Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] stwa. Ma takie samo prawo do świadomej odmowy posłuszeństwa, jak jakakolwiek inna maszyna. Czyli nie ma go wcale. I chcę tu zaznaczyć, wysoki sądzie, że martwi nas i krę- puje posiadanie takiej nad nim władzy. No bo, przecież, dlaczego mielibyśmy go traktować w ten sposób? W tak surowy, zimny sposób...? Co nam daje do tego prawo? Andrew służy nam od dziesięcioleci, wiernie, bez narzekań, z chęcią... Andrew uczynił życie naszej rodziny szczęśliwszym na 66 wiele sposobów. A jeszcze zupełnie poza tym sam, z własnej woli zajął się rzez- biarstwem. Przez te wszystkie lata wyprodukował mnóstwo wspaniałych mebli i wycza- rował tak wspaniałe przedmioty, że można nazwać je jedynie dziełami sztuki najwyż- szej klasy. Są poszukiwane przez wiele muzeów i prywatnych kolekcjonerów na całym świecie. Biorąc to wszystko pod uwagę, jak moglibyśmy sprawować nad nim taką władzę? Z racji jakiego prawa mielibyśmy uważać się za władców absolutnych tak niezwykłej osoby...? Osoby... pani Charney? przerwał sędzia Kramer. Mała Miss wyglądała przez chwilę na skrępowaną. Jak już powiedziałam na samym początku, wysoki sądzie, nie mam nic przeciw temu, by nazywać Andrew robotem. Takie są przecież fakty. Ale znam go już tak dłu- go i tak dobrze, że dla mnie jest on jak... osoba. Ale dobrze, poprawię się. Z racji jakiego prawa mielibyśmy uważać się za władców absolutnych tak niezwykłego robota? Sędzia Kramer zmarszczył brwi. A więc celem tej petycji, proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, jest prośba o usu- nięcie z mózgu Andrew założeń Trzech Praw, aby w ten sposób uwolnić go spod kon- troli człowieka? Absolutnie nie, wysoki sądzie prawie krzyknęła Mała Miss. To pytanie wyraz- nie wytrąciło ją z równowagi. Nie jestem nawet pewna, czy to... czy to byłoby w ogóle możliwe. O! Proszę! Nawet Andrew kręci głową. Proszę spojrzeć. Czyli to nie jest moż- liwe. A już z całą pewnością nie myśleliśmy o tym, kiedy składaliśmy petycję. Więc o czym, jeśli wolno zapytać, myśleliście, gdy składaliście waszą petycję? Chodziło tylko o rzecz następującą: by przyznać Andrew oficjalny dokument, któ- ry stwierdzałby jednoznacznie, że jest on wolnym robotem, panem samego siebie, i że jeżeli się decyduje służyć panu Martinowi, to tylko z własnego wyboru, a nie ze względu na zasady zapisane w oryginalnym kontrakcie z jego producentami. To sprawa czysto semantyczna. Nie chodzi o nic, co miałoby związek z Trzema Prawami i ewentualnymi ich zmianami, nawet jeśli byłyby możliwe. Poprzez tę petycję próbujemy tylko zdezak- tualizować zasady narzuconej mu służby względem nas. Przy czym, jestem o tym prze- konana, on i tak dalej by nam służył. Ale robiłby to już z własnej woli wierzę, że tak właśnie by było a nie dlatego, że to jest od niego wymagane. Nie byłby już służącym wbrew swej woli. Czy tego nie widać, wysoki sądzie, jak bardzo to jest dla niego ważne? Dla niego to jest wszystkim, a nas nic nie kosztuje. I zapewniam, wysoki sądzie, że nie ma mowy o jakimś zepchnięciu ludzkości na sam dół w hierarchii społecznej lub o cof- nięciu się na najniższy szczebel drabiny ewolucyjnej, czego tak bardzo obawia się rzecz- nik Stowarzyszenia Pracy. Przez chwilę wydawało się, że sędzia Kramer tłumi uśmiech. 67 Sądzę, że rozumiem pani punkt widzenia, pani Charney powiedział po chwili. Doceniam i rozumiem pani pasję oraz zaangażowanie. Zdaje pani sobie chyba jed- nak sprawę, że w naszym Regionie, a także i w innych, nie ma takiego precedensu. Nie stanowiono nigdy o wolności dla robotów. Dlatego też nie ma żadnych przepisów w tej kwestii. Tak odpowiedziała Mała Miss. Pan Feingold przedstawił mi tę sprawę. Ale przecież gdzieś i kiedyś trzeba te precedensy ustanawiać...? Tak jest w istocie. I mógłbym tu dzisiaj taki precedens ustanowić. Musiałby to, rzecz jasna, zatwierdzić sąd wyższej instancji, ale jest w mojej mocy nadać sprawie bieg i dać poparcie, poprzez orzeczenie o wolności Robota NDR-113, dezaktualizując i eli- minując tym samym wasze niezbywalne prawo do wydawania mu poleceń. Tak... je- śli miałoby to mieć jakąkolwiek wartość dla niego i dla was, to mógłbym to zrobić. Ale wpierw musiałbym rozpatrzyć wiele innych kwestii. Musiałbym się, na przykład, od- nieść do kwestii postawionej tu dziś przez pana Van Burena: do założenia, że tylko istota ludzka potrafi docenić i cieszyć się szeroko pojętą wolnością, choćby tylko przez wzgląd na definicję tego słowa. Nie chciałbym zamieniać tego sądu w cyrk, a tak by się stało, gdybym ustanowił tu całkowicie abstrakcyjny precedens i nic nie znaczące, niezrozu- miałe przepisy. Dlatego też muszę zrozumieć wszystkie aspekty tej sprawy, a niektóre są dla mnie jeszcze niejasne. Chętnie odpowiem na każde pytanie, wysoki sądzie. Nie. Nie pani. Andrew! Niech teraz wystąpi robot. Małej Miss aż dech zaparło. Spojrzała na Stanleya Feingolda, który wyprostował się i zesztywniał, lecz na jego twarzy widać było ogromne podniecenie. Andrew zaś podniósł się i ruszył w kierunku ławy sędziowskiej. Szedł wolno, spokoj- ny i opanowany, a w jego ruchach można było dostrzec godność i szlachetność. Jesteś robot NDR-113, ale wolisz, by zwracano się do ciebie Andrew, czy tak? odezwał się sędzia Kramer. Tak, wysoki sądzie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |