Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szeptu.
- Ja i Walt chodzimy ze sobą.
- Co takiego? - Jej domysły się potwierdziły,
jednak nie mogła otrząsnąć się z wrażenia. -I nic
mi nie powiedziałaś? Dlaczego? - Ledwie zada-
ła to pytanie, olśniło ją. - Walt nie chciał, by
ktokolwiek w gazecie się o tym dowiedział.
Zgadłam?
- On uważa, że to by nie było właściwe.
Strasznie się szarpałam, ukrywając to, zwłaszcza
przed tobą, ale... nie mogłam puścić pary z ust.
- Jak długo to trwa?
- Trzy miesiące.
Zamurowało ją. Przez długą chwilę nie mogła
wydobyć z siebie głosu. Nie mieściło się jej
w głowie, że najlepsza przyjaciółka ukrywała
przed nią taką sensację, w dodatku aż przez trzy
miesiące. Phoebe naprawdę ją zaskoczyła.
- Nie zdradz się przed Waltem, że coś wiesz,
dobrze? - z niepokojem prosiła Phoebe.
- Nie ma sprawy. - Głośno wypuściła po-
wietrze. - Ale gdy się spotkamy, musisz mi
wszystko opowiedzieć, jak na spowiedzi, jasne?
68
Phoebe zaśmiała się cicho.
- Dobrze, jak na spowiedzi.
- Trzymam cię za słowo. A teraz mów, co
wiesz o Hamiltonie.
- Niewiele. Tylko to, że... podobasz mu się.
Bardzo mu zależało, byś z nim poleciała, szukał
pretekstu.
- Co takiego?
- Słyszałaś.
Zabiegał, by z nim poleciała, bo doskonale
wiedział, że ona boi się latać. Ten facet to sadysta,
a jej przełożony i przyjaciółka też pięknie się
popisali. Bez mrugnięcia okiem wpakowali ją
w tę eskapadę, by pójść mu na rękę.
- Oliver przyszedł do Walta ze swoją ofertą.
Wcześniej byłaś u niego, namawiałaś na zamó-
wienie u nas ogłoszeń reklamowych. Był pod
wrażeniem, pełen uznania dla ciebie. Dlatego się
zdecydował.
- Powiedziałaś Waltowi, że zamierzam zrezy-
gnować z pracy, jeśli w niedługim czasie nie zleci
mi czegoś ciekawszego?
- Nie mogłam dopuścić, by moja najlepsza
przyjaciółka odeszła z redakcji - odparła Phoebe.
Bardzo dyplomatycznie nie odpowiadając wprost
na pytanie, co nie uszło uwadze Emmy. - Jeśli
mogłam mieć na to jakiś wpływ, rzecz jasna
- dodała. - Wtedy pojawił się Oliver i wszystko
zaczęło się układać.
No to ma wszystko jak na dłoni. Dostała
zlecenie dzięki przyjaciółce, jej to zawdzięcza.
69
Walt wcale nie uznał, że już jest odpowiednio
przygotowana, po prostu chciał zdobyć punkty
u Phoebe.
- Nie pojmuję, dlaczego on ci się nie podoba
- rzekła Phoebe.
Emma zacisnęła usta.
- Słuchaj, Oliver to jest facet rozpuszczony
przez baby. Uważa, że żadna mu się nie oprze.
- Co ty bredzisz? On wcale taki nie jest
- zaoponowała Phoebe.
Nie chciała się spierać. I tak wiedziała swoje.
- Chyba nie masz do mnie żalu, powiedz?
Emma zastanowiła się nad odpowiedzią.
- Nie, nie mam.
- Gdybyś znalazła się na moim miejscu, zro-
biłabyś to samo - rzekła Phoebe. - No dobrze,
powiedz mi, co się tam u was dzieje.
Emma spojrzała w okno. Oliver przechodził na
drugą stronę ulicy, pewnie szedł po aktualną
prognozę pogody.
- Siedzimy w Yakimie. Póki co jesteśmy tu
uziemieni.
- Razem? - W głosie Phoebe zabrzmiało
szczere rozbawienie.
Co w tym było takiego wesołego? Emma
skrzywiła się.
- A jak inaczej? Wcale nie jestem zachwyco-
na z tego powodu.
- Daj spokój, rozchmurz się. Oliver i Walt
dobrze się znają. To naprawdę jest fajny facet.
Niestety Oliver ma tego pełną świadomość.
70
I w tym cały problem. Darowała sobie jednak tę
uwagę. Jeszcze przez chwilę pogawędziła z Pho-
ebe i rozłączyła się.
Kelnerka dolała jej kawy, przyjęła należność
za jedzenie. Czekając na resztę, Emma przejrzała
notatki z dzisiejszego wywiadu. Czytając je, nie
myślała o Earleen, a o swojej mamie.
Mama była cudowną kobietą, oddaną córce
bez reszty. Jednego tylko Emma nie mogła pojąć:
dlaczego tak uparcie trwała w swym nieszczęś-
liwym małżeństwie? Odkąd pamięta, ojciec wy-
rywał się z domu, ganiał za panienkami, zdradzał
mamę. Zawsze taki był. A mama mu wybaczała.
Ona nie była taka szlachetna, nie mogła mu
darować, że zle traktował rodzinę. Wyciągnęła
z tego nauczkę i sama nigdy nie da się omotać
przystojnemu kobieciarzowi.
Ciekawe, co mama by powiedziała o Oliverze.
Chociaż właściwie łatwo to sobie wyobrazić.
Z pewnością byłaby nim zachwycona i odnosiła-
by się do niego z taką samą atencją i podziwem,
z jakim witała ojca, gdy łaskawie zechciał ob-
jawić się żonie i córce.
Drzwi baru otworzyły się. Do sali wszedł
Oliver, na skórzanej kurtce miał mokre plamy.
Podszedł do stolika, usiadł. Podał Emmie za-
drukowaną kartkę.
- Co to jest? - zapytała.
- Prognoza pogody. Chyba ci się nie spodoba.
Serce w niej zamarło.
- Jak długo będziemy tu uwięzieni?
71
Zawahał się, jakby rozważał w myśli, jak dużo
jej wyjawić.
- Musimy zostać tu na noc.
Jego słowa dudniły jej w głowie.
- Nie!
- Wyglądałaś za okno?
Odwróciła się do okna i znieruchomiała. Gęste
płatki śniegu wirowały w powietrzu; chodniki
były białe, a niebo spowite ciemnymi chmurami.
Nic dziwnego, że Oliver miał mokrą kurtkę.
Zamknęła oczy.
- No i co my teraz zrobimy? - wyszeptała.
Oliver wzruszył ramionami.
- Tak to już bywa z pogodą, zwłaszcza o tej
porze roku. Mnie też to nie pasuje, ale jakoś
musimy sobie radzić. Trzeba wykorzystać czas
jak najlepiej.
- Czyli jak?
- Nie wiem, co wymyślisz, ale ja już zająłem
sobie kolejkę do pokera. Pewnie nie zechcesz się
do nas przyłączyć?
ROZDZIAA PITY
Znieg sypał coraz mocniej i zanosiło się, że
wcale nie przestanie. Czas mijał, za oknem two-
rzyły się zaspy. Zdecydowała się: wynajmie po-
kój w pobliskim motelu. Walt z pewnością uzna
to za fanaberię i nie zwróci jej za rachunek,
ale trudno. Zapłaciła kartą, bo nie miała tyle
gotówki. Jej rycerz w lśniącej zbroi zniknął
wraz z trójką innych pilotów w jednym z han-
garów; mieli pograć w brydża. I tyle go wi-
działa.
Pokój jej nie zaskoczył - standard odpowiadał
cenie. Cóż, nie zapłaciła dużo, w sumie niecałe
czterdzieści dolarów. Materac i poduszki były
marne; układała je, lecz wciąż było jej nie-
wygodnie. Wreszcie poszła do recepcji po do-
datkowe poduszki. Teraz mogła umościć się le-
piej. Rozłożyła się z laptopem na łóżku, zaczęła
pisać.
73
Rozmowy przy keksie: Earleen Williams
Emma Collins
Dla  The Examiner"
Earleen Williams z Yakimy wypieka po mist-
rzowsku keksy, lecz to ona jest prawdziwą re-
welacją.
Dla nikogo, kto kiedykolwiek miał okazję
spróbować keksu jej roboty, nie było zaskocze-
niem, że Earleen i jej przepis zyskały takie
uznanie. Uśmiechając się skromnie, Earleen mó-
wi, że swój sekretny składnik przechowuje w bar-
ku. Ale ten składnik to nie wszystko.
Przepis Earleen jest jednym z dwunastu, jakie
zakwalifikowały się do finału konkursu na najlep-
szy keks zorganizowanego przez magazyn  Good
Homemaking". Nazwisko zdobywcy pierwszego
miejsca zostanie ogłoszone 20 grudnia na stronach
internetowych pisma. Styczniowy numer opubli-
kuje wyczerpujący artykuł przedstawiający sylwet-
kę zwycięzcy. Może to być Earleen Williams.
Earleen nie ukrywa, że życie jej nie rozpiesz-
czało, lecz nie narzeka. Jej pierwsze małżeństwo
z Larrym trwało szesnaście lat, rozpadło się, bo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.