Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] jednostki do spraw grup zorganizowanych, Finnsurd nie podniósł się z krzesła, siedział dalej, wpatrując się w detektywa Policji Kryminalnej zza ciemnych, bardzo ciemnych szkieł okularów, przeżuwając równocześnie kanapkę, którą dopiero co odwinął z papieru. * Dzień dobry, Finnsrud* spróbował Skarphedin wesoło. * Dzień dobry, Olsen. * Nalał kawy z termosu i wskazał Skarp*hedinowi krzesło. * Neonaziści* od razu przeszedł do sedna. * Chciałbym obejrzeć zdjęcia, które robiliście tej hołocie przez ostatnie kilka miesięcy. * Nie takiej znów hołocie* zamruczał Finnsrud. * Tak długo, jak długo leją tych komunistów z Blitz, nie mogę tak o nich mówić. Skarphedin wpatrywał się w kanapkę starego funkcjonariusza. * Brązowy ser* powiedział kwaśno. * Mam wrażenie, że pod nim nie ma prawdziwego masła, a margaryna! %7łe też nie mdli cię od takiego jedzenia! * Co proszę? * Finnsurd poprawił okulary i spojrzał na Skarp*hedina matowym wzrokiem. * Właśnie* ciągnął Skarphedin* brak logiki w kwestiach kulinarnych oznacza także jej brak, jeśli chodzi o politykę. Mówiłem jednak o twoim archiwum fotografii. Zdjęcia. Czy mógłbyś mi przynieść zdjęcia z ostatnich spotkań neonazistów? Finnsrud zamruczał i odsunął kanapkę na bok. Nacisnął kilka klawiszy na klawiaturze komputera, na ekranie pojawiły się długie ciągi cyfr i liter, Finnsrud zanotował coś na kartce i zniknął w pokoju obok. Spędził tam dobrą chwilę. Gdy wreszcie wrócił, rzucił na biurko przed Skarphedinem teczkę. * Przez to cholerne promieniowanie z ekranów komputerów*wymamrotał* oczy mi łzawią, jeśli nie mam na sobie okularów słonecznych. Skarphedin kichnął i otworzył teczkę. Tuziny zdjęć przedstawiających demonstracje i zebrania, a na nich grupy młodych, lecz także nieco starszych ludzi zebranych wokół symboli, znaków i haseł, na których widok robiło się detektywowi nieprzyjemnie; zmrużył oczy i przyjrzał się dokładnie każdemu ze zdjęć, każdej twarzy, nie znalazł jednak Knorra, Bjornsona ani żadnych innych znajomych, czy na pewno? Odłożył na bok cały stos fotografii i chwycił jedno zdjęcie: ośmiu młodych mężczyzn zmierzających w stronę pubu. Skarphedin uważnie przyjrzał się twarzom, kto szedł jako siódmy w kolejności? Chwycił leżącą na stole lupę, czy to mógł być Joachim Strand? To był Joachim Strand. * Identyfikacja? * spytał Skarphedin i podał zdjęcie Finnsrudo*wi, wskazując palcem Stranda. Finnsrud skinął głową i zanotował cyfry zapisane flamastrem na zdjęciu koło osoby numer siedem. Wszedł następnie w pliki rejestru komputerowego. Na ekranie pojawiły się długie szeregi nazwisk, Skarphedin nie mógł się powstrzymać, podniósł się z krzesła i zerkał FInnsrudowi przez ramię. Joachim Strand. Tak było napisane. * Joachim Strand, owszem* mruknął Finnsrud. * Nie mamy o nim zbyt wiele. Urodzony 26.07.1970 w Arendal. Akademia wojskowa, stopień sierżanta. Aktualnie bezrobotny. * Nie jesteście na czasie. * Skarphedin na powrót usiadł. * Teraz jest ochroniarzem. Pracuje w firmie o nazwie Orzeł". Słyszałeś może o niej? Finnsrud potrząsnął energicznie głową i rzucił się na kolejną kanapkę z brązowym serem. * Finnsrud* Skarphedin zmrużył oczy* w ogóle nie imponuje mi jakość materiałów o najnowszej aktywności neonazistów, jakimi dysponujecie. Wydaje mi się wręcz, że można znalezć więcej w archiwach Klassekampen". Dlaczego nie macie żadnych zdjęć z niedawnego spotkania w Hokksund? Przecież infiltrujecie to środowisko? Nie dostaliście raportu od Knorra? * Knorra? * Finnsrud przestał na chwilę przeżuwać. * Tak, Rolfa Knorra. Patrol z psami, agent waszej jednostki, co z nim? * Wpatrywał się surowo w rozmówcę. * Nie, przepraszam, Olsen, ale nie mamy u siebie agenta o nazwisku Rolf Knorr. I jeszcze jedno, gdyby pokazanie ci tych zdjęć nie było moim obowiązkiem, w niczym bym ci nie pomógł, skoro wymieniłeś nazwę tego komunistycznego szmatławca, dobrze wiesz, o czym mówię. * Funkcjonariusz zajrzał ostentacyjnie do termosu. * Erik Bjornson? * ciągnął Skarphedin. Znów potrząsnął głową. Skarphedin spuścił oczy, czuł nieprzyjemny ucisk w dołku, było właśnie tak, jak się obawiał; Rolf Knorr nie był infiltratorem, należał do tej grupy, zdjęcie w Klassekampen" kompromitowało policjanta; pokazywało prawdę o nieżyjącym aktualnie człowieku. Motyw zaczął się stawać coraz bardziej oczywisty. Skarphedin skinął głową i opuścił archiwum. Dyżur miała Anita Heer, pomachał do niej, stojąc przy wejściu, pozdrowił ją i uśmiechnął się sztywno; nie tak dawno temu Anita należała do najbliższych znajomych Lise, dlaczego więc czuł się niezręcznie? Obawiał się, że znów wrócą do niego wspomnienia o dobrej przeszłości? Nie, sztywny uśmiech Skarphedina spowodowany był czymś zupełnie innym, podążał bowiem za myślami, które prowadziły go do wniosków, których wolałby nie wysnuwać. * Cześć. * Odwzajemniła uśmiech. * Jestem bardzo zajęty, Anito, czy mogłabyś tylko szybko sprawdzić tego Sevarta Tobiassena z grupy interwencyjnej, czy wrócił do pracy? * Oparł dłonie na jej biurku, usiłując sprawiać wrażenie odprężonego. * Chwileczkę, Skarphedinie. * Zniknęła w drzwiach. * Nie* powiedziała po powrocie* wciąż jest na zwolnieniu chorobowym. Dostaliśmy dokumenty od lekarza dopiero dzisiaj. * Dziękuję. Nie masz gdzieś przypadkiem jego zdjęcia? Anita Heer spojrzała na niego zaskoczona, nie zapytała jednak o nic, zniknęła na chwilę i wróciła z kopią legitymacji służbowej Tobiassena. * Wspaniale, Anito. Zamówił taksówkę na Frognerveien, potrzebował kilku godzin absolutnego spokoju i koncentracji; dysponował stolikiem w restauracji, która wkrótce zostanie najlepszym lokalem w mieście, i ta myśl była pocieszająca; poczuł, jak rozjaśnia mu się twarz, krewny pojawił się w jego życiu w momencie, gdy brak bliskich stawał się bardzo dokuczliwy, nie był to zresztą byle jaki krewny, czyż ten chłopak nie uratował mu życia? W ogródku? Benzynowy terrorysta był cudzoziemcem, tak wydawało się Fredricowi, czy w grę wchodziły dobrze zorganizowane grupy imigrantów, które teraz mściły się na [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |