Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] przeciąg. Pobiegł od drzwi kuchennych do frontowych, przez cały czas wrzeszcząc na całe gardło. Otworzył wielkie drzwi warowni i pomachał nimi parę razy. Przybiegł mistrz Zist. Chłopcze, co się dzieje? Złe powietrze! Wyczułem je, kiedy wszedłem do kuchni, szukając Dalora. Otworzyłem drzwi z tamtej strony i próbuję wpuścić więcej powietrza, ale& Po\ar! Ratunku! Na pomoc! Po\ar! ryknął mistrz Zist. Ze wszystkich stron nadciągali ludzie. Kindan rozejrzał się, pomoc mogła przybyć za pózno. Skulił się i wyskoczył na korytarz. Kindan! zawołał za nim mistrz. Nic mi nie jest odkrzyknął. Jestem mały, nie potrzebuję tyle powietrza co dorośli. Jak uda mi się wejść na górę, otworzę wszystkie okna. Mo\e oprzytomnieją. Powietrze na schodach zdecydowanie było złe. Parę razy odetchnął głęboko i wstrzymał oddech, zadowolony, \e próbował się z Kaylekiem, kto dłu\ej wytrzyma bez oddychania. Oczy go piekły, gdy dotarł do półpiętra. Zmagał się z klamką okna; wreszcie zdołał je otworzyć i odetchnął parę razy, a potem popędził do sypialni. Przebiegł przez pokój i otworzył pierwsze dostrze\one okno. Słyszał ju\ krzyki z dołu, gdy ludzie wbiegali po schodach. Potrząsnął osobą le\ącą na łó\ku był to Dalor. Oszołomiony i skonsternowany, otworzył oczy. Wstawaj, Dalor! Złe powietrze, chodz ze mną! Złapał go za rękę, poderwał na nogi, a potem objął i pociągnął w stronę drzwi. Obaj walczyli z zawrotami głowy. Spotkali kilku mę\czyzn w korytarzu. Jeden złapał Dalora i zarzucił go sobie na ramię, a drugi, nie zwa\ając na protesty, postąpił tak samo z Kindanem. Nagle Kindan znalazł się na zewnątrz. Le\ał rozpostarty na śniegu i oddychał głęboko, równomiernie. Głowa pękała mu z bólu. Działo się coś złego. Ktoś wykrzykiwał jej imię, ale głos napływał jakby z daleka. Nuella! Nuella! Był to głos Zenora. Nuella uśmiechnęła się lekko. Naprawdę go lubiła, był jej przyjacielem. Jej pierwszym przyjacielem w obozie. Jedynym przyjacielem. Chciała się ruszyć, ale ręce i nogi cią\yły jak kamienie. Nuella! Głos Zenora zabrzmiał bardzo blisko. Nuella usłyszała szmer otwieranych drzwi, a potem poczuła, \e ktoś nią potrząsa, zwleka z łó\ka i wyciąga z pokoju. Złe powietrze, Nuello& wynoszę cię na dwór powiedział Zenor. Złe powietrze? zastanawiała się. Na dwór? Ogarnęła ją trwoga, ale była zbyt rozespana i zmęczona, \eby się ruszyć. Na dwór& Nie powinna wychodzić na zewnątrz. Tylko nie na dwór wymamrotała. Zenor sapał głośno, znosząc ją po schodach, i nie usłyszał jej prośby. Nic ci nie jest, chłopcze? zapytał mistrz Zist, klęcząc obok Kindana. Kindan niemrawo pokiwał głową, dziwnie jakoś cię\ką. Spróbował gestem zadać pytanie. Mistrz Zist zrozumiał. Inni? Wydaje się, \e wyszli bez szwanku, dzięki tobie. Przyklęknął przy nim ktoś z drugiej strony. Był to Natalon. Dziękuję, chłopcze. Umarlibyśmy we śnie, gdyby nie ty. Kindan usiadł, uśmiechnął się blado do Natalona i rozejrzał dokoła. Jenella była otulona w koc, z jej oczu płynęły łzy; obok niej Swanee zanosił się kaszlem. Kindan zmru\ył oczy, gdy zobaczył, \e Zenor pomaga młodej dziewczynie odzyskać oddech. Popatrzył na mistrza Zista i pytająco uniósł brew. Harfiarz lekko skinął głową& Kindan zerwał się, nie zwa\ając na ból za oczami, i podbiegł do Dalora. Z konspiracyjną miną, nieznacznym ruchem głowy wskazał dziewczynę. Dalor zrobił wielkie oczy. Kindan złapał go za ramię, po czym niedbałym krokiem ruszył w stronę Zenora i dziewczyny. Zenor zakrył jej głowę kocem i popatrzył z zaciekawieniem na zbli\ającego się Kindana. Kindan podniósł palec do ust i ustawił się tak, \eby zasłonić dziewczynę przed wzrokiem innych. Chodz, Dalor, rozgrzejemy się w domu harfiarza powiedział głośno, ruchem ręki dając znak Zenorowi, \eby pomógł wstać dziewczynce. Dalor i dziewczyna okryli się jednym kocem. Cała czwórka pomaszerowała do domku Harfiarza. Kindan mówił głośno przez całą drogę. Wszystko rozegrało się bardzo szybko, miał więc nadzieję, \e nikt oprócz niego nie zauwa\ył, i\ z domu Natalona wyniesiono nie jedno, ale dwoje dzieci. Bezpiecznie dotarli do celu i rozsiedli się w kuchni, grzejąc przy ogniu. Dalor i dziewczyna, ubrani w nocne stroje, zmarzli bardziej ni\ Kindan i Zenor. Jak nas znalazłeś? zapytał Dalor. Nadal miał sine usta. Spózniłeś się na dy\ur wyjaśnił Kindan. Dzięki. Dziewczyna niepewnie wyciągnęła rękę i pogłaskała go po policzku. Dziękuję, Kindanie. Nic takiego nie zrobiłem, Nuello odparł Kindan. Gdy Dalor syknął z zaskoczenia, a Zenor zrobił wielkie oczy, dodał: Mistrz Zist przyjął mnie na swojego ucznia. Mówi, \e harfiarz musi dotrzymywać sekretów i szanować tajemnice innych. Odwrócił się do szafki i wyjął kubki. Zenor, pomo\esz mi przynieść ciepłego klahu, Dalor& Kindan poło\ył nacisk na imię & ogrzeje się tutaj, dobrze? Zenor uśmiechnął się do przyjaciela. Kindan puścił oko, widząc zdumioną minę Dalora. Do zobaczenia. Wieczorem wszyscy w obozie wiedzieli, \e kawałek cegły utknął w kominie, \e siedziba Natalona została dokładnie przewietrzona i \e uczestniczenie w Zakończeniu Zimy nie zagra\a zdrowiu. Na wszelki wypadek zostawiono otwarte dwuskrzydłowe drzwi i okna w du\ej sali, \eby uspokoić tych najbardziej lękliwych. Dwa długie stoły, które w ciągu dnia słu\yły uczniom, zostały odsunięte pod ściany, a stolik nauczyciela przeniesiono pod ścianę naprzeciwko kominka, robiąc miejsce dla tancerzy. Kindan i mistrz Zist weszli na stół pod ścianą. Harfiarz kazał Kindanowi wybijać rytm do swoich melodii. Bębnienie było takie łatwe, \e Kindan mógł przyglądać się rozbawionemu tłumowi. W Obozie Natalona mieszkało niespełna dwieście osób, łącznie z najmniejszymi dziećmi, ale gdyby stawili się wszyscy, sala pękałaby w szwach. Kindan ocenił, \e na zabawę przyszła mniej ni\ jedna czwarta mieszkańców. I nic dziwnego wszyscy dowiedzieli się o złym powietrzu. Kucharka Milla nie dała się namówić do pracy w kuchni, więc nie było komu przygotować frykasów. Brzemienna mał\onka Natalona, Jenella, le\ała w łó\ku, jeszcze odczuwając skutki zaczadzenia. Nieobecność innych była jeszcze łatwiejsza do wytłumaczenia. Zenor miał na głowie cztery młodsze siostry i matkę. Z powodu zawału górnicy wcią\ pracowali na dwie zmiany i druga była jeszcze pod ziemią. Trzecia grupa, pompowa , nadzorowała w nocy pracę pomp tłoczących powietrze. Tworzyli ją czterej górnicy, zwykle najmłodsi, najstarsi albo najmniej uzdolnieni do pracy pod ziemią. Kindan tak głęboko zatonął w myślach, \e nawet nie zauwa\ył, gdy mistrz Zist przestał grać. Zorientował się dopiero wtedy, gdy harfiarz podszedł do niego i szepnął mu do ucha: Bębnij, chłopcze, a ja pokręcę się w tłumie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |