Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] lub wiarygodnego eksperta. Rzecz jasna, z wyceną. Nie mam zwyczaju kupowania kota w worku. Podałem jej numer telefonu, żeby się ze mną skontaktowała. Zadzwoniła? Telefonowała kilka razy, zawsze pod pretekstem, że ekspertyza się przeciąga. Dlaczego użył pan określenia: pod pretekstem"? Jeżeli kobieta bez żenady sugeruje, że moglibyśmy się spotkać prywatnie, nie tylko w sprawie transakcji z miniaturą, to jak to rozumieć? Skorzystał pan z zaproszenia? Przez chwilę się wahał. Nie odrzekł. Nie w pana guście? Pokręcił głową. Nie była najgorsza, chociaż, między nami mówiąc, cokolwiek już zużyta. Ale zacząłem coś podej- rzewać. Chrząknął, jakby mu zaschło w gardle. Otworzyłem jedną z dwóch butelek Mazowszanki", stojących na stoliku obok biurka. Nalałem jedną szklankę jemu. drugą sobie. Widzi pan podjął mimo toczącego się już od dłuższego czasu procesu rozwodowego nadal mieszkam z żoną. Zona wzięła adwokata i ten robi ze mnie w sądzie potwora. Któregoś dnia wygadała się podczas jakiejś kolejnej awantury, że udało jej się znalezć kogoś, kto dostarczy sądowi przekonywających dowodów przeciwko mnie, Początkowo puściłem te słowa mimo uszu, jako jeszcze jedną z całego zestawu rozmaitych grózb i próśb. Potem zacząłem się zastanawiać i kojarzyć pewne takty. Doszedłem do wniosku, że wiem, o kogo chodzi... Podniosłem zdjęcie Ewy Hanke. Pomyślał pan, że wszystko zostało wcześniej ukartowane? I że te wszystkie wizyty, telefony, a mo- że i nawet jakieś oznaki śledzenia pana, mają służyć w istocie rzeczy zdobyciu dowodów pana winy dla są- du? Właśnie. Ale udawałem, że nie wiem, co jest grane. Kiedy otrzymałem wiadomość, że ekspertyza miniatury będzie wkrótce gotowa, umówiłem się z Ewą o wpół do dwunastej w garderobie mojej znajomej, striptizerki Marioli, w restauracji Kongresowa", rzekomo celem ostatecznego dogadania transakcji. Dlaczego akurat w Kongresowej"? Mariola miała tam występować po raz pierwszy. Czy bardzo panu zależało na tym, ażeby pańska przyjaciółka była również przy tym obecna? Czy właśnie wówczas zamierzał pan wyjawić swoje podejrzenia w stosunku do Ewy Hanke? Coś w tym rodzaju. Jednakże Mariola spózniła się, a mnie zabrakło cierpliwości i nerwów. Wła- ściwie wszystko trwało krótko-Gdy przyszła Ewa, zapytałem, czy ma ze sobą miniaturę. Zaczęła kręcić. Ze niby ekspertyza gotowa, ale ona sama waha się, czy sprzedawać. Uważała, że jeżeli jeszcze trochę poczeka, dzieła sztuki na pewno pójdą w cenie. Poza tym jest jeszcze jeden reflektant, z którym umówiła się na po- niedziałek na wypadek, gdyby nasza transakcja nie doszła do skutku. Z każdą chwilą stawało się coraz bar- dziej widoczne, że miniatura to pretekst, a Ewa czeka w istocie rzeczy na pojawienie się Marioli. Nie wiem, co planowała. Może sfotografować nas razem? To wciąż tylko podejrzenia. Może, ale miałem wszelkie podstawy, by tak przypuszczać. Kiedy kolejny raz zerknęła na zegarek, straciłem cierpliwość. Krzyknąłem: Sprzedaje mi pani wreszcie tę miniaturę czy nie? Bo jeśli tak. to chcę ją natychmiast zobaczyć razem z ekspertyzą i wyceną! A jeśli nie proszę się stąd wynosić, i to już!" Wstała z krzesła i zaczęła się cofać w kierunku drzwi. Zauważyłem ten manewr. przytrzymałem drzwi ręką i wygarnąłem wszystko, co myślę o niej samej i o takich metodach! Jak to przyjęła? Nawet nie protestowała. Wyglądała na zaskoczoną. Czym się to wszystko skończyło? Po prostu wyrzuciłem ją za drzwi! Czy spotkał ją pan jeszcze potem? Tak, w Kongresowej", przelotnie. Siedziała przy stoliku z jakimś towarzystwem. Zaręczam panu, że nie wyglądała na bardzo poszkodowaną. Pózniej już jej nie widziałem. Zmieniłem temat, zapytałem o kasyno gry w Izabelinie. Interesowało mnie, kto w nim bywał i jak czę- sto grano. A także od kogo Ewa Hanke mogła się dowiedzieć o jego istnieniu. Fabisiak wyjaśnił, że grano z reguły dwa, trzy razy w tygodniu. Do lokalu kasyna wchodziło się przez restaurację, wewnętrznym podwór- kiem, z którego prowadziła furtka do ogrodu. Czy pańska żona bywała tam również? Zdaje się, że zabrałem ją kilka razy ze sobą. Raz nawet wygrała w ruletkę jakąś okrągłą sumkę. Czy mogła komuś zdradzić adres? Zastanowił się. Jeżeli akurat pamiętała, może i tak... Ale czy wtajemniczyła Ewę Hanke, oczywiście nie wiedział. Przesłuchanie striptizerki odłożyłem na następny dzień. Wstał on pochmurny, niebo pokrywały bure chmury, siąpił deszcz. Mariola, którą wraz z całym towarzystwem z nielegalnego kasyna poleciłem przetrzymać 48 godzin, aż do zakończenia przesłuchań, przybladła, jej twarz zrobiła się szara. Nastawiłem wodę na herbatę. Jak gdyby mimochodem zagadnąłem Mariolę, ale wcale nie o nielegalne kasyno, lecz o Ewę. Poznała ją na fotografiach natychmiast. Tak, widziałam ją w zeszłym tygodniu, na parkingu przed restauracją Pod Aosiem", a następnie w Kongresowej". Podałem jej szklankę z herbatą. Jest pani pewna? Najzupełniej odpowiedziała. Mam dobrą pamięć do twarzy. Kiedy to było? Przypomina sobie pani? Zdaje się, że w środę... Około pierwszej w nocy. Wychodziłam z restauracji. Wtedy ją zobaczyłam. A pani znajomy, Fabisiak? Też ją tam widział? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |