Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] skamieniała, sparaliżowana strachem. Nie ma wątpliwości, że Sivert nie żartuje. Myśli poważnie o tym, aby się ustatkować, założyć rodzinę i prowadzić gospodarkę. Nawet stypendium muzyczne nie jest w stanie go odwieść od tego kroku! Najprawdopodobniej nie zdaje sobie sprawy, jaki wywoła skandal i jakie problemy ściągnie na siebie i na całą rodzinę poprzez ślub z Cyganką. Tyle że on zupełnie nie widzi w niej Cyganki! - pomyślała Mali i spojrzała piekącymi oczyma na tych dwoje. Dla Siverta Tordhild jest dziewczyną, z którą on chce odtąd dzielić życie. Jeszcze raz skierowała swój wzrok na młodych, którzy stali teraz przy kanapie, mocno do siebie przytuleni. Czy te nieszczęścia kiedyś się wreszcie skończą? Gdyby Sivert przywiódł ze sobą jakąkolwiek inną młodą kobietę i oświadczyłby, że pragnie pozostać na gospodarce, Mali płakałaby ze szczęścia. Teraz, przepojona strachem, czuła się bliska załamania. To nie może się zdarzyć, nie można do tego dopuścić! A jednak to, co niemożliwe, już się stało, pomyślała w duchu, przykładając dłoń do brzucha, który zacisnął się w bolesnym skurczu. Grzech pierworodny znów dał o sobie znać! Mali już przeczuwała zbliżającą się katastrofę, słysząc w głowie narastający pomruk, jakby to była lawina. Nie miała pojęcia, jak ją zatrzymać. To się musi skończyć porażką, wkrótce ta lawina pochłonie ich wszystkich. ROZDZIAA 11. Nie pamiętała, czy tego dnia zdołała jeszcze cokolwiek przełknąć. W jej głowie myśli wirowały jak szalone i Mali nie mogła ich ogarnąć. Cały czas miała wrażenie, że siedzi oto przy stole i z boku obserwuje samą siebie. Bolał ją kark i dokuczało uporczywe dudnienie w skroniach. Nie mogła sobie nawet przypomnieć, kiedy po raz ostatni tak zle się czuła, zdarzało się to bowiem niezwykle rzadko. Wyglądało na to, że Sivert, przedstawiając Tordhild jako swoją narzeczoną, specjalnie się nie przejął niezadowoleniem ze strony Beret ani też nie zareagował na widoczny w oczach pozostałych domowników niepokój. Wzruszył tylko ramionami, kiedy zaskoczona i do głębi poruszona wiadomością babka szybko opuściła izbę. Wcześniej oświadczyła jedynie, że jeszcze tego wieczoru życzy sobie mówić z Mali. I oczywiście to Mali, nie kto inny, będzie musiała się tłumaczyć. Przecież babka nie wyraziła ochoty rozmawiać z Sivertem. Jego wybranki najchętniej w ogóle nie chciałaby oglądać. Havard jako jedyny podtrzymywał rozmowę przy stole. Mali zorientowała się, że nawet i on jest zatroskany, ale starał się to ukryć. Przypuszczała, znając Havarda, że fakt, iż w żyłach Tordhild płynie cygańska krew, nie robi na nim większego wrażenia. Havard kieruje się innymi zasadami niż pozostali. Z pewnością jednak nie mógł nie dostrzec problemów, do których niechybnie doprowadzi postępowanie najstarszego syna. Skutki mogą być opłakane nie tylko dla tych dwojga, ale również dla całego Stornes. Chłopakowi nawet nie przyszło do głowy, jak bardzo skomplikuje życie sobie i innym. Cały on, pomyślała Mali i skierowała wzrok na Siverta. Za nic ma ludzkie gadanie, nie obchodzi go, że może wywołać wielki skandal. Nigdy nie słuchał plotek. Zawsze tak samo naiwny, pomyślała Mali z odrobiną goryczy. Myśli, że wszyscy są podobni do niego, życzliwi i dobroduszni. Być może teraz przyjdzie mu doświadczyć czegoś zupełnie nowego. Wydawało się, że tym razem posiłek nigdy się nie skończy. Wreszcie Havard podniósł się z miejsca. - No, panowie, czas sprowadzić resztę stada - oświadczył, przeciągając się leniwie. - Ojej, znowu chyba się przejadłem - dodał i poklepał się po brzuchu. - Ale co zrobić, kiedy nie umiem odmówić sobie chleba prosto z pieca... Od samego rana zajmowali się sprowadzaniem krów z pastwisk. Teraz większość bydła stała już przypięta do pali na polu niedaleko strumienia, dokładnie tam, gdzie kobiety miały zwyczaj prać. Zwierzęta nie były zachwycone przeprowadzką, toteż muczały żałośnie, szarpiąc za łańcuchy albo kręcąc się w kółko, aż w końcu tak je sobie owinęły wokół szyj, że w ogóle nie mogły się ruszyć. Do obowiązków najmłodszych należało uwalnianie bydła, które zaplątało się w łańcuchy. Wszyscy dobrze wiedzieli, że dopiero wtedy zwierzęta się uspokoją. Na hali przy letnich oborach pozostało już tylko pięć krów i należało sprowadzić je przed wieczorem. Oja także podniósł się z miejsca i podszedł do drzwi. - Dzisiaj nie było z ciebie żadnego pożytku - stwierdził, spoglądając na Siverta. - Ale skoro zamierzasz uprawiać ziemię, radzę ci, znajdz sobie na jutro robocze ubranie. Nie mam zamiaru się tu zaharowywać jak jaki parobek. Nawet nie próbował ukryć goryczy. W pewnym stopniu Mali go rozumiała. Odkąd Sivert wyjechał z domu, Oja liczył, że starszy brat całkowicie poświęci się muzyce, a dwór przypadnie właśnie jemu. Także ona powoli zaczynała godzić się z tą myślą. Aż tu nagle pojawia się Sivert, z płonącym spojrzeniem, z kobietą u boku, i to on chce wszystko zagarnąć. Postanowił dla odmiany, że zostanie rolnikiem! Mali dziwiła się nawet, że Oja nic nie powiedział, kiedy okazało się, że Tordhild jest Cyganką. To, że gospodyni w Stornes miałaby takie pochodzenie, dla niego było równie niepojęte jak dla Beret. A jednak milczał. Chyba nie porzucił jeszcze nadziei na objęcie dworu. Sam zachęcał Siverta do przyjęcia stypendium i roztaczał przed nim perspektywę sławy i powszechnego szacunku. Tyle tylko, że tak naprawdę wcale nie życzy bratu, przyszłemu artyście, wielkiego sukcesu, pomyślała Mali. Oja myśli przede wszystkim o sobie, zastanawia się, co zrobić, by Sivert opuścił Stornes na dobre. Sivert spojrzał na Oję nieco zaskoczony. Bez wątpienia zauważył nieprzyjazny ton w [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |