Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] wego w Keyhole, miasteczku w stanie Wyoming, gdzie się ukrywała. DUET Z SOLISTK 67 - Jutro wyślę ci pieniądze, Em. Na pewno nie chcesz do mnie przyjechać? - Nie, boję się stąd ruszać. Chcę znalezć pracę, wto pić się w krajobraz. Będzie dobrze. - Zadzwoń, proszę. - Jasne. Dziś jest sobota, zadzwonię w środę, mniej więcej o tej samej porze. - Dopiero w środę? Nie możesz... Przepraszam. Będę czekać. Uważaj na siebie, Em. Kocham cię. Emily, dzięki rodzinie, w której wyrosła, nigdy nie miała kłopotu z wypowiadaniem tych słów. Meredith i Joe Coltonowie pokazali jej, czym jest prawdziwa rodzinna miłość. - Ja też cię kocham, Lizo. Bądz ostrożna, pa. Emily oparła się ciężko o ścianę budki telefonicz nej, zalewając się łzami. Liza była jedyną osobą, na którą mogła liczyć, znała prawdę i zachowa ją dla sie bie. Nie powie nic nawet jej ojcu, bo jak niby miałaby mu nagle oświadczyć, że kobieta, która ją przygarnęła z miłością, nie była tą, która teraz nosi jej imię? Nikt nie dałby temu wiary. Emily nie może zatem wrócić do swojego ukocha nego domu, bo kobieta, która kazała jej nazywać się Meredith, podjęłaby kolejną próbę, żeby się jej pozbyć. Postanowiła zatem pozostać w ukryciu, korzystając z pomocy Lizy. Nick widział, jak silne emocje targają Lizą w czasie rozmowy z kuzynką. Wziął potem od niej telefon i za wołał kelnera. 68 JUDY CHRISTENBERRY - Dziękuję - rzekł, kiedy Liza ukradkiem wycie rała oczy. Pojawienie się kelnera z zamówionymi daniami okazało się wybawieniem. Dopiero po kilku minutach Nick zdecydował się zapytać: - Jak się ma twoja kuzynka? Liza kiwnęła głową, nie patrząc na niego. - Lizo? Podniosła wzrok i powiedziała łagodnie: - Ukrywa się. To niebezpieczne. Nick znał ze słyszenia wuja Lizy, wiedział dosko nale, że można się było spodziewać od niego godzi wego okupu. - Sądzi, że porywacze wciąż jej szukają? Mimo że dostali pieniądze? Liza odwróciła spojrzenie. - No... tak. - Powinnaś chyba... - Dobry wieczór, pani Colton. - Inspektor Ramsey pokazał się znienacka przy ich stoliku. - Doktorze - dodał, skinąwszy głową. - Mogę się przysiąść na mo ment? Nick obawiał się, że Liza czymś się zdradzi. Jej twarz wyrażała niekłamaną panikę. - Oczywiście, inspektorze. Napije się pan czegoś? Tym pytaniem Nick odwrócił uwagę policjanta od Lizy. - Nie odmówię filiżanki kawy - odparł Ramsey z uśmiechem. Nick poprosił kelnera, policjant usiadł. DUET Z SOLISTK 69 Zerknąwszy ukradkiem na Lizę, by sprawdzić, czy już się uspokoiła, Nick spytał: - Ma pan jakieś wiadomości o nieznajomym ze szpitala? - Przekupił telefonistkę w hotelu. Mam nadzieję, że dobrze jej zapłacił, bo zdążyła już stracić pracę. - To przykre - stwierdziła z żalem Liza. Nick od początku podejrzewał, że jego pacjentka ma miękkie serce. Troska o kobietę, która zawiodła jej zaufanie, dowodziła tego niezaprzeczalnie. - Niech się pani o nią nie martwi, wiedziała, co robi. - Ramsey nie był tak łaskawy. - Niestety, pózniej nie widział go nikt prócz państwa. Nie kręcił się tu przypadkiem? - Nie zauważyliśmy - odparł Nick. - Swoją drogą, całe popołudnie spędziliśmy w apartamencie Lizy. Li za spała. - Wygląda pani dużo lepiej - stwierdził policjant. - Tak, sen bardzo mi pomógł. - Miała pani jakieś telefony? - ciągnął Ramsey spokojnym tonem. Nick miał nadzieję, że Liza była gotowa na takie pytanie. Uważał, że powinna powiedzieć policji o Emi- ly, z drugiej jednak strony rozumiał jej sposób my ślenia. - Tak, dzwoniła moja matka i w końcu udało mi się porozmawiać z panią Tremble. - Z gospodynią? - Tak, chciała wiedzieć, jak się czuję. - A pani matka? JUDY CHRISTENBERRY 70 Nick obserwował Lizę pełen podziwu dla jej opa nowania. Jednak pytanie o matkę wytrąciło ją z rów nowagi. - Pytała, kiedy Liza będzie w Nowym Jorku. Właś nie o tym dyskutowaliśmy - wyręczył ją i spojrzał na nią, dodając: - Liza starała się przekonać mnie, że po winna wyjechać dziś wieczorem. Liza natychmiast chwyciła się jego słów. - O dziewiątej mogłabym już być w swoim włas nym łóżku, to wspaniała perspektywa. Powiedziałam matce, że biorę sobie dwa tygodnie urlopu, nie będę odbierać telefonów ani nikogo przyjmować. - To skąd będzie pani wiedziała, jeśli dowiemy się czegoś o pani kuzynce? - Mam automatyczną sekretarkę. Może się też zda rzyć, że akurat podniosę słuchawkę, ale wolałabym nie, bo mam masę zawodowych telefonów, od których chcę teraz odpocząć. - Co pan na to, doktorze? - spytał Ramsey, nie spuszczając wzroku z Lizy. - Zastanawiam się. Odpoczynek jest dla Lizy naj ważniejszy. Jeżeli rzeczywiście dotrzyma słowa i zrobi tak, jak mówi, może faktycznie Nowy Jork jest lep szym rozwiązaniem. - Jeszcze jedno mnie gnębi - dodał Ramsey, zmie niając temat. - Co? - spytała ostro Liza. Nadejście kelnera z kawą opózniło odpowiedz in spektora. Pociągnąwszy łyk, objął Lizę spojrzeniem. - Skąd ten facet wiedział, gdzie pani szukać? DUET Z SOLISTK 71 - Moje plany nie są tajemnicą, biuro matki dyspo nuje takimi informacjami. Zresztą, ma je prawie cała moja rodzina. - Zciągnęła brwi. - Poza tym mógł je po prostu przeczytać w Internecie. - Kiedy już dotarł do miasta - wspomógł ją Nick - nietrudno było znalezć właściwy hotel. Wiedział na pewno, że Liza zatrzyma się w jednym z najlepszych miejsc. Inspektor zgodził się z tym. - No dobrze. %7łyczy sobie pani, żebyśmy powia domili o podejrzanym nowojorską policję? Liza mrugnęła, po czym uśmiech rozjaśnił jej twarz. - Dziękuję, inspektorze, raczej nie. FBI zajmie się tą sprawą. Powiem wujowi Joemu, jak bardzo pomo gliście mi tutaj. Jestem ogromnie wdzięczna. - %7łyczę powodzenia. - Wstając od stołu, inspektor zerknął na Nicka. - Dziękuję za kawę. - Nie ma za co - mruknął Nick, odprowadzając go wzrokiem. - Zwietnie sobie poradziłaś - pochwalił Lizę. - Dziękuję. I dziękuję za podpowiedz o powrocie [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |