Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] mięśni ludzkiej twarzy z niezwykłą precyzją. dwóch stojących przede mną żołnierzy służb bezpieczeństwa. Kiedy wszys- - Czy dobijemy paktu ? zapytał Oberon Glaw. cy trzej przewracaliśmy się na ziemię, pociągnąłem dla lepszego efektu za Dłonie rozłączyły się, twarz znikła. Kreatura podniosła z ziemi swe szpi- spust lasera strzelając na oślep w powietrze. ce i z klekotem podążyła do reszty pobratymców. Wszystkie saruthi cofnęły Nerwy ludzi zgromadzonych na płaskowyżu były napięte niczym po- się na boki tworząc przejście wiodące do bramy. stronki. Jestem pewien, że saruthi za pomocą swych urządzeń i sztucznie Kolejne stwory weszły na płaskowyż. Saruthi podobne do osobników stworzonego nienaturalnego otoczenia rozmyślnie potęgowali napięcie, być negocjujących z heretykami prowadziły grupę innych istot. Były to cztery może chcąc w ten sposób uzyskać psychologiczną przewagę w nego- stworzenia, budową ciała przypominające szarych saruthi, jednakże te w cjacjach. Jeśli się nie myliłem w swych podejrzeniach, plan saruthi spełnił dziwny sposób kojarzyły się z kalectwem i chorobą. Ich gąbczasta skóra się w znacznie większym stopniu, niż oni sami zapewne tego oczekiwali. była biała, pokryta licznymi naroślami i plamami przywodzącymi na myśl Gudrunici i żołnierze służb bezpieczeństwa znajdowali się w stanie skraj- zarazę. Zamiast srebrnych szpiców stąpały na ciężkich metalowych podko- nego zdenerwowania i niepokoju, dręczeni ustawicznie koszmarami pod- wach, a ich cielska łączyły pasma drutów jednoznacznie kojarzących się z ziemnej krainy i ujrzanych obrazów. Ostrzegawczy krzyk i kilka strzałów w kajdanami. Brzydkie, odpychające stwory bez wątpienia niewolnicy sarut- zupełności wystarczyło, by rozpętać dzikie piekło. hi zawodziły jękliwie w trakcie marszu Negocjatorzy obcych nie omiesz- Wszędzie wokół ciszę rozdarły ludzkie okrzyki i kanonada z broni kali dzgnąć niewolników kilkakrotnie swymi szpicami, gdy ci mijali ich w palnej. Podejrzewając zdradziecki akt agresji wobec swych wysoko urodzo- drodze do grupy spiskowców. nych przywódców, wojskowi wciąż lojalni wobec Glawa i Estruma rzucili Na grzbietach czterech idących bok w bok bestii spoczywała wielka się do przodu strzelając z karabinów prosto w cielska saruthi. Część koman- trapezoidalna skrzynia z czarnego metalu, pokryta nieregularnie rozmiesz- dosów wpadła w całkowitą panikę i otworzyła ogień na oślep do swych czonymi wybrzuszeniami. Niewolnicy zatrzymali się na środku płaskowyżu własnych szeregów. Gudrunici znajdujący się na skraju płaskowyżu zaczęli i opadli brzuchami na ziemię. polować na dotychczasowych dręczycieli, ostrzelali też oba transportery. Dazzo i Malahite podeszli do tragarzy, towarzyszył im jeden z saruthi. Pośród znajdujących się w tyle grupy gwardzistów dostrzegłem Bequin i Obcy odłożył szpic i sięgnął zdeformowaną dłonią w stronę skrzyni nacis- Midasa, prowadzących mój oddział do ataku z błyskającą ognikami wystrza- kając niczym nie wyróżniające się od reszty wybrzuszenie. łów bronią w rękach. Skrzynia otworzyła się rozsuwając na boki swą wierzchnią część niczym W przeciągu sekund cały płaskowyż pogrążył się w przerażającej kako- wielki kanciasty kwiat rozkładający płatki pod dotykiem słonecznych pro- fonii ludzkich wrzasków i huku broni palnej. mieni. W myślach oczekiwałem rozbłysku jaskrawej poświaty albo jakiegoś Na częstotliwości radiowej Gwardii usłyszałem głos sierżanta Jerussa równie spektakularnego pokazu mocy. nakazującego Gudrunitom walkę z żołnierzami oddziałów bezpieczeństwa. Nic takiego się nie wydarzyło. Malahite postąpił krok do przodu stając Kanał komunikacyjny oddziałów specjalnych pełen był desperackich rozka- pomiędzy dwoma spoczywającymi na opasłych brzuchach niewolnikami, zów i potwierdzeń, wściekłych wrzasków gniewu i bólu. Rozpoznałem w tle [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |