Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Riordan ite rozważania okazały się wyjątkowo podniecające.
Była oniebo ładniejsza od guwernantki numer Cztery, pomarszczonej jędzy.
Znowu wystąpiła wzieleni, tym razem miała na sobie spacerową sukienkę barwy
zielonego jabłuszka itaki sam kapelusz zszerokim rondem. Kapelusz, którego pozbyła się
zaraz po przyjezdzie na miejsce, jak zauważył Riordan. Jest znacznie bardziej
impulsywna, pomyślał zuśmiechem, niż chciałaby się przyznać.
Wiatr zmienił kierunek ilatawiec zanurkował. Cecylia pisnęła ostrzegawczo.
Panna Caulfield pociągnęła za sznurek, ale latawiec nadal opadał. Riordan ocenił
wzrokiem trajektorię lotu. Latawiec kierował się nad jezioro, po którym pływały łódki.
 Proszę pozwolić, panno Caulfield.  Riordan podbiegł, wyjął zjej ręki sznurek
irozkołysał latawiec, dopóki nie złapał on znowu wiatru.  Już wporządku, Cecylio 
uspokoił dziewczynkę, która podskakiwała obok niego jak piłka. Nie miał jednak ochoty
wypuścić zrąk linki. Już od wieków nie puszczał latawca. Wdzieciństwie razem
zElliottem robili ipuszczali je bardzo często.
Panna Caulfield spoglądała na niego zledwo skrywanym zniecierpliwieniem.
Najwyrazniej iona była wskrytości ducha wielbicielką latawców iRiordan nie zdołał
oprzeć się pokusie popisania się przed nią. Zaczekał, aż latawiec zatrzyma się
wpowietrzu, poluzował linkę, apotem szarpnął ją, wprawiając latawiec wruch obrotowy,
tak swobodny ipełen wdzięku, że przypominał szybującego wprzestworzach ptaka.
Cecylia zaczęła klaskać, nawet zafascynowany William porzucił staw ipodszedł
do nich ze stateczkiem wrękach.
 Zrób to jeszcze raz, wujku Ree!
Powtórzył to nawet kilkakrotnie, przy okazji wyjaśniając Cecylii iWilliamowi
zasady aerodynamiki. Wreszcie ciekawość dzieci została zaspokojona ipobiegły
zpowrotem nad staw. Riordan czuł na sobie badawcze, uważne spojrzenie panny
Caulfield.
 Jak pan to robi?  zapytała wkońcu.
Uśmiechnął się.
 Pokażę pani.  Podał jej wrzeciono ze sznurkiem iusiadł na ziemi.  Lekcja
numer jeden. Proszę robić dokładnie to, co powiem. Pierwszym krokiem jest
kontrolowane unieruchomienie latawca. Proszę mu pozwolić zawisnąć wpowietrzu.
Dobrze.  Podparł się na łokciach iwyciągnął się wygodnie na trawie. Obserwował
zzachwytem, jak słońce zmienia włosy dziewczyny wpłynną miedz. Na grzbiecie jej nosa
zaczęły się pojawiać drobniutkie piegi  kara za zdjęcie zgłowy kapelusza.
Nowa guwernantka była ładna, nieco tajemnicza iodrobinę impulsywna,
awszystkie te cechy Riordan cenił wkobietach. Pytanie tylko, jak daleko zamierzał się
wobec niej posunąć? Była jego pracownicą, ale czy to oznaczało, że nie miał prawa do
niewinnego flirtu? Szczególnie że ona również była nim zainteresowana. Podczas
wspólnego obiadu zdawała się chwilami zapominać, że nie powinna patrzeć na niego jak
na mężczyznę. Zabawnie byłoby ją sprowokować, by zapomniała się jeszcze bardziej.
 Teraz proszę pociągnąć linkę wtaki sposób& by skierować nos latawca od
siebie. Niech pani zaczeka, aż jedno ze skrzydeł znajdzie się nieco niżej od drugiego,
ipociągnie. Nie.  Riordan skrzywił się, gdy latawiec zanurkował wdół izaczął wymykać
się spod kontroli. Czas interweniować. Podniósł się zziemi, stanął za nią inakrył rękami
jej dłonie obejmujące wrzeciono.
 To kwestia intuicji. Trzeba wyczuć moment, gdy jedno ze skrzydeł zejdzie niżej.
 Pachniała cudownie, lekko iświeżo, jak wiosenny wiciokrzew ibez, ale jej ciało było
sztywne znapięcia. Taka bliskość onieśmielała ją, podobnie jak wpowozie.  Niech pani
się odpręży, panno Caulfield. Byłoby mi raczej trudno uwieść panią wpublicznym parku
 szepnął jej do ucha zrozbawieniem, choć to nie była do końca prawda. Zeszłego lata
udowodnili zpanią Lennox wGreen Parku, że to całkiem możliwe. Apotwierdził tę
możliwość zaledwie kilka tygodni temu zlady Granville, ale panna Caulfield nie musiała
otym wiedzieć.
Riordan uspokoił latawiec iwyczuł, że panna Caulfield rozluzniła się, skupiona
całkowicie na jego sztuczkach.
 Wyczuwa pani luz?  Celowo utrzymywał zniżony ton głosu.  Nie, proszę
zaczekać& nie tak szybko.  Mocniej zacisnął ręce na jej dłoniach.  Zaczekajmy na
właściwy moment& i& teraz!  Pociągnęli razem ilatawiec swobodnie obrócił się
wpowietrzu.
 Zupełnie jak ptak wlocie  szepnęła panna Caulfield.
 Tylko na tyle panią stać?  zakpił Riordan. Te słowa były zdecydowanie zbyt
wyważone jak na tak swobodny, elegancki obrót spraw. Zpewnością kobietę, która bez [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.