Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Zamilkł na chwilę, a Agata patrzyła na niego z nadzieją i błaganiem. Moja córka ma białaczkę. Dzisiaj postawiono ostateczną diagnozę. Nie mogę jej zostawić. Od kilku lat myślałem, że nic nas z żoną nie łączy, i dopiero teraz zrozumiałem, że kiedyś powstała więz, której nie jestem w stanie przerwać. Nasza córka& Wybacz, Agatko. Gdybym w tej chwili od niej odszedł, nie byłbym wart twojej miłości. I nie mógłbym żyć ze świadomością, jaki ze mnie łajdak. Zawsze będę cię kochał. Słysząc po wielu latach jego głos, nie mogła uciec przed wspomnieniami. Opanowała się jednak i rzuciła w słuchawkę telefonu: Potrzebuję twojej pomocy. A potem długo wyjaśniała, co ma zrobić. Ustalili termin kolejnej rozmowy i Agata wyszła z budki telefonicznej. Szła przed siebie, nie zważając na to, iż dworzec autobusowy znajduje się w przeciwnym kierunku. Przeszłość wróciła. Nagle podniosła głowę i zobaczyła szyld sklepu: Tęcza Barw. Akcesoria dla malarzy i grafików . Zastanawiała się chwilę, a potem przekroczyła próg, uruchamiając wdzięczny, staroświecki dzwonek. Prokurator Grubocki nerwowo przeglądał notatki. Kilka dni ciężkiej harówki po rozmowie z Aysolem pozwoliło mu wreszcie uwierzyć, iż bandyta może pierwszy raz w życiu nie kłamał. Nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie przekaże te materiały szefowi i uzyska zgodę na oficjalne wszczęcie dochodzenia. Sekretarka odebrała telefon i skinęła w jego stronę. Wszedł do gabinetu szefa, przywitał się i wręczył mu plik kartek. Usiadł i czekał cierpliwie. Wreszcie szef skończył lekturę, zdjął okulary i spojrzał na niego uważnie. Pan mu wierzy? To nie kwestia wiary. Informacje, których dostarczył, pozwoliły ułożyć fakty w logiczną całość. Czeka nas jeszcze wiele miesięcy pracy, by zebrać wszystkie dowody, ale już to, co mam, budzi przerażenie. To afera, jakiej w Polsce jeszcze nie było. Muszę to wszystko przemyśleć. Zatrzymam pański raport. Czy ma pan jakieś swoje osobiste notatki? Tak, ale& Proszę je także zostawić. Rozumie pan, że na tym etapie jest to ściśle tajne. Proszę z nikim o tym nie rozmawiać. Wezwę pana, gdy podejmę decyzję. Grubocki, mocno zaskoczony takim obrotem sprawy, wyjął z teczki kolejne kartki i położył na biurku. Czekał jeszcze chwilę, ale kiedy zobaczył, iż szef zaczął podpisywać bieżącą korespondencję, wyszedł z gabinetu. Po jego wyjściu szef prokuratury apelacyjnej wyjął z szuflady komórkę, wybrał numer i po uzyskaniu połączenia powiedział: Panie Karolu, mamy problem. Lobby hotelowe rozbrzmiewało cichym szmerem rozmów. Staszyk rozejrzał się powoli i zlokalizował trzy kamery obserwujące całe wnętrze. Wybrał miejsce najbardziej od nich oddalone, zagłębił się w wygodnym fotelu i rozłożył gazetę. Udając, że przerzuca jej strony, zaczął dyskretnie obserwować zgromadzonych przy stolikach ludzi. Uśmiechnął się pod nosem, gdy rozpoznał dwóch facetów z dawnej firmy udających hotelowych gości, i ze współczuciem popatrzył na znane z telewizji twarze posłów i polityków, popijających drinki w towarzystwie biznesmenów i lobbystów. Hotel, położony blisko sejmu, Kancelarii Prezydenta i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, był ulubionym miejscem spotkań tych ludzi. Pomyślał, że lenistwo i głupota polskich notabli są sprzymierzeńcami rozlicznych służb dzień i noc monitorujących hotelowe pomieszczenia. Koliński nadszedł od strony recepcji. Gdy zauważył Staszyka, ten uniósł się i ukłonił z szacunkiem. Koliński skierował się w jego stronę z wyciągniętą ręką. Pan& Staszyk, o ile dobrze pamiętam? Witam, witam pana, może zechce pan na chwilę usiąść? Bardzo chciałbym podziękować za pomoc. Panie Staszyk, nic nie jest przesądzone. Moi fachowcy z grupy oceny ryzyka muszą wydać pozytywną opinię i dopiero wtedy zastanowimy się nad pana projektem. Ale chętnie wypiję kawę, zanim przyjdzie osoba, z którą się umówiłem. Zamówił dwie kawy i kiedy kelner je podał, pochylił się w stronę Staszyka. Czy możemy? Tak, mam przy sobie urządzenie, które zagłuszy naszą rozmowę. Mamy trzy minuty, zanim się zorientują, że coś jest nie tak. Właśnie przed chwilą je włączyłem. Chciałem, by początek naszej konwersacji nie budził żadnych wątpliwości. Agata jest na razie bezpieczna przerwał mu niecierpliwie Koliński. Wiem, co się wydarzyło. Miał pan rację z tym klubem. Dostała zaproszenie, zwykle takich nie przyjmuje, ale zaintrygowała ją informacja, że w klubie wystawione będą obrazy najmłodszego pokolenia tak zwanej szkoły bródnowskiej. Nigdy o takiej nie słyszała. Barman czegoś jej dodał do drinka. Musiał się bardzo spieszyć, bo chyba zle odmierzył dawkę. I rzeczywiście udało jej się uciec. Osoba, którą do mnie przysłała, przekaże jej moje instrukcje. Za trzy dni, gdy dostanę od niej potwierdzenie, że jest całkowicie bezpieczna, będziemy mogli zacząć działać. Staszyk spojrzał na zegarek. Mamy minutę. Tak jak pan prosił, odnalazłem tego hakera. Potrzebny jest jeszcze dobry plan. O to niech się pan nie martwi. Ale będzie krótko z czasem. Czy jest w stanie w ciągu trzydziestu minut rozszyfrować dyskietkę? A pieczęcie na teczce? Spokojnie. Takiego specjalisty nie mają nawet w wywiadzie. A pieczęciami zajmę się osobiście. Musimy kończyć. & tak więc, panie Staszyk, pomysł zainwestowania w alternatywne zródła energii jest nader interesujący, ale nie jest pan pierwszy. Musimy ocenić stopień ryzyka, które możemy ponieść, udzielając panu kredytu. To nie są inwestycje, które zwracają się z dnia na dzień. Muszą być dobrze zabezpieczone. A teraz żegnam. Spojrzała na obraz ostatni raz, zanim przesłoniły go płachty brązowego pakowego papieru. Wsunęła między jego warstwy małą kopertę, starannie obwiązała sznurkiem i wypisała drukowanymi literami adres. Poprawiła perukę, włożyła płaszczyk, przerzuciła przez ramię torebkę i sięgnęła po reklamówkę. Malta obserwowała ją z uwagą. Cześć, sunia, kiedyś tu wrócę. Mam nadzieję, że będziesz na miejscu. Suka, popiskując cicho, podeszła do Agaty i trąciła jej rękę nosem, domagając się pieszczoty. Dziewczyna pogłaskała ją czule, pocałowała w mokry nos i kazała zostać. Malta położyła się, wtuliła pysk w łapy i uważnie ją obserwowała. Agata chwyciła obraz i szybko wybiegła z pustego, cichego domu, nie oglądając się za siebie i starając się nie myśleć o jego mieszkańcach. Przeszła przez ulicę i przycupnęła na schodkach werandy, w miejscu, gdzie zwykle widywała Karę. Policjantka spostrzegła ją z daleka. Wracała z nocnego dyżuru powoli, głęboko wdychając świeże, zapowiadające zmiany powietrze. Przedmieścia były puste. Dzieci w szkole, rodzice w pracy, z rzadka dostrzegała krzątających się emerytów, którzy z ożywieniem usuwali ostatnie ślady zimy i planowali wiosenne roboty. Usiadła na schodach obok Agaty. Odchodzisz? Tak. Już pora. Wiem, co mam robić. Kasia i dziewczynki będą tęskniły. Ja też. Nie pożegnasz się z nimi? To ponad moje siły. Karo, proszę, powiedz Kasi, że nigdy nie zapomnę. Zaufała mi, uratowała& pozwoliła przeżyć. I chociaż przez [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |