Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] bliskości, by spełniły się wreszcie jego i jej marzenia. Wyobraził sobie, że niesie ją do swego wąskiego, samotnego łoża. I marzyłbym ciągnął żebyś została potem u mnie. Na całą noc dokończył. Przyłożyła dłoń do serca, a on pomyślał, że chyba serca ich obojga biją w podobnym rytmie. Musiałabym zapytać rodziców Stevena, czy Corey mógłby u nich przenocować. I po chwili wahania dodała: Mówisz serio, James? Jak najbardziej. Odgarnął z jej policzka pasmo włosów. Pragnął jej od pierwszego wejrzenia, od chwili, kiedy ją ujrzał w tej restauracji. Jak najbardziej powtórzył. Zciszyła głos prawie do szeptu: Nie masz już zastrzeżeń, że mnie wykorzystasz? Nie, nie mam. Nie powiedział tego pod wpływem impulsu. Miał świadomość jej choroby, lecz dopiero teraz zrozumiał, że potrzebna jest jej czułość, i to taki rodzaj czułości, jaki on mógł jej dać. Obiecuję, że będę bardzo delikatny. Położyła rękę na jego ramieniu. A on przytrzymał ją swoją. Wkrótce zostanie jej kochankiem, pierwszym mężczyzną, na którego czekała tak długo. Emily stała przed lustrem w swojej sypialni. Trzy razy już się przebierała, rzucając na krzesło rzeczy, które nie przypadły jej do gustu. Wyglądasz naprawdę pięknie. Słowa te padły z ust czarnowłosej Dianę Kerr, jej przyjaciółki z lat szkolnych. Rzecz jasna, Emily opowiedziała jej o Jamesie, zwierzyła się jej nawet z tego, że zamierza przespać się z nim dziś w nocy. Obejrzała się na swoją przyjaciółkę. Dianę siedziała na łóżku i z tym swoim wielkim sterczącym brzuchem wyglądała jak czubata kobiałka. Była w siódmym miesiącu ciąży i szczęście aż biło od niej niczym światło od trzystuwatowej żarówki. Wyszła za mąż za swego kolegę i mieszkała w pięknym domu nad rzeką. Myślisz, że ta nie jest za ciasna? zapytała Emily, wciągnąwszy obcisłą bluzkę o złotawym odcieniu. Mężczyzni lubią takie. Nie mogę się doczekać, gdy wcisnę się w takie coś. A co powiesz o spodniach? Dobrze ci w tych klasycznych, beżowych. Poza tym masz do nich żakiet. Wyglądasz seksownie w tym kostiumie. Emily upięła włosy i spryskała je lakierem. Denerwuję się przyznała. Dianę podała jej buty na trzycalowych obcasach. Odpręż się i bądz zadowolona. Zaprosił cię na kolację. A ty przecież lubisz dobrze zjeść. Nie w głowie mi teraz jedzenie mówiła Emily. Cały czas myślę o tym, co będziemy robić po kolacji, u niego w domu. Musisz go poznać. Nigdy nie przypuszczałam, że spodoba mi się facet z tatuażem i kolczykiem na brodawce. Mnie. Malej Emmy Chapman. To istne szaleństwo orzekła Dianę z zafrasowaną miną. Czy aby znasz go na tyle, by się na to zdecydować? Czy go zna? Nie, stwierdziła. W żadnym razie. James nigdy o sobie nie mówił, nigdy do niczego ze swej przeszłości nie nawiązywał. Właśnie zamierzam go poznać odparła. Zaryzykuję twierdzenie mówiła Dianę, spoglądając na torbę, do której Emily wkładała przybory toaletowe i zmianę bielizny. Ze to będzie twój największy wyczyn w życiu. Potrzebuję go, Di. Wiem. Chętnie poczekam tu na jego przyjście. Innym razem, dobrze? Nie chciałabym, żeby pomyślał, iż specjalnie zaprosiłam przyjaciółkę, by go oceniła. Według mnie uznałby. to za całkiem rozsądny postępek. Dianę wstała, oznajmiając: W takim razie już mnie nie ma. Pogłaskała się po brzuchu. O której jutro odwiezie cię do domu? Około wpół do siódmej. Czy matka Stevena zawiezie Coreya do szkoły? Tak. Obiecała. Rodzina Stevena poszła jej na rękę. Corey przenocuje u nich, a nazajutrz rano odwiozą go do szkoły. Emily odprowadziła przyjaciółkę do drzwi i wyszła z nią za próg. Zadzwoń do mnie jutro poprosiła Dianę. Oczywiście. I obiecaj, że opowiesz mi wszystko dokładnie. Z pikantnymi szczegółami. Emily roześmiała się. Zwierzenia seksualne małej Emmy? Otóż to. Dianę usiadła za kierownicą swego żółtego combi i uścisnąwszy dłoń Emily, rzekła: Baw się dobrze. Postaram się obiecała przyjaciółce. Wróciła do domu, przeniosła do salonu torbę z rzeczami i wtedy puściły jej nerwy. Czuła ucisk w żołądku, drżała, choć starała się zapanować nad sobą. Gotowa już była zrezygnować z tej kolacji, tylko nie wiedziała, jak to Jamesowi wytłumaczyć. Po dziesięciu minutach James pojawił się we własnej osobie. Wysoki, o ciemnej karnacji, porażająco niebezpieczny. W czarnym garniturze, włosy zaczesane do tyłu, co podkreślało jeszcze brązowy odcień jego twarzy. Wręczył jej różę na długiej łodyżce, o płatkach białych i czerwonych. Kwiaciarka powiedziała mi, że ten gatunek nosi nazwę Ogień i lód . Zaintrygowało mnie to ciągnął, stojąc w progu. Zarówno barwa, jak i nazwa. Emily powąchała różę. Pachniała słodko, delikatnie. Dzięki, James rzekła. Już po raz drugi przyniósł jej kwiaty. Lecz tym razem ów gest wydał jej się bardziej romantyczny. Chciałaby go pocałować, zarzucić mu ręce na szyję, dotknąć ustami jego warg, ale uznała w duchu, że nie powinna tak śmiało sobie poczynać. Nie teraz, kiedy jest tak spięta. Jesteś gotowa? zapytał. Wzięłaś wszystkie potrzebne rzeczy? Skinęła głowa i wskazała na wypełnioną po brzegi torbę. Sięgając po nią, mówił: Cieszę się, Emily, że zostaniesz u mnie na noc. Ja też wyznała, a serce waliło jej jak szalone. Po chwili milczenia zapytał: Jesteś głodna? Tak skłamała, marząc o tym, żeby minął jej ten ucisk w żołądku. Zwietnie się składa, bo ja też. Otoczył ją ramieniem, wyszli i ruszyli w stronę furgonetki. Westchnęła głęboko. Zaczęło się, pomyślała. Najpierw kolacja, a po kolacji seks. ROZDZIAA PITY James uznał, że nie za dobrze to wszystko się układa. Zamówił stolik w najlepszej restauracji w mieście, ale mimo nastrojowych świec, przytulnej loży, w jakiej ten stolik się mieścił, nie mogli jakoś nawiązać ze sobą kontaktu. Emily grzebała widelcem w talerzu skubała mięso po kawałeczku, mieszała sos z kartoflami. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |