Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Pragnąłem czuć się urażony, ale byłem za bardzo zaskoczony, za bardzo ujęty, by czuć cokolwiek, prócz pewności, że nigdy nie spotkałem nikogo takiego jak ona. Pod powierzchnią ironicznego naigrywania się, w jej słowach czuło się łagodność, sympatię i żal, jakby wierzyła we wszystko, co o mnie mówi, i uważała, że powinna mnie z tego powodu żałować. Podobała mi się. Wszystko w niej mi się podobało, nawet sposób, w jaki dała mi odczuć, że moglibyśmy zostać przyjaciółmi, ale nie kochankami. Część każdego dnia spędzaliśmy razem, pracując nad sprawą Rothsteina. Czy był to pózny ranek, czy wczesne popołudnie, jedliśmy razem lunch w pobliskiej restauracji; nigdy nie chodziliśmy razem na kolacje ani nie widywaliśmy się wieczorami. Jako pomocnik prawny i studentka była bardziej profesjonalna od większości prawników, jakich znałem. Stopniowo, w trakcie zwyczajnych rozmów, które odrywały nas na moment od żmudnych godzin przygotowań do procesu, poczuła się na tyle swobodnie, że odpowiedziała na niektóre z moich pytań. Pochodziła z Boulder w stanie Kolorado, była córką profesora biologii i skrzypaczki. Jej matka umarła, kiedy Alexandra była małą dziewczynką. Trudno było od niej wyciągnąć więcej. Nie chciała wracać do wspomnień z dzieciństwa. Pewnego popołudnia, przy kieliszku wina w trakcie póznego lunchu powiedziała, że dzisiaj jest rocznica śmierci jej matki. Coś w jej głosie, jakaś bezbronność, której wcześniej nie zauważyłem, sprawiła, że poczułem, że mogę ją o to zapytać. Całymi dniami i nocami przesiadywała w swoim pokoju przy zasłoniętych oknach. Ojciec mówił mi, że miała bóle głowy, ale wiedziałam, że chodzi o coś innego. Zabiła się powiedziała miękko. Po śmierci matki jej ojciec wycofał się do świata złożonego wyłącznie ze studentów, badań i córki. Kiedy skończyła liceum, zapisała się na studia dzienne na Uniwersytecie Kolorado. Nigdy nie przyszło jej do głowy, że mogłaby opuścić ojca. Na początku jej drugiego roku u ojca wykryto raka, a ona zmuszona była patrzeć, jak męczył się i nikł w oczach. Dwa miesiące przed końcem jej studiów umarł. Choroba, która go zabrała, pochłonęła także wszystkie oszczędności, wszystko, co chciał zostawić córce. Sprzedała dom, w którym się wychowała i w którym umarli oboje rodzice, a potem, z resztką pieniędzy, jaka została po zapłaceniu rachunków, opuściła Boulder. Od trzech lat Alexandra mieszkała w Portland i starała się ułożyć sobie życie. Mówiła o tym z obawą, uwypuklając różnice między sobą a matką. To sprawiło, iż zacząłem myśleć, że boi się o własne zdrowie, o to, że los jej matki może któregoś dnia stać się również jej udziałem. Być może właśnie ten strach ją napędzał. Alexandra miała zapał do pracy i inteligencję rzadko spotykaną u tak młodych osób. Była pewna siebie za nas dwoje. Potrzebowałem jej, bo od lat nie prowadziłem żadnej sprawy cywilnej. Szybko odnajdywała właściwe dokumenty lub odpowiednie precedensy. Z zadziwiającą intuicją uprzedzała moje wątpliwości i odpowiadała na pytania, których jeszcze nie zdążyłem zadać. Dzięki niej byłem przygotowany do procesu na długo przed terminem. Bardzo mi pomogłaś powiedziałem jej któregoś ranka w moim gabinecie. Nigdy bym sobie bez ciebie nie poradził. Pamiętasz ten dzień w sali konferencyjnej z Thorndyke em? Kiedy mnie zapytałeś, czy uwierzyłabym, że Bernie Rothstein jest gwałcicielem? Właściwie trudno mi sobie było wyobrazić, żeby ten człowiek w ogóle myślał o seksie! Boże, wydawał się taki niewinny! Naprawdę miał romans? Z pielęgniarką? Nadal nie mogę w to uwierzyć! A gdybym ci powiedział zapytałem z powagą że Bernie Rothstein, ten słodziutki, kurdupelkowaty doktorek, był winny jak wszyscy diabli? %7łe ją zgwałcił? %7łe wszystko, co powiedziała na procesie, było prawdą, a wszystko, co on powiedział, kłamstwem? Myślała, że żartuję, ale po chwili była pewna, że mówię poważnie. Nie mogę w to uwierzyć! Zrobił to? Nigdy bym na to nie wpadła! Dlaczego? Bo nie wygląda na gwałciciela? Nikt nie powiedział, że wyskoczył w nocy zza krzaka i przyłożył jej nóż do gardła. To prawda, że mieli romans. Ona chciała z nim skończyć. On nie chciał. Ona powiedziała nie, ale on nie chciał jej słuchać. On po prostu nie wygląda na takiego. Na takiego? Myślisz jak wszyscy, że istnieją dwa typy ludzi. Jeden typ robi takie okropne rzeczy, a drugi nie. Możesz na kogoś spojrzeć i od razu wiesz, że ten człowiek jest zdolny do przemocy. Patrzysz na kogoś takiego jak Bernie Rothstein i wiesz tylko to, że nigdy nie będziesz pewna, do czego ten facet może się posunąć. W odpowiednich okolicznościach każdy może stać się zabójcą, nawet ty albo ja. Tego nie można wyczytać w czyimś spojrzeniu. Ale Bernie Rothstein? Co z nim? Gwałcicielem. Kto tak mówi? Spojrzała na mnie zdziwiona i zbita z tropu. Ty tak powiedziałeś. Nie, powiedziałem: A gdybym ci powiedział? Ale Bernie? Gwałcicielem? Jak mogłaś w coś takiego uwierzyć? Poczekaj, jak mu to opowiem! O, nie, nie zrobisz tego! krzyknęła, starając się udać złość. Jak mogłeś mnie tak oszukać!? Jestem adwokatem. Tak zarabiam na życie. Musiała mieć pewność. Bernie Rothstein jest niewinny. Prawda? Nie zgwałcił jej. Prawda? Znam tylko jednego człowieka mniej zdolnego do popełnienia przestępstwa. Kto to? Leopold Rifkin. Och, tak. Sędzia Rifkin. Chciałabym go kiedyś poznać. Właśnie zbliżało się coroczne przyjęcie Rifkina. Wyobrażałem sobie, jak by to było pójść na nie z Alexandrą, patrzeć, jak oczarowuje wszystkich swoim wspaniałym uśmiechem. Już miałem ją zaprosić, ale z obawy, że odmówi, i równie przestraszony, że się zgodzi, zmieniłem zdanie. Czemu się śmiejesz? zapytała i popatrzyła na mnie tak, jakbym stracił rozum. Nagle zdałem sobie sprawę, że całkowicie i nieodwołalnie straciłem zdolność rozmawiania z kobietami. Może nigdy jej nie miałeś. A może powiedziała, odwracając się do wyjścia nigdy nie spotkałeś właściwej kobiety. Drugi proces Rothsteina zakończył się tak samo jak pierwszy. Joshua Thorndyke III mógł sobie gadać o różnicach między prawem karnym a cywilnym, ile tylko chciał, ale żadna z tych rzeczy nie interesowała przysięgłych. Bez względu na to, czy Bernard Rothstein był oskarżany o przestępstwo, czy występował jako pozwany w sprawie cywilnej, nikt nie wierzył, że mógł zrobić coś gorszego od wplątania się w romans. Gdyby przysięgli nie musieli wybierać przewodniczącego, mogliby nawet nie zamykać drzwi do pokoju obrad. Podjęli werdykt po trzydziestu minutach. Podczas wywiadu z potencjalnymi przysięgłymi użyłem wszelkich sztuczek, żeby pozbyć się [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |