Odnośniki
|
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] w niej prawie zamarÅ‚o. To na pewno Tore i Trond! CaÅ‚a trójka podeszÅ‚a do królewskiego statku. Kristin zaschÅ‚o w ustach. SchodzÄ…c po trapie za rodzicami, patrzyÅ‚a pod nogi, bojÄ…c siÄ™ podnieść wzrok. Gdy tylko znalezli siÄ™ na lÄ…dzie, usÅ‚yszaÅ‚a gÅ‚os brata. - Masz powody do radoÅ›ci, ojcze. Drewniana halla koÅ‚o Håkonshallen jest już gotowa! - NaprawdÄ™? - uradowaÅ‚ siÄ™ król. - ByÅ‚em ciekaw, jak daleko robota siÄ™ posunęła. Czy tak jak sÄ…dziÅ‚em? - Jeszcze bardziej. To najwiÄ™ksza drewniana halla, jakÄ… w życiu widziaÅ‚em. - To Å›wietnie! BÄ™dzie wiÄ™cej miejsca dla biesiadników. MuszÄ™ pomieÅ›cić tu także niższych rangÄ… drużynników, a nie tylko høvdingow i duchownych. W koÅ„cu Kristin odważyÅ‚a siÄ™ podnieść wzrok. I spojrzaÅ‚a prosto w oczy Tronda. StaÅ‚ za Håkonem Unge i patrzyÅ‚ na niÄ…. Nie oÅ›mieliÅ‚ siÄ™ jednak ani kiwnąć gÅ‚owÄ…, ani mrugnąć. Kristin zarumieniÅ‚a siÄ™. Nie chciaÅ‚a zdradzić siÄ™ ze swymi uczuciami, wiÄ™c spuÅ›ciÅ‚a oczy, ale już po chwili, znów musiaÅ‚a na Tronda popatrzeć. I ponownie napotkaÅ‚a jego spojrzenie. Natychmiast wróciÅ‚y wspomnienia wszystkich piÄ™knych chwil, które spÄ™dzili razem w lesie koÅ‚o Ålrekstad. WydawaÅ‚o jej siÄ™, że czuje jego usta na swoich wargach, że znów jest w jego objÄ™ciach, że sÅ‚yszy jego gÅ‚os, szepczÄ…cy czuÅ‚e słówka do jej ucha. PrzypomniaÅ‚a sobie, jak pÄ™dzili przez Å‚Ä…kÄ™, by rzucić siÄ™ na trawÄ™ i caÅ‚ować bez opamiÄ™tania, jak żartowali i jak chowali siÄ™ po grotach i jamach, gdy zaczynaÅ‚o lać. I jak wÅ‚asne ciaÅ‚a i ich reakcje zaczęły budzić w nich coraz wiÄ™kszÄ… ciekawość. Prawie nie sÅ‚uchaÅ‚a rozmowy, którÄ… rodzice prowadzili z bratem. LiczyÅ‚o siÄ™ tylko to, że Trond stoi tuż obok. Jej ciaÅ‚o już zaczęło za nim tÄ™sknić. Gdy pomyÅ›laÅ‚a, że może znów uda im siÄ™ spÄ™dzić trochÄ™ czasu sam na sam, zakrÄ™ciÅ‚o jej siÄ™ w gÅ‚owie. Oboje przecież caÅ‚Ä… zimÄ™ bÄ™dÄ… przebywać w Oslo. Na pewno uda im siÄ™ spotkać w jakimÅ› zakamarku. Rodzice ruszyli razem z Hakonem w stronÄ™ dworu. Kristin szÅ‚a za nimi, a krok w krok za niÄ… - Trond i TorÄ™. NieÅ›li jeden z kufrów podróżnych matki. Uszli zaledwie parÄ™ kroków, gdy poczuÅ‚a, że musi siÄ™ obejrzeć. UÅ›miechnęła siÄ™ tajemniczo do Tronda, a on z dumÄ… odwzajemniÅ‚ jej uÅ›miech. 7 Trond znalazÅ‚ siÄ™ nagle w nowym i obcym Å›wiecie. Jak każdy mÅ‚odzieniec marzyÅ‚ o tym, żeby zostać drużynnikiem. SÅ‚użyć samemu królowi! Strzec jego bezpieczeÅ„stwa i być czÅ‚onkiem jego dworu, wyższym rangÄ… niż sÅ‚użba domowa. JeÅ›li siÄ™ dobrze spisze - najpierw jako kjertesvein, czyli królewski paz, a potem jako gjest, czyli zwiadowca (czatownik), który szuka wrogów króla, żeby siÄ™ z nimi rozprawić - zostanie prawdziwym drużynnikiem i bÄ™dzie siedziaÅ‚ przy królewskim stole. Trond marzyÅ‚ dalej. JeÅ›li wyróżni siÄ™ w walce szczególnÄ… odwagÄ…, osiÄ…gnie jeszcze wiÄ™cej. Może zostanie nawet chorążym albo marszaÅ‚kiem! Król na pewno nieprzypadkowo zwróciÅ‚ na nich uwagÄ™, skoro pozwoliÅ‚ przyÅ‚Ä…czyć siÄ™ do drużyny, choć przecież nie byli wysoko urodzeni. Może król sÅ‚yszaÅ‚, jak znakomicie obaj strzelajÄ… z Å‚uku i że już od wielu lat uczÄ… siÄ™ fechtunku. Serce mu rosÅ‚o od tych marzeÅ„. Nie dalej niż latem wydawaÅ‚o mu siÄ™, że przez caÅ‚e życie bÄ™dzie zbieraÅ‚ chrust na opaÅ‚, podrzucaÅ‚ siano krowom i kozom, polowaÅ‚ niezależnie od pogody - wcale nie dla zabawy, ale po to, żeby zdobyć coÅ› do jedzenia - no i sprzÄ…taÅ‚ w oborze i stajni. %7Å‚e nigdy nie bÄ™dzie miaÅ‚ swojego gospodarstwa i swojego dworu, że przez caÅ‚e życie bÄ™dzie harowaÅ‚ dla innych. A tu nagle los siÄ™ do niego uÅ›miechnÄ…Å‚! CzuÅ‚ siÄ™ znakomicie wÅ›ród drużynników, chociaż nie- którzy zadzierali nosa. Wielu nowych kandydatów z wielkich rodów w napiÄ™ciu czekaÅ‚o na ćwiczenia w posÅ‚ugiwaniu siÄ™ broniÄ…. Blisko pięćdziesiÄ™ciu mÅ‚odzieÅ„ców miaÅ‚o udowodnić swoje talenty i umiejÄ™tnoÅ›ci. Trond niczego siÄ™ nie lÄ™kaÅ‚. WiedziaÅ‚, co potrafi, wiedziaÅ‚, że siÄ™ wyróżni. Zebrali siÄ™ wszyscy na polu po drugiej stronie rzeki i mieli uczyć siÄ™ fechtunku, strzelać z Å‚uku i walczyć wrÄ™cz. Trond zagryzÅ‚ zÄ™by i bez lÄ™ku spojrzaÅ‚ w oczy przeciwnikowi, choć trafiÅ‚ na dużo starszego, doÅ›wiadczonego drużynnika. Po walce tamten zawoÅ‚aÅ‚: - Ale mocne masz pięści, chÅ‚opcze! Trond wyprostowaÅ‚ siÄ™ dumnie. , LubiÅ‚ też wracać do izby drużynników po caÅ‚ym, trudnym dniu. Wtedy najpierw szedÅ‚ do zbrojowni, gdzie wszyscy trzymali oręż. Na Å›cianach wisiaÅ‚y kolczugi z okrÄ…gÅ‚ym koÅ‚nierzem, które nosili pod zbrojami, razem z rÄ™kawicami i spodniami także uplecionymi z żelaznych Å‚aÅ„cuszków. Na lawach leżaÅ‚y heÅ‚my i przyÅ‚bice, a na drugiej Å›cianie wisiaÅ‚y ostre miecze i ogromne tarcze. Włócznie i topory staÅ‚y w kÄ…cie. W izbie drużynników ogieÅ„ trzaskaÅ‚ wesoÅ‚o w palenisku, nad którym wisiaÅ‚ ogromny kocioÅ‚ z dymiÄ…cÄ… zupÄ…. Na belkach pod powaÅ‚Ä… suszyÅ‚y siÄ™ mokre ubrania. Zapach wilgotnej weÅ‚ny i potu mieszaÅ‚ siÄ™ z woniÄ… zupy i dymu. Drużynnicy siedzieli i przechwalali siÄ™ swoimi dokonaniami. Niektórzy pamiÄ™tali jeszcze walki, które siedem lat temu król toczyÅ‚ pod Oslo z jarlem SkulÄ™. Inni byli w Nidaros, gdy SkulÄ™ ukryÅ‚ siÄ™ w klasztorze w Elgeseter, a jeden widziaÅ‚, jak teÅ›ciowi króla uciÄ™to gÅ‚owÄ™! Starszy drużynnik pamiÄ™taÅ‚ czasy wojny domowej, a nawet sam walczyÅ‚ z ludzmi biskupa Nikolasa. Trond sÅ‚uchaÅ‚ tych opowieÅ›ci z szeroko otwartymi oczami. NocÄ… wszyscy spali w jednej sali, na dÅ‚ugich Å‚awach wyÅ‚ożonych sÅ‚omÄ…. ZrobiÅ‚o siÄ™ tak ciasno, że musieli spać dwójkami. Trond cieszyÅ‚ siÄ™, że może leżeć koÅ‚o brata, a nie koÅ‚o kogoÅ› obcego. Pierwsza wspólna msza przypadÅ‚a na dzieÅ„ Wszystkich ZwiÄ™tych, pierwszego listopada. CaÅ‚a drużyna poszÅ‚a do koÅ›cioÅ‚a ZwiÄ™tego Olafa. Trond czuÅ‚ siÄ™ dziwnie, sÅ‚uchajÄ…c bicia dzwonów, które odezwaÅ‚y siÄ™ jednoczeÅ›nie we wszystkich koÅ›cioÅ‚ach, a gdy już dotarli do Å›wiÄ…tyni, otworzyÅ‚ szeroko oczy ze zdumienia, bo nigdy jeszcze nie widziaÅ‚ czegoÅ› równie wielkiego i wspaniaÅ‚ego! W koÅ›ciele panowaÅ‚ wielki tÅ‚ok, ciÄ…gle sÅ‚ychać byÅ‚o jakieÅ› chrzÄ…kniÄ™cia, pokasÅ‚ywania, szuranie, a nawet ciche rozmowy. Trond znów siÄ™ zdziwiÅ‚. W koÅ›ciele w domu panowaÅ‚a zawsze cisza. Ale i tu nagle zrobiÅ‚o cicho jako makiem zasiaÅ‚. - Król nadchodzi! - szepnÄ…Å‚ mu do ucha sÄ…siad. Trond obróciÅ‚ siÄ™ i ujrzaÅ‚ króla Håkona w niebieskim pÅ‚aszczu, obszytym futrem kuny i przepasanym srebrnym pasem. Nowi chÅ‚opcy, którzy nigdy nie widzieli króla, zaczÄ™li wyciÄ…gać szyje. Trond uniósÅ‚ wysoko brodÄ™. Nie dość że wiele razy widziaÅ‚ króla w Ålrekstad, to jeszcze parÄ™ razy z nim rozmawiaÅ‚! Tuż za królem szÅ‚a dumnie wyprostowana królowa Margrete. Wyraz jej twarzy wydaÅ‚ siÄ™ Trondowi zimny i wyniosÅ‚y. Za niÄ… kroczyli kolejno Sigurd, junker Magnus, Håkon Unge i królewna Kristin. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |