Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] obiecał, że się ze mną ożeni, ale chyba nie mam co na niego liczyć, bo odkąd wyjechał do szkoły morskiej, upłynęły już cztery miesiące i nie dał znaku życia. Janek miał osiemnaście lat, skończył gimnazjum, ale do liceum już nie poszedł, bo mu się spieszyło do tej szkoły morskiej. Pani Wiśniewska z dumą opowiadała, że chociaż był ładnym chłopcem, nie uganiał się za dziewczętami, mimo że im się podobał. Mnie też się podobał, bo znał mnóstwo opowieści morskich i był bardzo silny: ćwiczył muskuły przywiązując mnie do krzesła i podnosząc razem z nim jedną ręką. Na pewno będzie najdzielniejszym marynarzem na świecie. Ze wszystkich dziewcząt tylko za mną się uganiał, robił dla mnie modele statków, które puszczaliśmy na jeziorze, i obiecywał, że jak urosnę, to się ze mną ożeni. Opowiedziałam to mamie. Niepotrzebnie, bo mnie wyśmiała i powiedziała, że Janek tak tylko sobie żartował. Nie wierzę, w takich sprawach nie można żartować, on na pewno to mówił poważnie, tylko teraz gdzieś na morzach tak się zawojował, że nie ma już głowy do małżeństwa. Opowiedziałam o tym również w szkole, śmiechu było co niemiara, a pani zwróciła mi uwagę, że nie powinnam się wygłupiać, kiedy wszyscy mówimy o poważnych sprawach. Trudno, tymczasem nadal muszę się uczyć, ale jak dorosnę, będę robić tylko to, na co sama będę miała ochotę. Przede wszystkim będę malować usta i kupować sobie kapelusze, nie będę nigdy piła mleka ani jadła buraczków i chleba do wędliny. Będę się żywiła wyłącznie mięsem i czekoladą. Będę czytała książki i chodziła do kina. Zamieszkam w jakimś RS 37 wielkim mieście, gdzie jest prawdziwy teatr i basen do pływania i gdzie nie ma uniwersytetu, żeby mama nie zmuszała mnie do nauki, bo wiem, że ma takie plany. To chyba nie są dobre marzenia, dlatego od czasu do czasu dla równowagi dokonam też jakiegoś wielkiego czynu: zrobię odkrycie naukowe, wyratuję kogoś z topieli albo będę walczyć za ojczyznę, jeśli wojna będzie jeszcze trwała. Zresztą co do wojny, to nie mam już żadnej nadziei, że może jej nie być. Jak się skończy, to wszyscy u nas w Kodży chyba powariują z radości. Bo wtedy każde dziecko odzyska swego ojca i powrócimy do Polski. Właśnie jak będę dorosłą kobietą, muszę koniecznie mieszkać w Polsce. Z opowiadań mamy wynika, że to najwspanialszy kraj na świecie. Dlatego Niemcy od początku świata chcą nam ją odebrać. W Polsce rosną niezapominajki. Czytałam o nich w jakiejś książeczce, ale wiem też dokładnie, jak wyglądają, bo parę dni temu mi się śniły. Opowiedziałam mamie ten sen i mama była zdumiona, że przyśniły mi się tak prawdziwie, chociaż ich nigdy nie widziałam. Sen był taki: pobiegłam nad jezioro, ale kiedy stanęłam na brzegu, okazało się, że stoję na polskiej łące nad małą rzeczką. Takiej rzeczki nigdy dotąd nie widziałam, ale wydała mi się znajoma i czułam wielką radość patrząc na nią. Niezapominajki są to kwiatki z bajki rosną nad potoczkiem, patrzą modrym oczkiem... Ten znany skądś wierszyk dzwięczał mi w uszach. Schyliłam się nad rzeczką i zobaczyłam w trawie tuż nad wodą mnóstwo niebieskich kwiatków. Zaczęłam je zrywać i za chwilę miałam już spory bukiet. Było mi tak radośnie nad tą rzeczką, tak pachniała łąka, że zachciało mi się pokrzyczeć. Ale krzyczeć zaczęłam naprawdę, i to tak głośno, że aż się obudziłam. Mama patrzyła na mnie ze zdziwieniem i była bardzo wzruszona. Niezapominajki, których przecież nie mogłam pamiętać, przyśniły mi się podobno tak dokładnie, aż mamie przyszło do głowy, że to może być jakieś proroctwo. Mama zresztą prawie we wszystkim potrafiła dopatrzyć się proroctwa, aż się z niej czasem z tego powodu podśmiewano. Ciekawa jestem, co za proroctwo może być w tym, że przyśniły mi się niezapominajki? Mama właściwie też nie wiedziała. Chciałabym bardzo, żeby mi się śniły częściej albo żebym je mogła wreszcie zobaczyć naprawdę. Przecież jak się jest Polką, to nie można całego życia spędzić w Afryce, nawet nie znając swego kraju. A ja już więcej niż połowę swego RS 38 życia jestem tu wśród palm, oleandrów i baobabów, a nie mam pojęcia, jak wyglądają pachnące podobno sosny, a niezapominajki znam tylko ze snu. Już mnie ogarnia niecierpliwość, żeby to się zmieniło. Dlatego zaczęłam chodzić do radiowęzła na komunikaty. Wcześniej też chodziłam czasem z mamą, ale niewiele rozumiałam. Teraz wiem, co się dzieje na wszystkich frontach i w Polsce, jeżeli te wiadomości, które do nas dochodzą, są prawdziwe, bo niektórzy w to wątpią. Komunikaty nadawane są codziennie o godzinie szóstej po południu. Przychodzi ich słuchać mnóstwo ludzi i oczywiście nawet dziesiąta ich część nie mieści się w maleńkim domeczku radiowęzła. Otwarte są więc okna i ludzie ciasno ustawiają się wokół, żeby być jak najbliżej głośnika. Zazwyczaj komunikaty rozpoczynane są hymnem polskim, ale ponieważ mieszkamy w Ugandzie, która jest pod protektoratem angielskim, nasz hymn jest grany lub śpiewany zawsze razem z angielskim. Tak się do tego przyzwyczaiłam, że nawet w myślach ostatnie słowa Mazurka Dąbrowskiego" kojarzą mi się natychmiast ze słowami God save the [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |