X


       

Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się ożenić. Proszę! - ściągnął z szyi śnieżnobiały pasek płótna
i rzucił w ręce Perdity.
Krawat upadł na podłogę między nimi i dziewczyna mu�
siała po niego sięgnąć.
- Tylko bez żadnych sztuczek - Verreker cofnął się, wlokąc
za sobą zakładnika i szturchnął go pistoletem w głowę. - Nie
zawaham się strzelić i tym razem na pewno trafię. A teraz słu�
cham, jak pani chce mi pomóc?
Perdita drżała i czuła, że zaschło jej w ustach. Była wście�
kła. Nie miała zamiaru dopuścić, aby Verreker uciekł, nie wie�
działa jednak, co zrobić, aby mu w tym przeszkodzić. Nie mog�
ła go dosięgnąć, bo stał za daleko, ale nawet gdyby był bliżej,
bałaby się ryzykować życia śledczego i swoje.
Była bezradna i to ją jeszcze bardziej złościło. Z nienawiścią
patrzyła na triumfalny uśmiech, błąkający się po ustach Verreke-
ra. Zastanawiała się, ile jeszcze kobiet będzie miało przez niego
zrujnowane życie? Za jej plecami siedziała Amy z oburzoną mi�
ną, a Louise zemdlała. W tej właśnie chwili otworzyły się drzwi
za plecami Verrekera i do sali wpadł Thomas. W pierwszej chwi�
li nie mógł pojąć, co tu się właściwie dzieje.
277
- Gdzie ona jest?! - ryknął. - Co zrobiliście z Louise?
Pojawienie się jeszcze jednej osoby zaskoczyło oszusta. Na
jedną krótką chwilę stracił czujność, ale hrabia bezbłędnie ją
wykorzystał. Nie zwracając uwagi na bezwładnie zwisające le�
we ramię, skoczył błyskawicznie na przeciwnika. Jednym ru�
chem wytrącił mu pistolet i potężnym prawym sierpowym
powalił go na podłogę.
Verreker padł bezwładnie, jak wór węgla, a w sali zapa�
nował totalny chaos. Szybko zakuto go w kajdanki, a śledczy
skoczyli łapać jego wspólników.
Ale Perdita już tego nie widziała. Klęczała obok zemdlonej
Louise i z pomocą Amy starała się ocucić nieszczęsną przy�
jaciółkę.
Kuzyn odsunął je obie zdecydowanym ruchem i klęknął
przy Louise. Objął ją czule, a ona otworzyła oczy i spojrzała
na niego z miłością.
- Och, Thomas! Tak bardzo się bałam - wyszeptała.
- Już po wszystkim, najdroższa. Nigdy już nie będziesz
się musiała bać - wziął Louise na ręce i spojrzał na Adama.
- Gdzie stoi pański powóz? - zapytał oschle.
- Czeka przed magistratem. Niech pan zabierze panie do
Laura Place. I wezwijcie mi, proszę, lekarza - dodał cicho,
chwiejąc się na nogach.
- Jest pan ranny? - Głos Thomasa zabrzmiał nieco łagodniej.
- Jestem pewien, że to tylko draśnięcie, ale kula musi zo�
stać usunięta...
- Oczywiście, ale w pierwszej kolejności muszę się zająć
Louise. Pózniej chciałbym z panem porozmawiać.
- Jestem tego pewien!
Rushmore skrzywił się, patrząc, jak Thomas odchodzi. Ro�
zumiał, że chłopak ma prawo być na niego wściekły. Louise
278
mogła zginąć, a on jako jej opiekun nie wywiązał się ze swo�
ich obowiązków. Można wręcz powiedzieć, że wyjątkowo fa�
talnie je zaniedbał.
- Nie wolno ci się obwiniać - szepnęła Perdita, biorąc uko�
chanego za rękę. - W końcu ją uratowałeś.
- Powinnaś była wracać z pozostałymi, kochana. Domyślam
się, jak ciężko musiałaś przeżyć to, co tu się działo. W ogóle
nie wiem, jakim cudem nie zemdlałaś, kiedy Verreker ci gro�
ził? Przyznam, że okropnie się o ciebie bałem.
- Nie ośmieliłabym się zemdleć - w oczach Perdity zami�
gotały wesołe iskierki. - Pamiętam doskonale, jak pan mówił,
że nie ma pan czasu na pensjonarskie łzy.
- Jesteś cudowna! - Hrabia z zachwytem wpatrywał się w uko�
chaną. - Nie wiem, czym sobie na ciebie zasłużyłem. Chodzmy
porozmawiać z sędzią. Wierzę, że po tym, co się tu wydarzyło,
wszelkie oskarżenia przeciwko Louise zostaną wycofane.
Miał rację. Jem Keay, ratując własną skórę, wysypał wspól�
nika, zeznając w takim tempie, że śledczy nie nadążał z zapi�
sywaniem jego słów.
Sędzia przytomnie zawezwał starego woznego, który
z wprawą starego żołnierza opatrzył prowizorycznie ramię
hrabiego.
- A Verreker? Co go czeka? - zapytała Perdita urzędnika.
- Albo będzie wisiał, albo zostanie zesłany do Australii. Tak
czy inaczej na pewno nie będzie już więcej szkodził przyzwo�
itym ludziom.
- Cieszę się - wyciągnęła rękę do sędziego, by się pożegnać.
- Moja ciotka ma nadzieję, że zechce pan zjeść z nami kolację
w Laura Place. Czy mogę jej powiedzieć, że pan przyjdzie?
- Będzie mi bardzo miło, proszę pani. A jeśli chodzi o tę
sprawę, to jest już ona poza moją jurysdykcją i trafi pod sąd.
279
- Chodz, Perdita! - Adam ujął ją pod ramię. - Twoja ciotka
na pewno już na ciebie czeka. Masz ochotę wrócić spacerem?
Na ulicy świeciło słońce, powietrze było balsamicznie świe�
że i cały świat wydawał się lepszy i piękniejszy. Perdita czuła
się tak, jakby ktoś zdjął jej z ramion przytłaczający ciężar.
- Nie mogę uwierzyć, że ten koszmar naprawdę już się skoń�
czył - powiedziała cicho. - Teraz nic już nie będzie mąciło na�
szego szczęścia...
- Mów za siebie, kochana! - uśmiechnął się ironicznie
Adam. - Mnie, o ile się nie mylę, czeka jeszcze bardzo nie�
miła rozmowa z Thomasem.
Zgodnie z przewidywaniami hrabiego młodzieniec siedział
pod drzwiami Louise i czekał, żeby z nim porozmawiać.
- Dobra robota, panienko! - Lekarz skończył badanie i po�
klepał Louise po ręce. - Była pani bardzo dzielna. Zgaduję, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.