnie o przekazach, jakie uruchomiła. Aadny, oj, ładny grosz kosztuje mnie moja przysięga! Ale pieniądze to rzecz nabyta. To, co wydałem na Yennefer i Ciri, zrekompensuję sobie na nilfgaardc to zrobić, potrzebuję informacji. Sigrdrifa odchrząknęła. Minę miała niewyrazną. A gdy zaczęła mówić, jej głos drżał lekko. - Skonstruowała tę jej machinę... W sumie to wcale nie machina, bo nie ma tam żadnego mechanizmu, tylko dwa zwierciadła, czarna aksamitna kotara, pudło, dwie soczewki, cztery lampy, no i oczywiście Brisingamen... Gdy ona wypowiada zaklęcie, światło z dwóch lamp pada... - Zostawmy detale. Z kim się komunikowała? - Rozmawiała z kilkoma osobami. Z czarodziejami... Jarlu, nie słyszałam wszystkiego, ale to, co usłyszałam... Wśród nich są ludzie prawdziwie nikczemni. %7ładen nie chciał pomagać bezinteresownie... %7łądali pieniędzy... Wszyscy żądali pieniędzy... - Wiem - mruknął Crach. - Bank poinformował mnie o przekazach, jakie uruchomiła. Aadny, oj, ładny grosz kosztuje mnie moja przysięga! Ale pieniądze to rzecz nabyta. To, co wydałem na Yennefer i Ciri, zrekompensuję sobie na nilfgaardzkich prowincjach. Ale mów dalej, matko Sigrdrifo. - Niektórych - kapłanka spuściła głowę - Yennefer zwyczajnie szantażowała. Dawała do zrozumienia, że jest w posiadaniu kompromitujących informacji i że wobec odmowy współpracy ujawni je całemu światu... Jarlu... To mądra i w sumie dobra kobieta... Ale skrupułów to ona nie ma żadnych. Jest bezwzględna. I bezlitosna. - To akurat wiem. O szczegółach szantaży natomiast wiedzieć nie chcę, a i tobie radzę jak najszybciej o nich 46 zapomnieć. To niebezpieczna wiedza. Z takim ogniem postronni nie powinni igrać. - Wiem, jarlu. Tobie winna jestem posłuszeństwo... I wierzę, że twoje cele uświęcają środek. Nikt inny nie dowie się ode mnie niczego. Ani przyjaciel w przyjacielskiej pogawędce, ani wróg na torturach. - Dobrze, Modron Sigrdrifo. Bardzo dobrze... Czego dotyczyły pytania Yennefer, pamiętasz? - Nie zawsze i nie wszystko pojmowałam, jarlu. Posługiwali się żargonem, który ciężko wyrozumieć... Była często mowa o jakimś Vilgefortzu... - Jakżeby inaczej - Crach słyszalnie zgrzytnął zębami. Kapłanka spojrzała na niego przestraszonym wzrokiem. - Mówiono też dużo o elfach i o Wiedzących - podjęła. - I o magicznych portalach. Była mowa nawet o Głębi Sedny... Głównie jednak, jak mi się zdaje, chodziło o wieże. - O wieże? - Tak. O dwie. Wieżę Mewy i Wieżę Jaskółki. ***** - Tak przypuszczałam - powiedziała Triss - Yennefer zaczęła od zdobycia tajnego raportu komisji Radcliffe'a, która badała sprawę wypadków na Thanedd. Nie wiem, jakie wieści o tej aferze dotarły tu, na Skellige... Słyszałeś o teleporcie Wieży Mewy? I o komisji Radcliffe'a? Crach an Craite spojrzał na czarodziejkę podejrzliwie. - Tu, na wyspy - wykrzywił się - nie dociera ni polityka, ni kultura. Jesteśmy zacofani. - Komisja Radcliffe'a - Triss uznała za celowe nie zwracać uwagi ani na jego ton, ani minę - szczegółowo zbadała wiodące z Thanedd ślady teleportacyjne. Znajdujący się na wyspie portal Tor Lara, dopóki istniał, negował w znacznym promieniu wszelką magię teleportacyjną. Ale, jak niezawodnie wiesz, Wieża Mewy eksplodowała i rozpadła się, czyniąc teleportację możliwą. Większość uczestników wypadków na Thanedd wydostała się z wyspy za pomocą utworzonych portali. - W samej rzeczy - uśmiechnął się jarl. - Ty, żeby daleko nie szukać, poleciałaś prosto do Brokilonu. Z wiedzminem na plecach. - No proszę - Triss spojrzała mu w oczy. - Nie dociera polityka, nie dociera kultura, a plotki docierają. Ale zostawmy to chwilowo, wróćmy do prac komisji Radcliffe'a. Komisji chodziło o dokładne ustalenie, kto się z Thanedd teleportował i dokąd. Użyto tak zwanych synopsów, czarów zdolnych odtworzyć obraz przeszłych wydarzeń i zestawić wykryte ślady teleportacyjne z kierunkami, do których wiodły, a w konsekwencji przypisać do określonych osób, które portale otwarły. Udało się praktycznie we wszystkich przypadkach. Poza jednym. Jeden ślad teleportacyjny wiódł donikąd. Dokładniej, w morze. Na Głębię Sedny. - Ktoś - domyślił się z miejsca jarl - teleportował się na czekający w umówionym miejscu statek. Ciekawe tylko, że tak daleko... I w miejsce o tak złej sławie. No, ale jeśli topór wisi nad karkiem... - Właśnie. Komisja też na to wpadła. I sformułowała wniosek następujący: To Vilgefortz, schwytawszy Ciri i mając odciętą inną drogę ucieczki, skorzystał z wyjścia rezerwowego: wraz z dziewczyną teleportował się na Głębię Sedny, na czekający tam nilfgaardzki okręt. Tn właśnie według komisji wyjaśnia fakt, że Ciri była przedstawiona na dworze cesarskim w Loc Grim już dziesiątego lipca, zaledwie dziesięć dni po wydarzeniach na Thanedd. - No, tak - jari zmrużył oczy. - To wiele wyjaśnia. Ma się rozumieć, pod warunkiem, że komisja się nie pomyliła. - Owszem - czarodziejka wytrzymała spojrzenie, pozwoliła sobie nawet na drwiący uśmieszek. - W Loc Grim, ma się rozumieć, mógł być równie dobrze zaprezentowany sobowtór, nie prawdziwa Ciri. To też może wiele wyjaśniać. Nie wyjaśnia jednak jeszcze jednego faktu, który ustaliła komisja Radcliffe'a. Tak dziwnego, że w pierwszej wersji raportu pominięto go jako zbyt nieprawdopodobny. W drugiej wersji raportu, ściśle utajnionej, ten fakt podano jednak. Jako hipotezę. - Zamieniłem się w słuch już jakiś czas temu, Triss. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |