Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] sposób. Gdzieś wewnątrz niego, w środku, toczyła się wojna, a ona i Anna dostały się w krzyżowy ogień. Anna leżała już w łóżku, kiedy pół godziny pózniej Lauris przyszła jej powiedzieć o zaproszeniu Richarda Speara. Zaprotestowała od razu, nie mówiąc, dlaczego. Lauris przekonywała, że powinna się zgodzić dla dobra ojca. Anna spróbowała wpłynąć na matkę telepatycznie, ale Lauris oparła się temu. Siadła na brzegu łóżka i ujęła dłonie Anny. - Proszę, kochanie. Zrób to dla ojca. Myślę, że dzieje się z nim coś strasznie złego. On potrzebuje naszej pomocy. - Dobrze - Anna skinęła głową, po czym odwróciła się pospiesznie. Lauris pocałowała ją w tył głowy. - Dziękuję, kochanie - powiedziała. Poszła do małżeńskiej sypialni. David musiał wypić dziś więcej, niż sądziła. Wydawał przez sen dziwne, sapiące odgłosy. Kiedy przysunęła się bliżej i spojrzała na jego twarz, stwierdziła, że płacze. Strumienie łez ciekły mu po twarzy, wylewając się spod przymkniętych powiek. Położyła się przy nim, obejmując go. Powoli uspokoił się, jego oddech stał się głęboki i regularny. Kiedy wreszcie zasnęła, śniły się jej smoki. - JAMES!!! Lauris obudziła się przestraszona. David siedział wyprostowany na łóżku. Powoli odwrócił się i popatrzył na nią. - James - powtórzył, położył się i przymknął powieki. Lauris nie zasnęła już tej nocy. ROZDZIAA DZIESITY 0 mały włos nie rozbili się na peryferiach Sunningdale, trzy kilometry od posiadłości Richarda Speara, kiedy to David usiłował na ślepym zakręcie wyprzedzić jakiegoś powolnego escorta. Jadąca z przeciwka ciężarówka minęła ich o włos i to tylko dzięki temu, że David jakimś cudem zdążył skręcić z powrotem za escorta. Anna krzyknęła przerazliwie. Lauris kazała mu natychmiast się zatrzymać. W milczeniu zamienili się miejscami, poganiani przez klaksony hamujących za nimi aut. Lauris prowadziła powoli, nie do końca przekonana, że potrafi się skupić lepiej od męża. Ostatnie dni to był prawdziwy koszmar. David przechodził gwałtowne, osłabiające zmiany nastrojów. W jednym momencie potrafił z ożywieniem skakać po całym domu przy dzwiękach głośnej muzyki, co w innych okolicznościach mogłaby uznać za zabawne, za chwilę znajdowała go siedzącego w fotelu w salonie, gapiącego się bezmyślnie w okno, niczym ofiara jakiegoś gwałtu. Ostatniej nocy zasugerowała mu, że powinien pójść do lekarza. - Przecież czuję się świetnie - odpowiedział matowym, nieobecnym głosem. - David, ty się wykańczasz! Patrzył na nią przez chwilę, nie rozumiejąc, o co jej chodzi, w końcu wyszedł, kręcąc głową. Pół godziny potem odnalazła go siedzącego na krzesełku w ogrodzie, wpatrującego się w księżyc i mruczącego coś do siebie pod nosem. Anna już od paru dni prawie się nie odzywała. Lauris wyczuwała, jak jej córka staje się coraz bardziej spięta, im bliżej było do niedzieli. Od dwóch dni prawie nic nie jadła. Lauris namawiała jeszcze Davida, żeby pojechali do ich wiejskiego domku w Wiltshire. - Jedzmy tam, David, jedzmy tam zaraz! Jedyną jego reakcją było wzruszenie ramion i niezrozumiałe mamrotanie. Biorąc ostatni zakręt przed posiadłością Speara, walczyła jeszcze z pokusą, by zawrócić. Dom ukryto za zwartą ścianą drzew i wysokim na trzy metry ceglanym murem. Widać go było jedynie przez bramę z kutego żelaza, z umieszczonym pośrodku wizerunkiem smoka. Otworzył ją wielki albinos. David chrząknął zakłopotany, kiedy go zobaczył. Anna aż wstrzymała oddech. Hughes w milczeniu wskazał im brukowany podjazd wiodący do budynku. Rozłożysty, dwupiętrowy dom z frontem ozdobionym różowymi stiukami pokrywała czerwona dachówka. Zrodkowa część składała się z czterech toskańskich pilastrów zwieńczonych frontonem, w którym, niczym oko, umieszczone było okrągłe okno. Bezpośrednio nad drzwiami wejściowymi, także otoczonymi stiukiem, widniał pieczołowicie wykonany herbowy kartusz, przedstawiający trzy ryczące smoki. Spear, w lekkim tweedowym ubraniu, czekał na nich przed wejściem. Lauris wysiadła pierwsza. Spear podszedł i przywitał się z nią. Dało się wyczuć, że jej osoba niespecjalnie go obchodzi. Kiedy witał się z Davidem, zauważyła, że spinki w mankietach jego koszuli są tymi samymi, które wykonała w ubiegłym tygodniu. - Dlaczego mi nie powiedziano, że mają być dla pana? - Ludzie często zawyżają ceny, kiedy słyszą moje nazwisko. - I tak zapłacił pan za nie o wiele za dużo. - Nigdy nie płacę zbyt dużo za nic, pani Cauley. Anna wysiadła z samochodu. - Witaj, Anno - powiedział Spear. Skinęła głową, unikając jego wzroku. Trzymała ręce z tyłu. Spear nie próbował wyciągać do niej dłoni ani podejść bliżej. Lauris miała wrażenie, że robi to ze zwykłej ostrożności. Wprowadził ich do środka. Wszędzie smoki - na zasłonach, tapetach, nawet na mozaice zdobiącej posadzkę hallu. %7łona Speara oczekiwała ich w salonie, w którym z powodzeniem zmieściłby się cały dom Cauleyów. Była to wysoka, elegancka kobieta tuż po czterdziestce, w której Lauris rozpoznała jedną z owych szalonych nastolatek roztańczonego Londynu lat sześćdziesiątych. Pochodziła ze szlacheckiej rodziny, jak sobie przypominała Lauris. W młodości była związana z jednym z rockowych gwiazdorów tamtych lat, do czasu, kiedy wybuchnął skandal z narkotykami. Lauris pamiętała fotografię, przedstawiającą obecną panią Spear leżącą na chodniku jednej z londyńskich ulic - widziała to zdjęcie w jakimś brukowcu. Pojawiła się para nastolatków, którzy zostali przedstawieni Cauleyom. Jeremy - ponury, niezdarny chłopak o mniej niż przeciętnej urodzie i Henrietta - smukła dziewczyna o pięknych, czarnych włosach i bezczelnej, wyniosłej prezencji swojej matki. Rodzeństwo wciąż trzymało się na uboczu, szepcząc między sobą i chichocząc. Kiedy Lauris usiadła na pózno wiktoriańskiej, stylowej kanapie z orzechowego drewna, pani Spear zaczęła nalewać drinki ze srebrnych karafek. David poprosił o szkocką. Anna nie chciała nic. Pozostali pili szampana, Dom Perignon rocznik '64. - To piękny dom - powiedziała Lauris, pragnąc odwrócić uwagę od Davida pochłaniającego łapczywie swoją whisky i od Anny, która przycupnęła na skraju fotela, z [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |