Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Po odwiedzeniu łazienki Hugh zrezygnował z dalszego zwiedzania. Zasiadł w trzcinowym fotelu na werandzie i zatopił zęby w aromatycznym hamburgerze, kupionym w Woy Woy. Kathryn najwyrazniej nie doskwierał głód, bo położyła swojego na za- rdzewiałym blacie żelaznego stolika, usiadła w bujanym fotelu i błogo westchnęła. Hugh spostrzegł, że rysy jej złagodniały. Nareszcie wyglądała na odprężoną. Tego dnia zamiast nieśmiertelnego czarnego kostiumiku włożyła szary. Jego surowość łago- dziła bluzka z różowego jedwabiu. Podczas postoju w Woy Woy, gdy temperatura osią- gnęła trzydzieści dwa stopnie, zdjęła wreszcie żakiet. Hugh zawsze lubił kobiety w jedwabiach, zwłaszcza różowych. Lecz Kathryn po- żądałby nawet gdyby włożyła worek. Miał nadzieję, że nie wyczyta z jego oczu, jakie emocje nim targają. W tej chwili wyobrażał ją sobie siedzącą w tym samym fotelu nago, spokojną i odprężoną nie po podróży, lecz po miłosnych zapasach. W marzeniach wciąż na nowo go pragnęła. Jeszcze chwilę, a popatrzy na niego z tęsknotą. Lecz gdy naprawdę na niego zerknęła, natychmiast odwróciła wzrok, zakłopotana, że Hugh ją obserwuje. Pospiesznie rozpakowała swojego hamburgera, podeszła do ba- rierki werandy i wychyliła się, żeby nie poplamić ubrania sosem pomidorowym i tłusz- czem. R L T Mimo że stała tyłem do Hugh, czuła na sobie jego spojrzenie, co ją bardzo peszyło. Wolałaby, żeby ją zagadnął, lecz on uparcie milczał. Pochłonęła swój posiłek w rekor- dowym tempie, po czym z braku serwetek oblizała każdy palec po kolei. Hugh omal nie jęknął. Nieświadomie wystawiła jego siłę woli na ciężką próbę. Po- spiesznie wstał. - Pójdę pozmywać - oznajmił. Nie nazwałby łazienki luksusową, podobnie jak pozostałych pomieszczeń. Mimo to polubił stare domostwo. Kiedy wrócił, Kathryn na szczęście skończyła oblizywanie palców. - Aazienka i kuchnia wymagają remontu - orzekł. - Ale atmosfera tego domu mi odpowiada. Masz rację, szkoda byłoby go sprzedać. Rozumiem, czemu tak zapadł ci w serce. - To znaczy, że nie brak ci wrażliwości. - Tak sądzą moi przyjaciele. - A ty, co myślisz? - Mniej więcej to co ty. - Hugh z szerokim uśmiechem wzruszył ramionami. - Je- stem arogancki, nieodpowiedzialny, niefrasobliwy. Ach prawda, i w dodatku samolubny. - W to ostatnie właśnie zwątpiłam. %7ładen normalny szef nie żeni się z sekretarką, żeby zatrzymać ją w pracy. Wymyśliłeś niezbyt wiarygodną wymówkę, żeby ukryć prawdziwy powód oświadczyn. - To znaczy? - Twoje dobre serce. Hugh nie zdołał zachować powagi. Parsknął niepohamowanym śmiechem. A kiedy Kathryn spłonęła rumieńcem, zabrakło mu siły woli, żeby dotrzymać postanowienia. Po- rwał ją w ramiona i pocałował. W pierwszej chwili Kathryn zesztywniała z zaskoczenia. Gdyby go spoliczkowała, być może ostudziłaby jego zapały. Lecz zamiast to zrobić, rozchyliła usta. Gdy zmiękła w jego ramionach, rozpaliła w nim dziką żądzę. Zbyt pózno wyrwała się z jego objęć. - Co robisz, do licha?! - wydyszała. - Uświadamiam ci prawdziwy powód moich oświadczyn. R L T Kathryn oniemiała. Zrobiła wielkie oczy. - Jakkolwiek nieprawdopodobnie by to zabrzmiało, pożądam cię do bólu, Kat, ko- chanie. - Niemożliwe. - Udowodnić ci jeszcze raz, jak bardzo? Kathryn odstąpiła krok do tyłu. Hugh musiał wsadzić ręce do kieszeni, żeby znów ich po nią nie wyciągnąć. Po chwili wahania uznał, że wyznanie prawdy najpewniej do- prowadzi go do celu. - Przy rekrutacji nie brałem pod uwagę twoich osobistych walorów. Aż tak głupi to ja nie jestem. Zadecydowały wyłącznie twoje kwalifikacje. Zanim uświadomiłem sobie, że mnie pociągasz, zaręczyłaś się z Darylem. Pewnie mi nie uwierzysz, ale nie uwodzę mężatek ani cudzych narzeczonych. Dlatego ucieszyła mnie dziś rano wiadomość o ze- rwaniu zaręczyn. Lecz kiedy oznajmiłaś, że odchodzisz, zacząłem gorączkowo szukać sposobu, żeby cię zatrzymać. Kathryn nie wierzyła własnym uszom. Jeszcze przed chwilą dałaby głowę, że oświadczył się z dobroci serca. Nie wiedziała, czy powinna potraktować jego wyznanie jako obelgę czy jako komplement. Serce podpowiadało to drugie, aczkolwiek nie rozu- miała, co Hugh w niej widzi. Co nie przeszkadzało, że krew szybciej krążyła w jej ży- łach, a rozpalona wyobraznia podsuwała równie kuszące co niepokojące wizje. - Po co więc deklarowałeś, że zostaniemy małżeństwem tylko na papierze? - %7łeby zyskać na czasie - odparł z rozbrajającą szczerością. - Wygląda na to, że pomysł dzielenia ze mną łoża nie bardzo przypadł ci do gustu. Jednak jeśli chcesz odzie- dziczyć tę chałupę, radzę ci go zaakceptować. - To zwykły szantaż! - wykrzyknęła z udawanym oburzeniem. Miała nadzieję, że nie dostrzegł entuzjazmu w jej oczach. - Przesadzasz. Omal nie wyszłaś za Daryla bez miłości z tego samego powodu. Przestań wreszcie udawać żelazną dziewicę - dodał, podszedł bliżej i pogłaskał ją po po- liczku. - Usta cię zdradziły, kochanie. Z przyjemnością oddawałaś pocałunki. R L T Duma kazała jej zaprzeczyć, ale delikatne dotknięcie osłabiło jej wolę. Miała ocho- tę wykrzyczeć: Tak i pragnę jeszcze więcej!". Jakimś cudem opanowała niepożądane emocje. Wytrzymała nawet jego badawcze spojrzenie. - To dlatego, że świetnie całujesz - odparła. - Kocham jeszcze lepiej. - Kto ci to powiedział? Wierzysz tym wszystkim spryciarom, które komplementa- mi torują sobie drogę do wielkiego świata? Oczy Hugh pociemniały, lecz szybko odzyskał równowagę. Zdołał się nawet uśmiechnąć. - Radzę ci wziąć z nich przykład. W czasie pięciu tygodni raczej nie znajdziesz ko- lejnego pretendenta do ręki. - Powinnam ci odmówić, przewrotny diable! - Ale tego nie zrobisz. - Nie. - W takim razie proponuję przypieczętować przymierze pocałunkiem. Nie czekając na odpowiedz, przeszedł od słów do czynów. Kathryn wstrzymała oddech. Zmobilizowała całą siłę woli, żeby się nie poruszyć, nie rozchylić ust, nie dać mu satysfakcji z kolejnego zwycięstwa. Gdyby potraktował ją brutalnie, zdołałaby stawić mu opór, lecz delikatnym, zapraszającym muśnięciom warg nie potrafiła się oprzeć. Kie- dy powiódł wzdłuż ich linii koniuszkiem języka, dała za wygraną. Pocałunek smakował lepiej niż jakikolwiek dotychczas, choć Hugh nie zamierzał zdobywać jej za pomocą szantażu. Kathryn nie kłamała. Nie chciała go pragnąć, nie chciała mu ulec. Wyraznie wi- [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |