Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] obejście i wyrażenia, a nawet myśli całkowicie piękne w formie, nie przyczyniając się do powstania tej formy ani swoją inicjatywą, ani duszą, ani sercem; wszystko to otrzymał w spadku. Jako tacy Francuzi mogą być najbardziej płytcy i najbardziej podli. A więc, mister Astley, oznajmiam panu teraz, że nie ma na całym świecie istoty bardziej ufnej i szczerej niż dobra, rozumna i nie całkiem zepsuta rosyjska panna. Des Grieux, zjawiając się w jakiejkolwiek roli, zjawiając się pod maską - może zdobyć jej serce z niezwykłą łatwością; on posiada piękną formę, mister Astley, a kobieta uważa, że ta forma - to jego dusza, że to naturalna forma jego duszy i serca, a nie strój, który otrzymał w spadku. Ku wielkiemu pańskiemu niezadowoleniu muszę się panu przyznać, że Anglicy są przeważnie chropawi i niewykwintni, a Rosjanie dość subtelnie umieją oceniać piękno i są na nie chciwi. Ale żeby oceniać piękno duszy i oryginalność jednostki, na to 69 trzeba nieporównanie więcej samodzielności i swobody, niż ich posiadają nasze kobiety, a zwłaszcza nasze panny - w każdym razie więcej doświadczenia. Miss Polina zaś - niech mi pan wybaczy, tego, co powiedziane, nie można cofnąć - musi się długo, bardzo długo decydować, żeby wybrać pana zamiast tego łajdaka des Grieux. Zdoła nawet pana ocenić, stanie się pańskim przyjacielem, otworzy panu całe serce; ale w tym sercu będzie jednak panował nienawistny łajdak, wstrętny i drobny lichwiarz - des Grieux. Tak będzie choćby, że tak powiem, przez sam upór i ambicję, ponieważ ów des Grieux kiedyś ukazał się jej w aureoli pięknego markiza, rozczarowanego liberała i człowieka zrujnowanego (jakoby!) z powodu pomocy udzielonej jej rodzinie i lekkomyślnemu generałowi. Wszystkie jego sprawki ujawniły się później. Ale to nic, że się ujawniły; pomimo to dajcie jej teraz dawnego des Grieux, oto czego jej trzeba! Im bardziej nienawidzi obecnego des Grieux, tym bardziej tęskni za dawnym, chociaż dawny istniał tylko w jej imaginacji. Pan jest cukrowni-kiem, mister Astley? 1006 - Tak, należę do spółki znanej cukrowni Lovell & Comp. - No więc widzi pan, mister Astley. Z jednej strony - cukrownik, a z drugiej-Apollo Belwederski; wszystko to jakoś się nie łączy. A ja nawet nie jestem cukrownikiem; jestem po prostu drobnym graczem w ruletę i nawet byłem lokajem, o czym miss Polina’na pewno wie, bo, jak się zdaje, ma dobry wywiad. - Pan jest w złości i dlatego mówi pan te wszystkie głupstwa - z zimną krwią i po chwili namysłu powiedział mister Astley. - Zresztą to, co pan mówi, nie jest oryginalne. - Zgoda! Ale to właśnie jest straszne, mój szlachetny przyjacielu, że te wszystkie moje oskarżenia, choć są tak przestarzałe, chociaż są tak pospolite, chociaż są tak operetkowe, są jednak słuszne. Jednak do niczegośmy z panem nie doszli! - To nędzne głupstwa... dlatego... dlatego... niechże się pan dowie! - powiedział mister Astley drżącym głosem i oczy mu zabłysły - niechże się pan dowie, niewdzięczny i niegodny, płytki, nieszczęsny człowieku, że przybyłem do Homburga z jej polecenia, umyślnie to po, żeby pana zobaczyć, pomówić z panem długo i serdecznie i opowiedzieć jej o wszystkim - o pańskich uczuciach, myślach, nadziejach i... wspomnieniach. - Doprawdy! doprawdy ? - zawołałem i łzy gradem pociekły mi z oczu. Nie mogłem ich powstrzymać, i to, zdaje się, po raz pierwszy w życiu. - Tak, nieszczęsny człowieku, ona pana kochała i mogę panu o tym powiedzieć, dlatego że pan jest człowiekiem zgubionym! Nie dość na tym, jeżeli nawet panu powiem, że ona dotychczas pana kocha, to przecież i tak pan tutaj zostanie! Tak, pan sam siebie zgubił. Pan miał pewne zdolności, żywy charakter i był człowiekiem niegłupim; pan nawet mógł być pożyteczny dla swojej ojczyzny, której tak potrzebni są ludzie, ale - pan zostanie tu i pańskie życie jest skończone. Nie obwiniam pana. Moim zdaniem, wszyscy Rosjanie są tacy albo skłonni są takimi zostać. Jeżeli nie ruletka, to coś innego, podobnego do niej. Wyjątki są nazbyt rzadkie. Nie pan pierwszy nie rozumie, co to takiego praca (nie mówię o pańskim narodzie). Ruletka - to gra przede wszystkim rosyjska. Dotychczas był pan uczciwy i wolał pan zostać lokajem niż kraść... ale strach mi pomyśleć, co może być w przyszłości. Dość tego, żegnam pana! Pan z pewnością potrzebuje pieniędzy? Oto ma 1007 pan ode mnie dziesięć luidorów, więcej nie dam, dlatego że pan je i tak przegra. Niech pan bierze i do widzenia! No niechże pan bierze! - Nie, mister Astley, wobec wszystkiego, co teraz pan powiedział... - Niech pan bie-rze! - zawołał. - Jestem pewny, że pan jest jeszcze szlachetny, i daję panu te pieniądze jak przyjaciel prawdziwemu przyjacielowi. Gdybym mógł mieć pewność, że pan zaraz porzuci grę, Homburg i pojedzie do swojej ojczyzny, gotów bym niezwłocznie dać panu tysiąc funtów na zapoczątkowanie nowej kariery. Ale dlatego właśnie nie daję panu tysiąca funtów, tylko dziesięć luidorów, że tysiąc funtów czy dziesięć luidorów - to obecnie dla pana jedno i to samo; i tak, i tak - przegra je pan. Niech pan bierze, i żegnam. - Wezmę, jeżeli pan pozwol [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |