Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] szalony." "Ty pojawiłeś się znikąd", powiedziała w obronie, uderzyła w jego ramię zaciśniętą pięścią. "Jestem człowiekiem, wiesz to. Spojrzała na niego dużymi, szeroko otwartymi oczami. "Czy jesteś człowiekiem, Dayan?" Pochylił swoją ciemną głowę, jego zęby były bardzo białe w nocy. "A jak sądzisz? Słowa były cicho wyszeptane w jej gardło, nad jej pulsem. "Czy uważasz ze jestem człowiekiem?" Jego głos był pokusą. Corinne wiedziała lepiej niż słyszała, była tak łatwo rozproszona samą pokusą jego głosu. Jej ręce z własnej woli znalazły, grube bogactwo jego włosów i wplotły się w ich jedwabiste pasma. "Jak ty to robisz, tak łatwo? spytała, wiedząc, że jej oczy oddawały jej uczucia, nawet jeśli nie mógłby czytać w jej umyśle. Kochała być z nim, wszystko w nim. Chciała, usunąć to spojrzenie z głębi jego oczu na zawsze. Pustkę. Samotność. "Zaczynam myśleć, że jesteś zły dla mojego serca, Dayan. Możesz stopić kobietę w dwudziestu krokach. Możesz. I umiesz zmieniać pogodę." Usta Dajana kontynuowali badania miękkiej kolumny jej gardła. "Mogę? Muszę być bardzo utalentowany. Mam nadzieję, że taki wyczyn otrzyma twój wieczny podziw." Brzmiał na trochę roztargnionego, jakby to było ważniejsze, aby odkryć miękkość jej skóry niż prowadzenie rozmowy. "Jesteś bardzo zmęczona, Corinne. Powinniśmy wyruszyć na spotkanie uzdrowicieli tej nocy, ale myślę, że musisz odpocząć. Masz już dość wrażeń na jeden wieczór." Jej głowa spoczęła na jego ramieniu, jej długie rzęsy rzucały cień na jej policzki. Była zmęczona, bardziej niż kiedykolwiek. Gdy niósł ją do krawędzi dachu, przenosił się z taką gładkość, że czuła, jakby płynęła. "Kocham tańczyć z tobą, szepnęła nie otwierając oczu, ciesząc się wiatrem na twarzy. "Uwielbiam sposób w jaki się poruszasz." "Więc robię postępy po wszystkim," powiedział. On łatwo spłynął z nią na ziemię, jego umysł w pełni połączył się z jej, aby mógł kontrolować jej wrażenia, o tym co się dzieje, zacierając pamięci trochę w czasie, więc powoli zanikały. Chciał ujawnić, czym był, kim był. Chciał aby Corinne zaakceptowała go, ale wiedział, że jej ciało było słabe, a jej serce walczyło. Nie mógł jeszcze podjąć tej szansy. Kiedy dowie się prawdy, chciał aby uzdrowicie zapewnił go, że jej serce wytrzymać szoku. Gdy zwrócił mglisty welon na wieczór szokujących zdarzeń, podkreślił, różne wspomnienia: jego pocałunki, jej odpowiedz. Pakowanie walizek, zrobił, upewnił się, że jej pas był zapięty, zanim ruszył samochodem od krawężnika. Corinne siedziała cicho na siedzeniu obok niego, zdziwiona tym jak była zmęczona. Stres związany z ciążą zaczął przypominać o sobie. Dayan jechał ostrożnie przez ulice, palce splótł z jej. "Czy to nie dziwne?" zadumała się. "Gdyby ktoś nie przekazał Lisie, że będziesz grał w tym bar, nigdy byśmy się nie spotkali." "Znalazłbym ciebie." To było stwierdzenie faktu, powiedziane cicho. Corinne milczała przez resztę drogi do domu. Jej umysł był miło pusty. Była zmęczona i dziwnie szczęśliwa, tylko byciem w jego towarzystwie. Minutę wcześniej, wyczuwała zapach dzikość w nim, ale teraz czuła, jego spokój, zupełny spokój, sączący się w głąb jej duszy. Dayan wydawali się zadowolony z jazdy w nocy, nucąc cicho pod nosem. Melodię której nigdy wcześniej nie słyszała. Była niesamowicie piękna. Lisa czeka na małym balkonie, starając się nie pokazać jak była zaniepokojona. Patrzyła niespokojnie, podczas gdy Dayan grzecznie pomógł Corinne wyjść z samochodu. Byłby wyniósł ją, ale Corinne była zbyt świadoma oczu patrzących na nich. 'Jesteś głuptasem ". Słowa muskały jej umysł z czułością." Kogo to obchodzi, co kto myśli? "Corinne zebrała się na odwagę odpowiadając mu w głowie. Sama bliskość ich komunikacji apelowała do niej. "Nie chcę, żeby pomyślała, że nie czuję się dobrze." [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |