Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaczął te swoje seksualne insynuacje...
 Skarbie, jesteś rozpalona i zakłopotana tym, co zaszło".
W myślach zabrzmiało echo jego głosu. Pomyślała o
zachłannych pocałunkach w bibliotece i puls jej przyspieszył.
- Czy ten miły, młody dentysta zajrzał dziś do biblioteki z
jakimiś prezentami, kochanie? - spytała mama znad lalki,
którą właśnie czesała.
Jej dzieci, zarówno mól ksią\kowy, Jamie, jak i łobuziak
Cassie, nie lubiły lalek, więc matka sama zaczęła je
kolekcjonować. Dzisiaj miała ich ponad trzy tysiące.
Lalki z lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i
osiemdziesiątych, ustawione były we wszystkich wolnych
miejscach w domu. Kupowała, sprzedawała i wymieniała je ze
wszystkimi zbieraczami w kraju.
- On nie jest miłym młodym dentystą, mamo. To czubek -
stwierdziła Jamie.  Osioł, kretyn, dureń". Znowu usłyszała w
myślach głos Randa i niemal się uśmiechnęła. - Nie widziałam
go dzisiaj. Zrozumiał wreszcie, sądzę, \e nie mam zamiaru się
z nim umawiać.
- Mili młodzi dentyści nie rosną na drzewach, skarbie
- zauwa\yła Maureen, ubierając lalkę w lśniącą suknię
bez ramiączek. - Na pewno złapie go jakaś szczęśliwa, młoda
dziewczyna.
- Mamo, Angela jest w nim szaleńczo zakochana
- wyjaśniła cierpliwie Jamie. - Nawet gdyby Daniel
Wilcox nie był czubkiem, którym zdecydowanie jest, nie
mogłabym się z nim umawiać.
- Jesteś naprawdę lojalną przyjaciółką. - Maureen
zerknęła na córkę. - I wiem, \e pewnego dnia, ju\ niedługo,
spotkasz odpowiedniego dla siebie mę\czyznę.
- Mo\e ju\ go spotkała - pisnęła Saran. Szeroko i
niewinnie otworzyła swe wielkie piwne oczy. - Jakiś
przystojniak był u niej dzisiaj w bibliotece. Rand Jakośtam.
Jest dość przystojny, by występować w telewizji, choć
sprzedaje polisy ubezpieczeniowe.
- Szacuje szkody - poprawiła odruchowo Jamie, rzucając
Saran spojrzenie pełne wyrzutu. Nie zapomniała, \e ta mała
\mija podała Randowi jej numer telefonu.
- Dość przystojny, by występować w telewizji? - Matka
wyglądała na zadowoloną. - Powiedz coś więcej, Jamie.
- Wygląd o niczym nie świadczy - zauwa\yła kwaśno
babcia. - Nawet nie chce mi się liczyć, ilu było przystojnych
morderców. Wykorzystywali swój wygląd, by ukryć
straszliwą, przestępczą naturę.
- Mo\e przejrzę magazyny policyjne i sprawdzę, czy nie
ma tam jego zdjęcia - odparła oschle Jamie.
Babcia od czasu mafijnej masakry w Dniu Zwiętego
Walentego była wielbicielką kryminałów i uznawała, \e
człowiek jest winny, póki nie udowodni swojej niewinności.
- Udało mi się! Znalazłem strefę styku i przeskoczyłem na
czwarty poziom! - krzyczał podniecony Brandon, u\ywając
niezrozumiałego \argonu gier, którym ostatnio posługiwały
się chyba wszystkie dzieci. Obydwaj z Timmym radośnie
klaskali w dłonie.
Biały kot i drugi w rude pręgi przebiegły przez pokój
ścigane przez wielkiego czarnego kocura. Przewróciły stojącą
na podłodze miskę pra\onej kukurydzy, której zawartość
rozprysnęła się wokół.
Rand Marshall został zapomniany, gdy\ cała rodzina
ruszyła do działania, karcąc koty i wymiatając kukurydzę.
Jamie odetchnęła z ulgą. Z powodów, których wolała zbyt
dokładnie nie analizować, nie miała ochoty z nikim
dyskutować na temat Randa.
Niektórzy dziwiliby się pewnie, \e dwudziestopięcioletnia,
niezale\na kobieta wcią\ mieszka w domu z rodziną. Ale
Jamie sama tak zdecydowała. Lubiła towarzystwo i
zamieszanie. Nie pociągały jej codzienne powroty do pustego
mieszkania, nieodmiennie uporządkowanego i cichego niczym
grobowiec.
Przez chwilę pozwoliła sobie na fantazje o powrotach do
wymarzonego cichego gniazdka, które dzieliła z wymarzonym
mę\em. Wyobra\ała sobie czarującą, wiejską kuchnię,
staromodną sypialnię z sofą przy oknie, łó\ko z baldachimem,
masą poduszek i kołdrą, i ogień na kominku. Mą\, tak jak i
ona, uwielbiałby czytanie w łó\ku. Le\eliby obok siebie,
zajęci lekturą, a\ nagle spojrzeliby sobie w oczy i wtedy
odło\yliby ksią\ki i objęli się...
Jamie stłumiła tęskne westchnienie. Bardzo uwa\ała, by te
romantyczne marzenia pozostały dobrze skrywaną tajemnicą.
Rodzina i przyjaciele widzieli w niej tylko metodyczną,
prozaiczną Jamie i nie mogli się doczekać, a\ pozna miłego,
młodego człowieka i wezmie ślub w pięknej, białej sukni. Ona
te\ tego chciała.
Ale nie mo\e być ani miłości, ani ślubu, dopóki nie pozna
mę\czyzny, któremu mogłaby w pełni zaufać. Bez uczciwości
i zaufania wszelkie związki są tylko chwilowe. Tak jak ciąg
romansów jej brata Steve'a czy katastrofalne mał\eństwo
Cassie.
Długoletnia obserwacja brata i byłego szwagra [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.