Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mo\e oskar\y go o próbę oszustwa?
Niczego bardziej nie \yczyłem sobie, jak kłótni między złoczyńcami. I myśl o
wzajemnych oskar\eniach, którymi siebie obrzucą, napawała mnie tryumfem.
W pewnej chwili przystanąłem na ście\ce i pięścią pomachałem groznie w kierunku
obozowiska Batury.
 Poczekaj! Na tym jeszcze nie koniec!  zawołałem.
ROZDZIAA PITNASTY
TAJEMNICA TEKTUROWEGO PUDEAKA — DYREKTOR MARCZAK I
BIUROKRACJA — KAOPOTY Z PROTOKOAEM — WSZYSTKIEMU WINNA JEST
JEDNA ZWIECZKA — JAK ROBI SI SZTUKI MAGICZNE — DZIWY Z
PAPIEROSEM I MLEKIEM — SZTUCZKA Z GAZET — REKWIZYTY CAGLIOSTRA
— CO KRYA IRCHOWY WORECZEK — MOJE PRZEDSIWZICIE — ZOSTAJ
JASNOWIDZEM
Zapukałem do drzwi pokoju dyrektora Marczaka, i gdy usłyszałem tubalne  proszę ,
wszedłem do wnętrza i z niezwykłą dumą postawiłem na stole pudełko z kielichami.
 No, nareszcie pan je przywiózł  stwierdził gderliwie dyrektor.  Pana nieobecność
trwała tak długo, \e musiałem odprawić konwojenta i zrezygnować dzisiaj z wysyłki
skarbu. Pociąg do Warszawy ju\ odszedł.
 To nic  uśmiechnąłem się.  Czas działał na moją korzyść. Niech pan zajrzy do
tego pudełka...
 Po co? Przecie\ chyba nie zamienił pan srebrnych kielichów na gliniane? Dosyć ju\
na nie się napatrzyłem. A właściwie, w jakim celu pan je ode mnie po\yczył?
 Niech pan jednak zajrzy do pudełka  prosiłem przymilnie.
Dyrektor Marczak ostro\nie podszedł do postawionego na stole pudełka.
 A nie wyskoczy z niego wą\ albo królik?  upewniał się.
 Nie.
 Ech, czujÄ™, \e zgubi mnie kiedyÅ› nadmierne zaufanie, jakim pana obdarzam 
westchnął dyrektor Marczak i z największą ostro\nością otworzył pudełko.
Oczy rozszerzyło mu ogromne zdumienie. Zatrzepotał powiekami, a potem wyjąkał:
 Ale\ to złote kielichy!...
 I wysadzane drogimi kamieniami. Szafiry i opale, drogocenne mszalne kielichy bardzo
starej roboty.
Dyrektor Marczak zmarszczył czoło i ściągnął brwi w srogiego marsa.
 Co to ma znaczyć, panie Tomaszu?
 Chciał pan mieć dowód. I to jest dowód, panie dyrektorze. W skrytce były złote, a nie
srebrne kielichy.
Dyrektor tupnÄ…Å‚ nogÄ….
 Nieprawda. W skrytce były srebrne kielichy. Tak zostało zapisane w protokole.
Nie mógł się jednak powstrzymać, aby nie wyjąć kielichów, nie obejrzeć ich.
 Są piękne. Cudowne  zachwycał się, głaszcząc je pieszczotliwie dłonią.  Bardzo
stara, wspaniała robota. A jakie cudowne kamienie.
Lecz po chwili spojrzał na mnie surowo.
 Gdzie sÄ… nasze srebrne kielichy?
 Zamieniłem je na złote  odrzekłem z niewinną miną.
 Co takiego?  oburzył się dyrektor.  Kto panu pozwolił zamieniać?
 Myślałem, \e tak będzie lepiej dla naszego departamentu. Zawsze co złote, to złote,
panie dyrektorze.
I opowiedziałem dyrektorowi, w jaki sposób dokonana została zamiana srebrnych
kielichów na złote. Rzecz jasna musiałem zdradzić tajemnicę Krainy Straszliwego Asa,
opowiedzieć o Ali i o mojej z nią znajomości.
Dyrektor Marczak słuchał uwa\nie. A gdy skończyłem, powiedział cicho:
 Czy pan wie, co w świetle prawa pan uczynił?
 Odzyskałem społeczną własność i zwróciłem złodziejom ich własność  rzekłem.
 Nie. Pan ich okradł. Dokonał pan bez ich zgody zamiany złotych kielichów na
srebrne. To się nazywa kradzie\, panie Tomaszu. I ja tego faktu nie mogę przyjąć do
wiadomości.
 Dlaczego? Przecie\ te złote kielichy pochodzą z drugiego schowka Koeniga.
 Musiałby to pan udowodnić. Przeciw złoczyńcom nale\ało wprzódy podjąć śledztwo.
To władze śledcze i sądowe powinny były nam zwrócić złote kielichy, a nie pan. W
świetle prawa jest pan złodziejem, czy pan to nareszcie zrozumiał? I co ja teraz mam
począć z tym fantem?...  spojrzał z rozpaczą na złote kielichy.  Przecie\ w protokole
mam napisane, \e w skrytce Koeniga znalezliśmy pięć srebrnych kielichów. I pan sobie
wyobra\a, \e ja mogę teraz przywiezć do skarbca Muzeum Narodowego pięć złotych
kielichów zamiast srebrnych?
 W takim razie zabiorę te złote kielichy, pójdę do Waldemara Batury i postaram się
polubownie załatwić tę sprawę. Dam mu złote, a on chyba zgodzi się zwrócić nam
srebrne...
I wziąłem ze stołu pudełko ze złotymi kielichami. Ale dyrektor Marczak zerwał się z
krzesła jak młodzieniaszek. Chwycił pudełko i wyrwał je z moich rąk.
 Co to, to nie, panie Tomaszu. Za takiego głupca niech mnie pan nie uwa\a. Te złote
kielichy sÄ… skarbem kultury narodowej.
To mówiąc dyrektor Marczak poło\ył dłoń na pudełku i stwierdził z namaszczeniem:
 Rekwiruję je w imieniu polskich muzeów. Co zaś do tego protokołu  dodał z
chytrym uśmieszkiem  to myślę, \e jakoś się wytłumaczymy. W krypcie było ciemno,
świeczka dawała skąpe światło i mogła się zdarzyć pomyłka. Lepiej przyznać się do
pomyłki ni\ brnąć dalej w tej sprawie. No, trudno, panie Tomaszu, omyliliśmy się.
Wydawało się nam, \e znalezliśmy kielichy srebrne, lecz jednak, jak dodam w dopisku do
protokołu:  Przy bli\szych oględzinach okazało się, \e srebrne kielichy są ze złota i
wysadzane szlachetnymi kamieniami .
 Co takiego?  oburzyłem się.  Ale\ to kompromitacja. Co pomyślą ci, którzy będą
czytać ten protokół? śe nie umiemy odró\nić srebra od złota. Moja sława rzeczoznawcy
dzieł sztuki zostanie w ten sposób nara\ona na szwank. Protestuję przeciw takiemu
wyjściu z sytuacji.
Ale dyrektor Marczak nawet mnie nie słuchał. Wyciągnął z kieszeni protokół i zrobił na
nim dopisek, który następnie kazał mi uwierzytelnić moim podpisem.
 Tak jest  zacierał ręce.  W krypcie było ciemno i dlatego nastąpiła omyłka. A
jednak przy bli\szych oględzinach kielichy srebrne okazały się złote.
Zgnębiony zło\yłem podpis pod dokumentem.
 Trudno, panie Tomaszu  wzdychał obłudnie dyrektor.  Errare humanum est,
czyli błądzenie jest rzeczą ludzką. Innymi słowy, omyliliśmy się, ale w porę wybrnęliśmy
z błędu. Lecz na przyszłość  huknął na mnie groznie  na przyszłość, powiadam,
\ądam dowodu winy złoczyńców. Mam te\ nadzieję, \e jako lojalny obywatel uda się pan
natychmiast na posterunek MO i przyzna się do zamiany kielichów na złote, i opowie
pan o okolicznościach tej sprawy.
 Tak jest. To oczywiste  przytaknÄ…Å‚em.
A on tymczasem wyszedł na chwilę ze swego pokoju i po chwili wprowadził magistra
PietruszkÄ™.
Złote kielichy znajdowały się w tekturowym pudle na stole, więc Pietruszka nie mógł ich
zauwa\yć, i nie wiedział, w jakiej sprawie sprowadził go dyrektor Marczak.
 Proszę usiąść  na wszelki wypadek doradził dyrektor Pietruszce.  I niech pan
mnie wysłucha bardzo uwa\nie, albowiem sprawa, którą panu wyłuszczę, jest natury
nader delikatnej.
 Rozumiem  kiwnął głową Pietruszka i zrobił bardzo powa\ną minę.
Dyrektor zaś mówił dalej:
 Jak pan wie, Tomasz poprosił mnie o zezwolenie na dokładniejsze zbadanie pięciu
odnalezionych w schowku kielichów...
 To było niepotrzebne  rzekł szybko Pietruszka.  Obejrzałem je i stwierdziłem, \e
nie przedstawiają większej wartości. Ot, zwykłe srebrne kielichy z końca ubiegłego
wieku...
 Hm  chrzÄ…knÄ…Å‚ groznie dyrektor niezadowolony z wypowiedzi Pietruszki.  Niech
mi pan nie przerywa, tylko słucha uwa\nie, panie magistrze. Sprawa bowiem, \e tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.