Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] jej kierunku. Kiedy ją rozpoznał, jego spojrzenie złagodniało. Brooke, którą przed chwilą przebiegł dreszcz z powodu jego bezkompromisowość!, pomyślała, że to wszystko musiało się jej przywidzieć. Ale z drugiej strony, Danny zawsze był chłodnym profesjonalistą. To raczej czułe uśmiechy nie były w jego stylu. - Co tam? - spytał, prostując się i wywołując oburzone szczeknięcie 43 S R pozbawionego pieszczot Buckleya. - Leżeć - powiedział cicho, i pies powędrował na swój czarny chodnik w kącie pokoju. - Chciałam ci tylko powiedzieć, że już się kładę. - Dzieciaki śpią? - To nie sen, tylko śpiączka, dzięki twojemu genialnemu pomysłowi z filmem i przepysznej kolacji - odparła z ziewnięciem. - Właśnie miałem zrobić sobie drinka. Przyłączysz się czy jesteś zbyt zmęczona? - A wyglądam na zmęczoną? - zapytała żartobliwie. - Skądże znowu - odpowiedział, wstając. Brooke musiała unieść głowę, by spojrzeć mu w oczy. Była boso, może dlatego poczuła się przy nim taka mała. - Bar jest w sali kinowej - przypomniał jej łagodnie i szerzej się uśmiechnął. - Muszę na chwilę iść na górę, ale zaraz się do ciebie przyłączę. - W porządku - szepnęła, gdy ją mijał. Patrzyła, gdy w pośpiechu przeskakiwał po dwa stopnie naraz i zastanawiała się, jak często w najbliższych dniach będą mijać się w drzwiach i ocierać o siebie w korytarzach. Gdyby ktoś przyjrzał im się z boku, mógłby uznać, że robią to celowo. Kiedy została sama, postanowiła przyjrzeć się jego królestwu. Najwięcej można się o kimś dowiedzieć, oglądając te z jego pamiątek, z którymi nie potrafił się rozstać. Oprócz książek, płyt z muzyką i podpisanej piłki jakiegoś sportowca dostrzegła zdjęcie w ramce, stojące poza kręgiem światła. Zbliżyła je do lampy i drgnęła zaskoczona. Nigdy wcześniej go nie widziała. Domyśliła się, że zostało zrobione podczas wakacji, gdy na świecie nie było jeszcze Lily, a oni oboje wyjechali z Dannym na odpoczynek. To były piękne dni, jeszcze zanim Cal został pierwszy raz mistrzem świata. Zanim urodziła drugie dziecko i podróżowanie z mężem zrobiło się zbyt skomplikowane. I zanim Cal zaczął ociągać się z powrotami ze służbowych podróży. Także przedtem, zanim odkryła, że związała się z kimś, kto już nie potrafi jej dłużej kochać. 44 S R Powiodła palcem po policzku nieżyjącego męża. Jak zwykle śmiał się do obiektywu, błyskając zębami. Na tle jego płowej czupryny i mocnej opalenizny robiły tym większe wrażenie. Złoty chłopak. Ona na tym zdjęciu była zwrócona w jego stronę i śmiała się do łez. A Danny... Brooke nie mogła uwierzyć własnym oczom. Widać było, że jest zachwycony. Uśmiechał się, ale nie tym swoim wystudiowanym uśmiechem, którym obdarzał dziennikarzy. W jego wzroku widać było głębokie uczucie. I wcale nie patrzył na przyjaciela, lecz na nią. Możliwe, że fotograf uchwycił go na sekundę przed tym, zanim przeniósł wzrok na Cala. Ale jeśli jego spojrzenie nie kłamało... Zamyślona Brooke delikatnie odstawiła zdjęcie na miejsce. Kiedy się odwróciła, ze strachu miała ochotę krzyknąć. Za jej plecami stał tajemniczo uśmiechnięty Danny. - To były wspaniałe czasy, prawda? - Zdarzały się miłe chwile - przytaknęła, przyłapana na gorącym uczynku. - Beau śpi? - Zakopany po czubek nosa pod twoją kołdrą. - Lily mogłaby zasnąć na szczycie czynnego wulkanu - odparła Brooke. - Ale podejrzewam, że kilka pierwszych nocy w nowym miejscu będzie dla Beau trudne. - Ale ty nie pragniesz jego towarzystwa... W jego głosie brzmiało echo śmiechu i Brooke zrozumiała, że się z nią droczy. - Uważasz, że zmuszam mojego siedmioletniego syna, żeby spał ze mną w jednym łóżku, bo czuję się samotna? - spytała z udawanym oburzeniem. - Właśnie. Dobrze wiem, że zawsze się z nim kładłaś przez kilka pierwszych wieczorów, kiedy Cal wyjeżdżał. - Beau ci to powiedział? - Nawet nie starała się ukryć zaskoczenia. - Pogadaliśmy sobie trochę w czasie przeprowadzki. Prawie doszło do rękoczynów, kiedy robotnicy chcieli zabrać z twojego łóżka drugą poduszkę. Wtedy oznajmił, że należy do niego i pozwoliłaś mu z niej korzystać, kiedy tylko będzie 45 S R potrzebował. - I co zrobiłeś? - zapytała, wstrzymując oddech. - Spakowałem ją do pierwszej wolnej walizki, tylko zapomniałem ci o tym powiedzieć. Właśnie mu ją zaniosłem. Brooke nie wiedziała, co zrobić. Czy palnąć mowę Beau, że nie przyszedł do niej ze swoim problemem, czy go po prostu mocno uściskać? A jak zareagować na troskę Danny'ego? - Myślę, że to dobra chwila na drinka - rzekła w końcu, prześliznęła się obok niego i poszła do sali kinowej. Opadła na skórzaną kanapę i patrzyła, jak Danny podchodzi do baru, bierze butelkę szkockiej, wrzuca lód do szklanek i zalewa go złocistym płynem. Podał jej alkohol i usiadł obok niej na kanapie. - Wychowywała cię tylko matka, prawda? - Tak. - Skinął głową i założył nogę na nogę. - Nie wiem, czego się bardziej boję. %7łe Beau zacznie odreagowywać, czy że całkowicie zamknie się w skorupie - jęknęła. - Według mnie lepiej jest cieszyć się uczuciem jednego rodzica, niż nie mieć pewności, czy w ogóle jest się kochanym. - Hm - westchnęła. - Możliwe. Chociaż Lily od ponad trzech miesięcy nie rozstaje się z tym koszmarnym boa. Zaczynam myśleć, że pójdzie w nim nawet na studniówkę - zauważyła i podkuliła nogi. - Zwietnie sobie radzisz - zapewnił ją Danny ze śmiechem. - Poważnie. Myślę zresztą, że twoim dzieciom byłoby dużo gorzej, gdyby los zdecydował na odwrót. Brooke niemal się zachłysnęła. - Gdybym to ja zjechała w przepaść moim sekretnym autem z sekretnym kochankiem? Gdybym to ja szlajała się po Europie, zostawiając męża w domu z dwójką dzieci? - A nigdy nie przyszło ci to do głowy? - zapytał, leniwie sącząc drinka. - Sekrety czy wycieczka po Europie bez dzieciaków? %7łartujesz? Marzyłam o 46 S R tym każdej nocy, kiedy tysiąc razy wstawałam nakarmić Lily! - Gdyby chodziło o mnie, kusiłoby mnie dać posmakować Calowi jego własnego lekarstwa - wyznał gwałtownie. - Nigdy nie myślałaś o skoku w bok? - Skok w bok sugeruje jednorazowy przypadek - powiedziała cicho. Przyćmione światło i alkohol powoli rozwiązywały jej język. - Nie mam pojęcia, gdzie miałabym spotkać kogoś odpowiedniego. Pod gabinetem pediatry? Na szkolnych wywiadówkach? Nie miałam nawet o czym marzyć. - Tylko brak okazji cię powstrzymywał? Nie żartuj. Nawet teraz nosisz obrączkę. Brooke zerknęła na swoje dłonie i ze zdziwieniem odkryła, że od dłuższej chwili bawi się złotym krążkiem. Nosiła go przez osiem lat, prawie jedną trzecią swojego życia! Zżyła się z nim tak, że wcale go nie zauważała. - Nie pomyślałaś, żeby ją zdjąć? - drążył Danny. - Coś dużo dzisiaj tych pytań - westchnęła. - Wciąż za nim tęsknisz, prawda? - Czasem do szaleństwa - przyznała z goryczą. - Ale to głupie. Już dawno nasz związek przestał być usłany różami. Cala nigdy nie było w domu, ale zawsze potrafiłam go sobie wyobrazić. Wiedziałam, gdzie jest i co robi. A teraz... - Za- mrugała, by pozbyć się łez, i parsknęła wymuszonym śmiechem. - Jestem śmieszna. - Nie - zaprzeczył. - Dobrze wiem, co czujesz. Czasami, kiedy ktoś zadzwoni pózną nocą, zrywam się pewien, że to Cal telefonuje zza granicy, nie dbając, która jest u nas godzina. W sumie nie można było na niego liczyć, ale i tak się go lubiło. - No popatrz. A ja użalałam się nad sobą - westchnęła, opuszczając nogi na podłogę. - A jak ty się trzymasz? - Jakoś sobie radzę - odparł ze smętnym uśmiechem. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |