Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] niej, Keldy, alternatywą była pensja pani Gladwin i ciężka harówka, a nie paryskie bale. Myśląc o tym, znów zmówiła krótką modlitwę dziękczynną. Niezależnie od tego, co się stanie, teraz mogła na chwilę zapomnieć o ośmiu długich, upokarzających latach. Zeszły na dół. Służący zaprowadził je szerokim chłodnym korytarzem do pokoju, którego jeszcze nie znały. Okna z dwóch stron wychodziły i na morze, i na ląd, ale było już zbyt ciemno, żeby cokolwiek przez nie zobaczyć. Kelda nie mogła oderwać oczu od wnętrza. Pokój był obszerny, jak i pozostałe, ale wypełniony po sufit. Na wszystkich ścianach piętrzyły się półki z książkami, na każdym stoliku, a nawet na podłodze leżały stosy książek. Pomyślałem, że chętnie zobaczycie moją świątynię, w której spędzam prawie cały czas lord Orsett zwrócił się do Yvette dlatego zaprosiłem was tutaj. Nie sądzę, żebyście w przyszłości miały tu często zaglądać. Dlaczego nie? zdziwiła się Yvette. Bo tu pracuję. Cóż to za praca? Piszę historię plemion Afryki Zachodniej. Kelda niechcący aż pisnęła z podniecenia. Lord zwrócił się do niej: Zaskoczyłem panią, panno Lawrence? Niezwykle mnie to interesuje, milordzie. Kiedy oglądałam rzezby z pańskiej kolekcji, brakowało mi bardzo objaśnień. Jestem pewna, że mają długą i ciekawą historę. Z pewnością mity i legendy Afryki Zachodniej są fascynujące. Lord Orsett sprawiał wrażenie zaskoczonego. Prawie ostro rzekł do Yvette: Ciebie to także interesuje? Mnie bardziej interesuje chwila obecna niż przeszłość odparła Yvette. Gdybym miała studiować historię, najbardziej chciałabym, żeby to była historia Paryża. W jej głosie zabrzmiała prowokacja. Lord Orsett zmarszczył brwi. Widać było, że Yvette go zirytowała. Powiedział: Może w takim razie miałabyś ochotę na lampkę wina przed kolacją. Skoro masz taką słabość do Paryża, pewnie za najodpowiedniejszy uznasz szampan. Dziękuję, wuju Maksymie. Kiedy ostatnio był wuj w Paryżu? Szkoda gadać, dawno. I nie mam ochoty więcej tego miejsca oglądać w głosie lorda Orsetta zabrzmiała nie ukrywana pogarda. Jak można tak mówić? Paryż to najpiękniejsze i najciekawsze miejsce na świecie! zawołała Yvette. A jak wiele miejsc na świecie widziałaś? zapytał lord z nutą szyderstwa w głosie. Dosyć, żeby wiedzieć, gdzie mi się podoba i gdzie chciałabym zamieszkać. To stwierdzenie pozostało bez repliki. W oczach lorda Kelda dostrzegła stalowe błyski, a jego wargi zacisnęły się w wąską linię. Yvette go niepotrzebnie drażni, pomyślała i chcąc załagodzić sytuację, rzekła: Czy wszystkie te książki mówią o Afryce? Prawie. Chciałabym przeczytać pare, jeżeli pan pozwoli. Nie chcę być natrętna i zanudzać pana pytaniami. Większość jest po francusku powiedział niechętnie. Czytam biegle po francusku odparła. Wyraz twarzy lorda świadczył, że nie bardzo wierzy jej słowom, ale odpowiedział grzecznie: W takim razie znajdę kilka pozycji na tematy, które szczególnie panią interesują. Z ulgą przyjęły zapowiedz obiadu. Przeszli do jadalni, gdzie z łatwością można by urządzić przyjęcie na pięćdziesiąt, a nawet sto osób, i nie byłoby tłoku. Posiłek był wyszukany i bardzo smaczny. Kelda w obawie, że Yvette znowu będzie drażnić wuja, zadawała wiele pytań na temat potraw, które pojawiały się na stole. Lord podawał jej nazwy miejscowych ryb, dowiedziała się też, że maleńkie, podobne do wiśni pomidory to miejscowa specjalność. Rozmowa była ciekawa, ale Yvette, wyraznie znudzona, nie starała się do niej przyłączyć. Kiedy przeszli do salonu, zaczęła ziewać. Kelda już miała zaproponować, że pójdą na górę położyć się, gdy lord Orsett przysiadł się do nich, najwyrazniej zamierzając powiedzieć coś ważnego. W ręku trzymał szklaneczkę brandy. Pewnie się zastanawiasz, Yvette, dlaczego kazałem ci tu przyjechać, chociaż wiedziałem, że wolałabyś jechać do Paryża, do swojej francuskiej rodziny. Byłam ogromnie zaskoczona, wuju Maksymie. Mówiąc szczerze, całkiem załamana. Obawiałem się tego, ale zaraz ci wyjaśnię, dlaczego chciałem cię mieć w Dakarze patrzył na nią taksująco, jakby oceniał konia wyścigowego, rejestrując każdy szczegół jej powierzchowności: od lśniących kruczych włosów po drobne, zgrabne stopy. Mówiąc krótko, chcę cię tu wydać za mąż. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |