Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tylnym siedzeniu.
Jej słowa odniosły natychmiastowy skutek. Cała trójka
posłusznie zaczęła gramolić się z kanapy. Nawet Jeremy wstał z
podłogi i wyłączył telewizor.
 To tylko twój wybieg, mamo. Wiem, że i tak będę musiał tam
siedzieć, żeby dzieciaki się ze sobą nie biły  stwierdził ponuro.
Zawsze jesteś ostatni w łóżku  odparła Glenda i przechodząc
obok niego, zmierzwiła mu ręką włosy. Skierowała się do sypialni,
która przylegała do salonu i którą dzieliła razem z dziewczętami.
Z korytarza dobiegło płaczliwe wołanie Jake'a:
 Boję się, mamo!
 Idz do niego, Jeremy  rzuciła Glenda przez ramię.
 Muszę?
 Tak!
 Cholera!  mruknął chłopak pod nosem, ale na jego szczęście
matka już tego nie usłyszała.
Johnny wypił do końca piwo i słysząc, że Glenda zaczyna
czytać dziewczętom bajkę, otworzył kolejną puszkę. Z drugiej
strony wagonu dobiegał głos Jeremy'ego. Chłopiec czytał
młodszemu bratu. Od kiedy Johnny tu przychodził, zawsze tak
było: Glenda czytała dziewczętom, a Jeremy małemu Jake'owi.
W końcu Glenda wyszła z sypialni, uśmiechnęła się do
Johnny'ego i, cicho zamykając za sobą drzwi, przyłożyła palec do
ust. A potem zajrzała do pokoju chłopców, żeby powiedzieć im
249
dobranoc.
Johnny wysączył ostatnią kroplę płynu i udał się do kuchni po
kolejny zapas. Sięgnął po puszkę i stwierdził, że nagle jest mu
trudno wydobyć ją z plastikowego opakowania. Trzy ostatnie,
razem zapakowane, spadły mu na palec u nogi.
 A niech to wszyscy diabli!  Piwo, które trzymał w ręce, z
hukiem trzasnęło o ziemię i potoczyło się po podłodze.
Gdy Glenda wróciła z sypialni chłopców, Johnny podskakiwał
na jednej nodze i głośno przeklinał. Spiorunowała go wzrokiem.
 Zachowuj się cicho!
 Uderzyłem się w palec u nogi!
 Mów ciszej!
Johnny podniósł opróżnione opakowanie po sześciu puszkach.
Powiesił je sobie na palcu i ostrożnie próbował postawić stopę na
ziemi.
 Chcesz plaster?  spytała Glenda, nieczuła na jego ból.
Podeszła do telewizora i sięgnęła po wideokasetę.
Johnny mruknął coś w odpowiedzi, wcisnął trzy piwa z
powrotem na półkę i podniósł swoją puszkę, która potoczyła się aż
pod szafkę. Zamknął lodówkę i utykając wrócił na kanapę. Przez
grubą, białą frotową skarpetę zaczął sobie rozcierać palec. Obawiał
się, że jest złamany. Glenda wsunęła taśmę do magnetowidu,
usiadła i przytuliła się do Johnny'ego.
Już kiedyś widział ten film. Glenda patrząc w ekran, czule
głaskała go po udzie. Zapewne na coś liczyła. Ale on nie miał na to
najmniejszej ochoty. Dyskretnie sięgnął stopą pod kanapę w
poszukiwaniu butów.
250
 Pójdę już  oświadczył. Schylił się po obuwie i wsunął je na
nogi. Zawiązał sznurowadła, pociągnął ostatni łyk piwa i odstawił
puszkę na podłogę.
 Tak wcześnie?  zmarszczyła brwi.
 Wolf został sam w domu. Jeśli go nie wyprowadzę,
zanieczyści mi pokój.
Wyprostował się z trudem. Stwierdził ze zdumieniem, że kręci
mu się w głowie. Lekko się zachwiał.
 Ile piw dzisiaj wypiłeś?  Glenda również się podniosła i
podtrzymała go w porę.
Wzruszył ramionami i cofając się przed nią, sięgnął do kieszeni
po kluczyki.
Podeszła do lodówki, zajrzała do środka, wróciła i pokręciła
głową.
 Nigdzie nie pojedziesz, przyjacielu  oświadczyła i zręcznie
odebrała mu kluczyki.
 Oddaj mi to!
 Nie oddam!  Schowała je za siebie i zrobiła krok do tyłu. 
Za dużo wypiłeś i dobrze o tym wiesz.
 Wcale nie. Oddawaj.  Johnny podszedł do niej i otoczył ją
ramionami, próbując wyrwać kluczyki z jej palców.
 Złapią cię za prowadzenie po pijanemu i z powrotem odeślą
do więzienia.
Słowa Glendy na moment go ostudziły.
 Nie jestem pijany.
 Jesteś.
Zrezygnowany z powrotem opadł na kanapę.
251
 A więc spędzę noc tutaj  oświadczył, dobrze wiedząc, co ona
sądzi o tym pomyśle.
 Nie możesz tego zrobić! Gdyby Tom się o tym dowiedział,
wykorzystałby to na sprawie rozwodowej.
 A więc oddaj mi je.
Glenda stała przez chwilę niezdecydowana. Nerwowo obgryzała
paznokieć. Zawiesiła kluczyki na palcu drugiej dłoni. Gdyby rzucił
się po nie, mógłby je odebrać, ale nie miał ochoty się z nią
szamotać.
 Nie musisz sam prowadzić. Przecież możesz zostać
odwieziony do domu  stwierdziła po chwili.
Johnny zastanowił się nad tą zadziwiająco rozsądną propozycją.
Doszedł do wniosku, że pomysł z taksówką wcale nie jest zły. Tym
bardziej że faktycznie miał trochę w czubie.
Glenda poszła do sypialni, żeby zatelefonować.
Johnny oparł się o poduszki. Kanapa miała złamaną nogę. Stała
podparta na słowniku oraz na jakiejś powieści miłosnej. Ale
pomimo to była zdumiewająco wygodna. Zielona narzuta z
kordonku służyła równocześnie za przykrycie. Johnny walczył z
sennością.
 Tylko nie zaśnij  upomniała go Glenda, ciężko sadowiąc się
obok niego i z powrotem włączając telewizor.  Będę musiała
sprowadzić dzwig, żeby cię ruszyć z miejsca.
 Nie zasnę.
Przez jakiś czas oboje milczeli. Glenda oglądała film, a Johnny
bezmyślnie patrzył przed siebie. Po chwili Glenda obrzuciła go
wzrokiem.
252
 Jak to możliwe, że nie masz ochoty?
 Na co?
 Dobrze wiesz, na co. Wzruszył ramionami i objął ją.
 Dlaczego sądzisz, że nie mam?
 Przecież widzę.  Przesunęła dłonią po jego kroczu. Jej gest
nie miał w sobie nic prowokującego. Był trzezwym stwierdzeniem
faktu.
Johnny podskoczył jak oparzony, chwycił rękę Glendy i położył
ją z powrotem na jej kolanach.
 Być może jest tak, jak twierdzisz i faktycznie za dużo
wypiłem.
 Przedtem nigdy ci to nie przeszkadzało.
 Byłem o jedenaście lat młodszy, Glendo.
Przez kilka minut nie odzywali się do siebie. Johnny pomyślał,
że być może Glenda wciągnęła się w akcję filmu. Miał nadzieję, że
usłyszał już wszystko, co miała na ten temat do powiedzenia.
 Johnny?
 Słucham?
 Czy mogę cię o coś zapytać?
 Pewnie bym nie zdołał cię powstrzymać nawet wtedy, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.