Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Odwróciła się do niego i wysunęła szczękę. - Muszę zrezygnować - powiedziała. - W tej pracy chodziło o doświadczenie, a te- raz już je mam. Pora na mnie. - Ale przecież twoja umowa... - Desperacko chwycił się ostatniej deski ratunku. - Była elastyczna, zawarta na nieokreślony czasowo okres próbny. - Pokręciła gło- wą. - Oboje wiemy, na czym stoimy. Rozumiał jej motywację. Nie chciała niczego od swojego ojca. Rozumiał też jej pragnienie niezależności, ale nie mógł się zgodzić na to, żeby odeszła teraz, kiedy odkrył swoje prawdziwe uczucia do niej... - Nie wolno ci odejść! - Chwycił ją za ramiona i mocno przytrzymał. - Nie zmusisz mnie do pozostania - odparła. Poczuł się tak, jakby oberwał pięścią w żołądek. Nie myliła się, rzeczywiście, nie mógł jej zmusić. Biorąc milczenie Rhysa za zgodę, Jade strząsnęła jego ręce. R L T - Przez najbliższe dwa tygodnie będę się wywiązywała ze zobowiązań, ale potem znikam - oznajmiła. Poczuł, jak znajomy ból chwyta go za serce, ten sam, który towarzyszył mu po śmierci Archiego i Claudii. Chciał jej wszystko opowiedzieć, błagać, żeby została, ale nie potrafił znalezć odpowiednich słów. Stał więc tylko, patrząc, jak Jade wychodzi, przyciskając ręcznik do piersi. Dopiero kiedy usłyszał zamykające się drzwi jej sypialni, opadł na sofę i zaczął z furią rozcierać skronie. O ironio, po raz pierwszy pozwolił sobie na miłość, i zakochał się w kobiecie, któ- ra była zdecydowana zrobić to, co on robił przez całe życie - uciec, nie oglądając się za siebie. R L T ROZDZIAA SZESNASTY Jade nienawidziła pożegnań. Nie dość, że musiała odejść z ukochanej pracy, to jeszcze rozstać się z mężczyzną, którego obdarzyła uczuciem. Odkrywszy zdradę Rhysa, próbowała go znienawidzić. Zaufała mu, a on ją za- wiódł, tak jak każda inna kochana przez nią osoba. Potem jednak wściekłość ustąpiła i Jade zaczęła myśleć realistycznie. Może i okłamał ją na samym początku, ale pózniej we wszystkich ważnych sprawach zachowywał się jak należy. Wspierał ją, podczas gdy jej rodzice oraz Julian oczekiwali, że bez protestu zaakceptuje wszystko, czym ją obarczą. Postanowiła jednak, że wróci do Australii, zrobi magisterium z biologii i zacznie zmieniać świat po swojemu. Poza tym Rhys jej nie kochał. Choć bardzo chciała udowodnić swoją niezależność, wiedziała, że zrezygnowałaby z niej w mgnieniu oka dla jego miłości. Dała mu przecież okazję do wyznania uczuć, gdy po odkryciu jego zdrady oznajmiła, że rezygnuje z pracy. Mógł poprosić, żeby została. Szczerze mówiąc, na to liczyła. On jednak tylko milczał, tak jak przez następne dwa tygodnie. Codziennie pracowali razem ramię w ramię, każdej nocy dzielili łóżko, zatracając się w namiętności, jak dwójka ludzi, którzy dobrze wiedzą, że wkrótce rozstaną się na zawsze. Rozmawiali jednak wyłącznie o tym, co było ko- nieczne, i o niczym więcej. Teraz było jej już wszystko jedno. Wzięła, co mogła, wykorzystała ich fizyczny związek do ukojenia bólu spowodowanego zdradą. Tak naprawdę w niczym jej to nie pomogło, gdyż była świadoma, że na zawsze zapamięta Rhysa. - Gotowa? Uśmiechnęła się z wysiłkiem i odwróciła do niego. - Tak - odparła. - Na pewno nie chcesz, żebym popłynął do Skagway razem z tobą? Moglibyśmy... - Ciii... - Położyła palec na jego ustach, żeby go uciszyć. - Nie utrudniaj tego jesz- cze bardziej. Na twarzy Rhysa pojawił się ból, ale szybko zniknął za maską obojętności. - W porządku - odparł. R L T - No, to chyba musimy się pożegnać. - Poczuła bolesny ucisk w sercu. Jakie to były banalne słowa, niemające nic wspólnego z tym, co naprawdę chciała powiedzieć. - Chyba tak. - Zacisnął szczękę. Tylko nie płacz, upomniała siebie. Odetchnęła głęboko, chcąc powstrzymać łzy. - Uważaj na siebie - odezwał się Rhys. - Zadzwoń, jeśli będziesz czegoś potrzebo- wała. - Dzięki. - Nie mogła tego dłużej znieść. - Lepiej już będę się zbierać. Rhys tylko skinął głową. Gdy Jade schyliła się po plecak, wyciągnął ręce i błyska- wicznie przytulił ją do siebie. Z ulgą powitała pośpieszny, gorączkowy pocałunek i zato- piła ręce w jego włosach. - Na pewno cię nie zapomnę - szepnął cicho, po czym oswobodził się z jej uścisku. Przez chwilę Jade miała wrażenie, że czas stanął w miejscu. Tak bardzo pragnęła usłyszeć, jak Rhys prosi, żeby została. On jednak tylko pocałował ją w usta, odwrócił się i odszedł. Powinna czuć się szczęśliwa. Po wyjezdzie z Alaski nie wróciła do Sydney, tylko pojechała prosto do Melbour- ne. Dzięki pracy w Wild Thing i entuzjastycznej rekomendacji od Rhysa, udało jej się rozpocząć studia na wydziale biologii w trybie uzupełniającym, i to bez żadnej pomocy cholernych Beachamów. Powinna czuć się z siebie dumna, w końcu był to dowód, że po- trafi coś osiągnąć bez wsparcia rodziny. Jade myślała jednak wyłącznie o tym, jak bardzo stymulująca jest praca w terenie w porównaniu z wkuwaniem w bibliotece. Myślała o Rhysie w każdym momencie dnia i przez większość bezsennych nocy. Nie był już częścią jej życia. Przed powrotem do Australii liczyła na to, że ruszy za nią do Skagway albo do Vancouver, i oświadczy, że nie może bez niej żyć, on jednak nawet nie zadzwonił. W zasadzie nie powinna być zdziwiona ani zawiedziona, przecież taki właśnie był. Znalazła miłość, po czym ją straciła i musiała pogodzić się z tym faktem. Do tego dochodziła jeszcze kwestia rodziców. Jade nie wspomniała im o powrocie do Australii, i R L T o dziwo, Rhys najwyrazniej również nie powiedział o tym bratu, gdyż w przeciwnym wypadku Beachamowie już by jej szukali przez prywatnego detektywa. Po raz pierwszy w życiu była zupełnie sama i choć nie miała kłopotu z utrzyma- niem się dzięki funduszowi powierniczemu, który przed laty ustanowiła jej babcia, czuła tęsknotę za rodziną. Przez całe życie idealizowała rodziców, kochała ich, była ich naj- droższą córeczką, i wciąż pragnęła być blisko nich. [ Pobierz całość w formacie PDF ] Darmowy hosting zapewnia PRV.PL |