Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zranione serce - westchnęła Sydney z doświadczoną miną i obie roześmiały się
smutno. - Możemy jeszcze obejrzeć film, a jutro pójdziemy na tę uroczystość na
cześć Jamala.
- Dobrze - zgodziła się Gilly z westchnieniem.
- Przynieś swoje rzeczy z samochodu, a ja wstawię wodę na makaron.
Wyszła przed dom i zaczerpnęła chłodnego wieczornego powietrza.
Dobrze, że zdecydowała się odwiedzić Sydney, nie chciałaby być teraz sama.
Cierpienie w samotności, ze świadomością, że Alex jest tak niedaleko, byłoby
tym bardziej dotkliwe. Bała się, że gdyby zobaczyła go choćby przypadkiem,
mogłaby stracić nad sobą resztki kontroli.
Nie, potrząsnęła głową. Nawet jeśli już nigdy więcej nie spotka takiego
mężczyzny jak Alex, nie wolno jej ryzykować. Wiedziała, że może liczyć tylko
na chwilowe uniesienia, a potem przez całe życie będzie leczyć rany. Po prostu
nie mogła sobie na to pozwolić, jej serce by tego nie przeżyło.
Sala była pełna ludzi. Jamal stał otoczony wianuszkiem strażników i
kolejny raz opowiadał, co się wydarzyło.
- Mogę zająć ci chwilę, zanim zacznie się część oficjalna? - odezwał się
Alex do szefa strażników.
- Jasne. - Jim uniósł głowę i gestem wskazał miejsce obok siebie. - Nie
wyglądasz najlepiej. Coś się stało?
98
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Wiesz może, co się dzieje z Gilly? - zaczął bez wstępów. - Nie mogę się
do niej dodzwonić. Wczoraj wieczorem nie wróciła do domu, a rano też nie
widziałem jej samochodu.
- Spokojnie, Alex - Archer przerwał mu i położył rękę na ramieniu. - Nie
ma powodu do zdenerwowania. Zapewniam cię, że z Gilly wszystko w
porządku. - Przez chwilę patrzył na niego uważnie i dodał: - W każdym razie, z
tego, co wiem, nie grozi jej żadne niebezpieczeństwo, jeśli o to się martwiłeś.
- Jesteś pewien?
- Przecież bym cię nie okłamywał.
Alex przymknął oczy i pokręcił lekko głową. Coś było nie w porządku,
czuł to przez skórę. Tamtej nocy, gdy odnalezli Jamala, było między nimi coś
szczególnego. Jakaś bliskość i zrozumienie, jakiego nie czuł nigdy wcześniej.
Mimo to Gilly zapewne nie da się namówić na wspólny wyjazd. Nie miał
pojęcia, o co tu chodzi i jak przekonać ją do swojego pomysłu.
Te rozmyślania przerwała sekretarka Archera. Podeszła do nich i
oznajmiła:
- Właśnie przyjechał gubernator.
- Zaraz będziemy - kiwnął głową szef i zwrócił się jeszcze do Aleksa: -
Obiecałem wprawdzie Gilly, że dotrzymam tajemnicy... Wyglądasz jednak tak
kiepsko, że pewnie już dotarły do ciebie wszystkie informacje...
Alex na chwilę wstrzymał oddech.
- Wzięła wolne, tak? Pojechała do Kalifornii?
Jim nie odpowiadał przez chwilę, więc Alex dodał impulsywnie:
- Nie musisz nic mówić, chyba znam odpowiedz.
Odwrócił się i potarł twarz dłońmi. A więc zdecydowała się wyjechać.
Nie wiedział, co zamierzała zrobić, ale obiecał sobie, że gdy tylko wsadzi
Jamala do samolotu, poleci do Kalifornii i wyciągnie z Gilly odpowiedz. Nawet
jeśli wcale nie będzie chciała z nim rozmawiać.
99
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Gilly i Sydney cudem niemal wcisnęły się do zatłoczonej sali
konferencyjnej. W pokoju zgromadzili się chyba wszyscy strażnicy i reszta
pracowników parku. Oprócz nich widać było kilku ważnych gości w ciemnych
garniturach i agentów FBI.
Jamal siedział na środku, przy długim stole, między Aleksem a szefem
strażników. Obok zauważyła Steve'a i jego ojca, obu w odświętnych
garniturach.
Gilly oparła się o ścianę i wpatrywała się w Jamala. To niesamowite, jaka
różnica zaszła w tym chłopaku w ciągu zaledwie miesiąca. Z zamkniętego w
sobie, opryskliwego nastolatka stał się radosnym, otwartym, odpowiedzialnym
młodym człowiekiem.
A jakie zmiany zaszły w ciągu tego miesiąca w jej życiu. .. Odkąd pojawił
się w nim Alex, nic już nie wyglądało tak samo...
Patrzyła na tego przystojnego faceta z silnie zarysowaną szczęką, aurą
spokoju i męskiej siły, która z niego emanowała, i z trudem panowała nad
emocjami.
Po chwili Archer wstał i szum na sali ucichł. Przez chwilę czuła na sobie
spojrzenie szefa i uśmiechnęła się lekko. Pewnie zastanawiał się, czy przyjęła
pracę w parku Sequoia.
- Muszę przyznać - zaczął uroczyście - że w trakcie wielu lat mojej służby
nie było chyba takiej okazji do świętowania. Pewnie wszyscy już wiecie, że
Jamal Carter i Steve Carr pomogli schwytać niebezpiecznego snajpera. Wszyscy
wiele zawdzięczamy tym młodym ludziom. Aby choć trochę ich uhonorować,
chciałbym wręczyć im plakietkę strażnika z ich nazwiskami i napisem  Za
odwagę i dzielną służbę", podpisaną przez samego prezydenta.
Wszyscy zaczęli klaskać, a szef strażników podszedł do chłopców i
przypiął im plakietki. Gilly była tak dumna z Jamala, że klaskała chyba
najgłośniej ze wszystkich.
Następnie głos zabrał gubernator.
100
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Jamal przyjechał do nas w ramach programu resocjalizacyjnego
prowadzonego przez jego szkołę - poinformował wszystkich. - To był
eksperyment, który miał wykazać, czy praca w parku narodowym może być
interesująca dla młodego człowieka. Nie muszę chyba dodawać, że eksperyment
zakończył się sukcesem większym, niż ktokolwiek oczekiwał. Już wcześniej
Jamal wykazał się dużą odwagą, ratując koleżankę, która wpadła do gorących
zródeł. Teraz jego czujność zapobiegła tragedii, której rozmiarów wolimy sobie
nie wyobrażać. Jamal, jesteś bohaterem. Gratulujemy!
Sala znowu wyraziła swoje uznanie, a kiedy oklaski umilkły, gubernator
powiedział:
- Prosimy, powiedz nam teraz, jak wygląda to z twojego punktu widzenia.
Czy sądzisz, że ten eksperyment ma sens? Jak myślisz, czy inni uczniowie
byliby zainteresowani pracą w parku narodowym?
- Było zarąbiście. - Uśmiechnięty Jamal kiwnął głową z entuzjazem, a
wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Gilly śmiała się razem z nimi i ukradkiem ocierała łzy z oczu. Wiedziała,
że Jamal tak odpowie.
- Było super, naprawdę - mówił chłopak. - A najfajniejsza była praca z
Aleksem - spojrzał na niego i dodał: -Ale nie gniewaj się, jeśli nie zostanę
strażnikiem ani wulkanologiem, myślę raczej o pracy w FBI.
Wszyscy znowu zaczęli wiwatować, a agent Montoya oświadczył:
- Zgłoś się do nas, jak tylko skończysz studia.
- Hmm, to chwilę potrwa - przyznał Jamal. - Mam poważne kłopoty z
matematyką, ale dzięki Gilly poradzę sobie z nimi. - Przerwał na chwilę i dodał
wyraznie wzruszony: - Gilly King i Alex bardzo mi pomogli. Gilly uczy mnie
matmy, no i robi najlepsze pączki na świecie!
Och, Jamal, pomyślała wzruszona i całkiem otwarcie otarła łzy.
Gubernator uśmiechnął się do niego i znowu zabrał głos:
101
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- A więc mamy odpowiedz. Naturalnie będziemy kontynuować ten
program. A wy, chłopcy - zwrócił się do bohaterów spotkania - jakąkolwiek
wybierzecie w życiu drogę, możecie być pewni mojego wsparcia.
Obaj ukłonili się, uśmiechnęli do klaszczących strażników i uścisnęli dłoń
gubernatora. Wkrótce potem chłopców otoczyli przyjaciele i słychać było
gratulacje, żarty i radosne śmiechy.
Gilly patrzyła na to wszystko z daleka. Nie chciała podchodzić do Jamala,
bo bała się, że nie zapanuje nad emocjami. Widziała, że Alex też wstał i
rozmawiał z gubernatorem. Nagle odwrócił głowę i ich spojrzenia spotkały się
nieoczekiwanie.
Już po chwili był przy niej.
- Od dawna tu jesteś? - spytał.
- Wślizgnęłyśmy się z Sydney na samym początku -odezwała się drżącym
głosem. - Nie mogłabym przecież opuścić takiej uroczystości.
- Gdzie byłaś?
- W Kalifornii - odparła. - Musiałam coś załatwić. Jego rysy wyraznie
stwardniały.
- Ale oczywiście nie powiesz mi co, bo to nie moja sprawa, tak?
Czuła jego gniew niemal przez skórę.
- Ja... My... - plątała się zdenerwowana. - Nie możemy przecież [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.