Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] i Srebrzystych poprosił o pozostanie w kwaterach. Generał dziwnie się zachowywała od przybycia do Khimbaty, kilka razy wy- raznie powstrzymała się od zasalutowania na jego widok. Od śmierci Urtho Judeth nie salutowała nawet Skanowi. . . Czy ona myśli, że jestem przywódcą Nie był pewien, czy podoba mu się ten niespodziewany awans, ale zostawienie dowodzenia Skanowi też nie było dobrym pomysłem. Dawny Skan miał tendencję do szybkiego myślenia, impulsywnego działania i nieliczenia się z nikim, a stare nawyki brały górę nad dziesięcioletnią wymuszoną łagodnością. A ty nie działasz impulsywnie? zakpiło sumienie Bursztynowego %7łurawia. Przemyślałem, to odpowiedział. Rozmawiałem z Shalamanem; gdybym wtajemniczył kogoś innego, Zimowa Aania dowiedziałaby się i cały plan nie po- wiódłby się. Leyuet nie jest jedynym Prawdomówcą w pałacu. a poza tym moja żona genialnie ukrywa uczucia. Gorzej, kiedy ma je udać. Sumienie zasugerowało, że nie docenia swojej kobiety, jednak nie mógł się już wycofać. Wziął głęboki oddech, zgarbił się i ruszył do sali posłuchań. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, dworzanie nie zapomną tego wieczoru do końca życia. Jeśli nie, też go zapamiętają, ale wtedy Zimowa Aania naprawdę go rzuci. Czekał, ukryty w tłumie. Zimowa Aania nie wiedziała, że Bursztynowy %7łuraw przyszedł na wieczorne posłuchanie, ale spodziewał się, że ludzie szybko odsuną się od domniemanego mordercy, i rzeczywiście: jak za sprawą magii Haighlei rozsunęli się na boki. formując długi szpaler miedzy nim a Zimową Aanią, która, zdumiona, spojrzała w jego kierunku i zamarła, gdy ich oczy się spotkały. Wokół zrobiło się cicho jak makiem zasiał. O bogowie! wykrzyknął, szarpiąc kołnierz koszuli. O bogowie, to prawda! Myślałem, że jestem okłamywany, myślałem. . . Ruszył w kierunku królewskiego podwyższenia. Shalaman nie zareagował na- wet drgnięciem powieki na melodramatyczne okrzyki. Ty suko! wypluł z siebie. Ty psie niewierny, liżesz każdą dłoń, która podetknie ci kość pod nos! Płaszczysz się u jego stóp! Ty podły kundlu! Ty. . . ty 113 perchi! Zimowa Aania wpatrywała się w niego przestraszonymi oczami; jej podbródek zaczął drżeć. Nie dość, że oskarżono mnie o zbrodnie, z którymi nie mam nic wspólnego! wrzasnął. Nie dość, że jestem więzniem, którego nawet nie osądzono! Nie dość, że mi nie wierzysz, to jeszcze wykorzystujesz okazję, żeby zostać królową! Jesteś gorsza od perchi, bo od perchi kupuje się przyjemność, a ty masz dla innych tylko fałszywe uśmiechy i kłamstwa, bo nawet uczuć nie potrafisz udać porządnie! Wziął kolejny głęboki wdech i przeszedł do szczegółowego opisywania jej oziębłości seksualnej. Wtedy Zimowa Aania zaczerwieniła się po korzonki wło- sów i Bursztynowy %7łuraw zrozumiał, że odpłaci mu pięknym za nadobne, bo nie na darmo służyła w armii Urtho, a język żołnierzy był poezją w porównaniu z tym, którego używały gryfy. Wzburzona do granic możliwości otworzyła usta i kiedy tylko padły z nich dwa słowa, jego dobra reputacja wśród Haighlei przeszła nie- odwołalnie do historii. Nie pozostał jej dłużny i stojąc pośrodku sali, wrzeszczeli na siebie jak para dziwek z najgorszego rynsztoka. Kilka razy %7łuraw złapał się na myśli, że mo- że jednak posunął się za daleko, lecz w chwili, gdy Aania wściekle palnęła, że nie ma oziębłych kobiet, są tylko kochankowie, którzy nie potrafią ich rozbudzić, zauważył w jej oczach znajomy błysk. Prawie zemdlał z ulgi, ale nie takiego za- kończenia pragnął. Skończ z tym. bo ona zacznie się śmiać! Nie zniosę tego! wykrzyknął, wyrywając zza pasa nóż i wznosząc go nad głową, pozwolił dworzanom zachodzić w głowę, czy zamierzał zabić żonę, czy siebie. Dwaj królewscy gwardziści, wyczekujący od początku awantury na ten jeden gest, rzucili się na niego i obalili na podłogę. Usłyszał jeszcze, jak Sha- laman wykrzykuje, aby zamknąć Bursztynowego %7łurawia w komnatach i nie wy- puszczać. Nareszcie miał powód, aby nie pokazywać się na dworze w każdym razie niejako Bursztynowy %7łuraw. Jak każdy kestra chern osiągnął mistrzostwo w przebieraniu się i wiedział, że potrafi udawać co najmniej tuzin ludzi. Nikt jeszcze nie widział delegacji z Białe- go Gryfa, więc biedny, szalony Bursztynowy %7łuraw mógł pozostać w zamknię- ciu, a do ludzi Judeth dołączy ktoś wyższy, noszący proste skórzane spodnie i kur- ty, nie rzucający się w oczy, z czarnymi włosami (trochę Skanowej farby jeszcze zostało) zaczesanymi w koński ogon. Osobista obstawa Skandranona. A to się gryf uśmieje! Gwardziści zwolnili swe żelazne uściski, kiedy tylko znalezli się w komnacie %7łurawia, przepraszając za zamieszanie. Oddał im nóż, mrugając. Lepiej go wezcie, szaleniec nie powinien mieć dostępu do broni! 114 Uśmiechnęli się, pokazując nieskazitelnie białe zęby. W odróżnieniu od więk- szości poddanych Shalamana skórę mieli nie brunatną, a czarną; tak czarną, że aż niebieskawą. Dzięki odparł wyższy. Szambelan, ten idiota, na pewno zapyta, co się stało z nożem. %7łuraw spojrzał na nich uważnie. Jak na ludzi obcujących z facetem, który jest oskarżony o cztery morder- stwa, zachowujecie się bardzo swobodnie stwierdził. Wyższy wzruszył ramionami: Daj spokój: cesarz uważa, że jesteś niewinny, inaczej nie dopuściłby do tego przedstawienia. Pewnie przesłuchał cię jego Prawdomówca i tylko sprawą cesarza jest, dlaczego przesłuchanie nie odbyło się na dworze. Nam nic do tego. Niższy przerzucił nóż z ręki do ręki, a potem schował go do rękawa. Widzieliśmy, co zrobiono z tymi kobietami dodał. I ich pokoje. Oczy- wiście, mógł je zamordować mag, ale ty magiem nie jesteś. Gdybyś był, na pew- no postarałbyś się ich pozbyć w mniej skomplikowany sposób: upozorowałbyś atak serca albo ukąszenie skorpiona. Morderstw mógł dokonać doskonały złodziej i oprawca, a wiadomo, że kestra chern znają się na anatomii. Jednakże podjął po chwili dramatycznego milczenia aby jeden człowiek osiągnął podobną pre- cyzję, musiałby ćwiczyć całe życie, a nie sądzę, abyś był trzydzieści lat starszy od Shalamana. Oczywiście gdyby kilka osób naraz zajęło się tymi kobietami, mogło- by uzyskać podobny efekt, ale zawsze tylko jeden spośród waszej czwórki nie ma żelaznego alibi. Wierzę cesarzowi, jego Prawdomówcy, a nade wszystko potrafię logicznie myśleć. Bursztynowy %7łuraw słuchał tego wywodu z otwartymi ustami. I to mówił strażnik? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |