Odnośniki
|
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] pocieszeniem. Persefona zwolniÅ‚a i teraz lekko truchtaÅ‚a przez szeroki most, który przerzucaÅ‚ na drugi brzeg plÄ…taninÄ™ torów. Kiedy dotarÅ‚yÅ›my na Å›rodek mostu, zatrzymaÅ‚am konia, by spojrzeć w dół na nieużywane stare budynki magazynów rysujÄ…ce siÄ™ w ciemnoÅ›ci. DziÄ™ki pani Brown, mojej byÅ‚ej nauczycielce ze szkoÅ‚y Å›redniej, wiedziaÅ‚am, że dawniej byÅ‚ to piÄ™kny budynek w stylu art déco, pózniej nieużywany i splÄ…drowany, kiedy pociÄ…gi przestaÅ‚y tÄ™dy kursować. Teraz przypominaÅ‚ sceneriÄ™ z Gotham city, miasta Batmana (och, wiem, że jestem wariatka). MiaÅ‚ wielkie Å‚ukowate okna i wieże poÅ‚Ä…czone blankami, co przypominaÅ‚o nawiedzone zamki, w których straszy. - Musimy siÄ™ tam dostać powiedziaÅ‚am Persefonie. DyszaÅ‚a od szybkiego biegu, ale nie robiÅ‚a wrażenia specjalnie zmartwionej, co uznaÅ‚am za dobry znak. ZwierzÄ™ta wyczuwajÄ… przecież grożące bliskie niebezpieczeÅ„stwo. Kiedy minęłyÅ›my most, zobaczyÅ‚am zniszczonÄ… bocznÄ… drogÄ™ prowadzÄ…cÄ… na dół do magazynów. ByÅ‚o tam naprawdÄ™ ciemno. Nie powinno mnie to martwić, ponieważ jako adeptka miaÅ‚am wyostrzony wzrok, zdolny do widzenia w ciemnoÅ›ci, a jednak mnie martwiÅ‚o. MówiÄ…c szczerze, czuÅ‚am wzbierajÄ…cy we mnie strach, kiedy zbliżyÅ‚yÅ›my siÄ™ do magazynu o okrążyÅ‚yÅ›my go w poszukiwaniu opisanego przez Heatha wejÅ›cia do piwnic. Wkrótce znalazÅ‚am zardzewiaÅ‚Ä… kratÄ™, która wydawaÅ‚a siÄ™ przeszkodÄ… nie do przebycia. Nie tracÄ…c jednak czasu i nie baczÄ…c na przejmujÄ…cy strach, zaskoczyÅ‚am z grzbietu Persefony, by jÄ… podprowadzić do zadaszonego wejÅ›cia, które mogÅ‚o przynajmniej częściowo ochronić jÄ… od wiatru i Å›niegu. OkrÄ™ciÅ‚am lejce wokół jakiegoÅ› żelaznego ustrojstwa, narzuciÅ‚am jej na grzbiet derkÄ™ i przez chwilkÄ™ poklepywaÅ‚am jÄ…, zapewniajÄ…c, że dzielna z niej dziewczynka, i obiecujÄ…c, że wkrótce bÄ™dÄ™ z powrotem. MiaÅ‚o to być po trosze samospeÅ‚niajÄ…ce siÄ™ proroctwo, wierzyÅ‚am, że powtarzajÄ…c je, przyczynie siÄ™ do speÅ‚nienia życzeÅ„. Kiedy w koÅ„cu odeszÅ‚am od Persefony, uÅ›wiadomiÅ‚am sobie, jak bardzo podtrzymywaÅ‚a mnie na duchu jej obecność. Jeszcze to dziaÅ‚aÅ‚o, gdy stanęłam przed żelaznÄ… kratÄ…, mrużąc oczy i wpatrujÄ…c siÄ™ w ciemność. Nie widziaÅ‚am niczego poza niewyraznym konturem wielkiego pomieszczenia. To musiaÅ‚a być piwnica nie caÅ‚kiem, jak siÄ™ okazaÅ‚, opuszczonego magazynu. Aadna historia. Tam jest Heath, przypomniaÅ‚am sobie, zÅ‚apaÅ‚am za brzeg kraty i pociÄ…gnęłam. UstÄ…piÅ‚a bez trudu, co Å›wiadczyÅ‚o o tym, że ostatnio musiaÅ‚a być nieraz używana. Aadna historia, nie ma co. Ale piwnice nie byÅ‚y takie znowu okropne, jak sobie wyobrażaÅ‚am. WÄ…tÅ‚e Å›wiatÅ‚o sÄ…czyÅ‚o siÄ™ zza okratowanych piwnicznych okienek, uwidaczniajÄ…c liczne dowody czÄ™stej tu obecnoÅ›ci bezdomnych. WnÄ™trze byÅ‚o zarzucone rupieciami, takimi jak pudÅ‚a, kartony, brudne koce, a nawet wózki ze sklepów samoobsÅ‚ugowych (w jaki sposób udaÅ‚o im siÄ™ je tu wtaszczyć?). zastanawiajÄ…ce, że nie zobaczyÅ‚am ani jednego bezdomnego. Piwnica przypominaÅ‚a mi umarÅ‚e miasto bezdomnych, co byÅ‚o jeszcze dziwniejsze, jeÅ›li wziąć pod uwagÄ™ pogodÄ™. Bo czyż aura nie zachÄ™caÅ‚a do tego, by schronić siÄ™ przed zimnem i Å›niegiem we wnÄ™trzu w miarÄ™ ciepÅ‚ym i suchym? PadaÅ‚o przecież od kilku dni, w piwnicach wiÄ™c powinni tÅ‚oczyć siÄ™ ci, którzy wnieÅ›li tu kartony i pozostaÅ‚e rupiecie. Jasne, że jeÅ›li duchy czy zjawy zmarÅ‚ych nawiedziÅ‚y to miejsce, żywi opuÅ›cili je w popÅ‚ochu. To by byÅ‚o jakieÅ› sensowne wytÅ‚umaczenie. Nie myÅ›l o tym. Znajdz kratkÄ™ Å›ciekowÄ…, a potem Heatha. KratkÄ™ znalazÅ‚am bez trudu. SkierowaÅ‚am siÄ™ w stronÄ™ najciemniejszego i najbrudniejszego kata pomieszczenia i tam na podÅ‚odze zobaczyÅ‚am żelaznÄ… kratkÄ™. Tak, dokÅ‚adnie w samym rogu. Na podÅ‚odze. Nigdy bym nie przypuszczaÅ‚a, ze przyjdzie mi kiedyÅ› dotknąć obrzydliwej, brudnej karty, a co dopiero podnieść jÄ… i zejść na dół. WÅ‚aÅ›nie to musiaÅ‚am zrobić. Krata daÅ‚a siÄ™ bez trudu unieść, podobnie jak zewnÄ™trzna bariera, co znów nasunęło mi myÅ›l, że nie byÅ‚am jedyna osobÄ…/adeptkÄ…/istotÄ…, która ostatnio tÄ™dy wchodziÅ‚a. Poniżej znajdowaÅ‚a siÄ™ żelazna drabina, okoÅ‚o dziesiÄ™ciu stóp wysokoÅ›ci, po której schodziÅ‚o siÄ™ w dół. PoczuÅ‚am pod stopami dno tunelu kanalizacyjnego, który byÅ‚ wilgotny i nieprzyjemny, a przy tym ciemny. ZatrzymaÅ‚am siÄ™ na chwilÄ™, by zaczekać, aż wzrok oswoi siÄ™ z ciemnoÅ›ciÄ…, ale nie trwaÅ‚o to dÅ‚ugo, gdyż najpilniejsze dla mnie byÅ‚o znalezienie Heatha. - Trzymaj siÄ™ prawej strony powiedziaÅ‚a do siebie, ale zaraz siÄ™ zmitygowaÅ‚am, gdy echo [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |