X


       

Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Claudio?
Claudia miała wrażenie, że traci grunt pod nogami. Czuła
jeszcze dotknięcie gorących palców Davida. Przypomniała so-
R S
103
bie ich pierwsze spotkanie i to, że uznała go wtedy za człowieka
zimnego i zamkniętego w sobie. Zorientowała się z zażenowa�
niem, że wszyscy czekają na jej odpowiedz.
- Tak, to nie trwało długo - powtórzyła, łyknąwszy szam�
pana.
Poczuła ulgę, gdy podeszli do kolejnej grapy, gdzie stanęli
trochę dalej od siebie. Ale tam wzbudziły jej zakłopotanie liczne
pytania: o ślub, o miesiąc miodowy, o to, co mąż podarował jej
na urodziny. Odpowiadała możliwie ogólnikowo. Oświadczyła
jednak, że miesiąc miodowy spędzą na Seszelach, a od męża
dostała pierścionek z szafirem i diamentami. Cały czas czuła na
sobie spojrzenie tkwiącego w pobliżu Davida, a sama też obser�
wowała go kątem oka, jak śmieje się i rozmawia z kolegami.
Uśmiechał się do wszystkich, ale nie do niej. Wyraznie domi-
nował nad otoczeniem. Nie był wyższy czy masywniej zbudo�
wany niż pozostali mężczyzni, lecz emanowała z niego siła
i autorytet, które sprawiały, że stanowił centrum towarzystwa.
- Próbowałem dotrzeć do pani przez cały wieczór. - Młody
inżynier przedstawił się jako Pete, przerywając jej rozmyślania.
Odciągnął ją na bok i patrzył na nią z jawnym zainteresowa�
niem. - Pani wygląda zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrazi�
łem, kiedy usłyszałem, że David się ożenił.
- A czego pan oczekiwał? - Miał tak rozbrajający uśmiech,
że Claudia również uśmiechnęła się do niego.
- Myślałem, że będzie pani podobna do innych jego dziew�
czyn. Ale gdy panią zobaczyłem, nie jestem zaskoczony, że
zdecydował się ożenić z kimś tak niezwykłym.
- Inne dziewczyny? Och, nie zdawałam sobie sprawy, że tak
bardzo odbiegam od ustalonego wzorca. Więc jakie były te inne
dziewczyny?
- No cóż, ja tak naprawdę niezbyt dobrze je znałem. - Pete
za pózno uświadomił sobie, że wkroczył na bardzo niebezpie-
R S
104
czny teren.  Widywałem je, kiedy pracowałem w Londynie, ale
tylko na balach w firmie albo na takich spotkaniach jak to...
Wszystkie dziewczyny były bardzo miłe... - dodał, nie umiejąc
rozszyfrować wyrazu twarzy Claudii. - Bardzo ładne, bardzo
wdzięczne, ale... David nie patrzył na nie tak, jak patrzy na
panią.
Claudia byt gotowa w to uwierzyć. David nie mógłby patrzeć
na ładną, miłą dziewczynę z taką irytacją, niesmakiem i pogar�
dą, jak na nią. Zdając sobie sprawę, że jej palce zacisnęły się
kurczowo i że paznokcie wpijają się jej w dłonie, rozluzniła je
ukradkiem. Nie chciała, by Pete sądził, że jest zazdrosna. Czyż
mogłoby ją obchodzić, gdyby David miał cały harem ładnych,
pełnych wdzięku dziewcząt, oczekujących go grzecznie w Lon�
dynie?
- Z kim on teraz rozmawia? - spytała obojętnie. David stał
roześmiany w drzwiach z Justinem i małą, ładną dwudziesto�
latką.
Pete z wyrazną ulgą przyjął zmianę tematu rozmowy,
- O, to Justin Darke, amerykański architekt.
- Znam Justina. Chodzi mi o dziewczynę.
Plecy odwróconego tyłem Davida zasłaniały widok, więc
Pete ofiarnie wykręcił szyję, by ją dojrzeć.
- To córka Johna Phillipsa, Fiona. Studiuje i teraz, jak przy�
puszczam, odwiedza rodziców w czasie wakacji Miła dziew�
czyna - dodał.
No, oczywiście, sposób, w jaki David uśmiechał się do Fiony
dostatecznie świadczył, że on również uważa ją za miłą dziew�
czynę. Była niewątpliwie ładna i zapewne łagodna. A przede
wszystkim młoda. Patrząc na jej dziecinnie świeżą cerę i nie�
winny wyraz twarzy, Claudia zapomniała już, jak starała się
przekonać samą siebie, że jest zadowolona z ukończenia trzy�
dziestu lat. Któż mógłby pragnąć dojrzałości, mając do wyboru
R S
105
młodość, pomyślała smutno. I która dziewczyna chciałaby być
błyskotliwa i pewna siebie, gdyby mogła pozostać uczciwa, bez�
pretensjonalna i wrażliwa - posiadać te wszystkie zalety, które
w oczach Davida tworzą idealną kobietę. Niemniej to nie Fiona
miała dzisiaj uchodzić za jego żonę. Należało mu o tym przy�
pomnieć. Przeprosiła Pete'a i ruszyła w stronę Stirlinga.
- Hej!  zawołała, podchodząc bliżej i wsuwając mu rękę
pod ramię. - Stęskniłam się za tobą!
David przyjrzał się jej badawczo, próbując odgadnąć, co
oznaczał ten niezwykły blask w jej oczach. Miał nadzieję, że
zachowywała się przyzwoicie. Towarzysko była przez cały czas
w świetnej formie, ciągle z kimś rozmawiała, Bóg jednak wie,
co zdążyła już naopowiadać, na przykład o ich planach na mie�
siąc miodowy. Ale przynajmniej nie zmonopolizowała na cały
wieczór Justina.
- Claudio, to jest Fiona Phillips. A Justina już znasz - dodał
sztywno.
- Oczywiście! Miło mi znów pana spotkać po tak krótkim
czasie.
Davida nie zaskoczył ciepły uśmiech, jakim obdarzyła Justi�
na, lecz fakt, że to do jego własnego ramienia przytuliła się,
witając Fionę. Co to znów za gierka z jej strony?
- Justin mówił, że pani pracuje w telewizji. - Fiona miała
wielkie, brązowe oczy, miękkie loki i ładniutka buzię bez ma�
kijażu.
- To prawda - oświadczyła Claudia niedbale. - Zajmuję się
produkcją programów.
- Chętnie robiłabym coś podobnego, gdy skończę studia
- westchnęła Fiona. - To musi być nadzwyczaj interesujące!
- Ale i bardzo wyczerpujące ... - Claudia mimo woli czuła
się rozbrojona jawnym podziwem dziewczyny, ale po nagłym
zesztywnieniu ramienia i palców Davida zrozumiała, że ziryto-
R S
106
wal się. Telewizja to coś zbyt tandetnie błyskotliwego jak na
jego gust. Z pewnością wszystkie jego miłe dziewczyny pracują
w poważnych instytucjach i przedsiębiorstwach, tam gdzie lu�
dzie ubierają się rozsądnie i prowadzą głębokie dyskusje na
doniosłe tematy. No dobrze, w takim razie pokaże im, że ona
jest zupełnie inna. Zaczęła sypać anegdotkami dotyczącymi gro�
teskowych wydarzeń w swojej firmie. Fiona i Justin bawili się
świetnie, ale uśmiech Davida stawał się coraz bardziej wymu�
szony.
- Pani pewnie nie chciałaby rozstać się ze swoim zawodem?
spytała Fiona, ocierając załzawione od śmiechu oczy.
- Zrezygnować z mojej pracy!? - zawołała zdumiona Clau�
dia. - Oczywiście, że nie! Zbyt wiele trudu kosztowało mnie
zdobycie jej.
- Myślałam, że ze względu na małżeństwo.
-A! - Porwana własnym opowiadaniem Claudia nagłe
oprzytomniała.  Chwilowo, oczywiście, nie chcemy jeszcze,
żebym przestała pracować. Oszalałabym, siedząc przez cały
dzień bezczynnie i czekając na Davida. Ale - dodała prowoka�
cyjnie - inaczej, rzecz jasna, będzie, gdy doczekamy się dzieci.
- Zatem zamierza pani mieć dzieci?
- Zdecydowanie! - zawołała Claudia, rzucając spod rzęs
spojrzenie na Davida, który z trudem utrzymywał kamiennie
spokojną twarz.
- Ile? - zapytała znów Fiona, wyraznie wzruszona.
- Ja chciałabym sześcioro, ale David uważa, że czworo wy� [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.