Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Przyznaję, że czasami mąci w głowie, ale to najpewniejszy sposób przekonania się o
prawdziwej wartości człowieka  cesarz westchnął.  Adi Bukbul jest porywczy. Jeśli
wszystko, co mówi, jest prawdą, znaczy to, że Hyrkańczycy pilnie śledzą wszystkie nasze
ruchy na południowej granicy.
 Niech śledzą i niech robią, co im się żywnie podoba  książę znieruchomiał
wyprostowany, nie racząc spojrzeć w oczy swojemu rodzicowi.  Dzięki marnej flocie i
tradycyjnych kłopotach ze zjednoczeniem jezdzieckich klanów, mają małe szansę stawić
skuteczny opór.
 Synu, żałuję, że nie przyglądasz się baczniej sposobowi, w jaki rządzę.  Yildiz
westchnął ponownie.  Bez względu na to, czy chcemy zachować pokój ze Starym
Cesarstwem, czy powoli rozbić je na kawałki, czy też rozpętać natychmiastową wojnę, trzeba
uspokajać ich tak długo, jak się da. Czasami można walczyć przez dziesięciolecia i zapewnić
sobie zwycięstwo, zanim wróg dowie się, że doszło do wojny  przeniósł wzrok na Nepheta
Ali po drugiej stronie stolika, który przyglądał się mu z szacunkiem.  Zawsze mnie ponosi,
gdy zaczynam gadać o tych nudnych sprawach  rzekł przepraszającym tonem.  Isdra!
Chodz, miła, i napełnij mój kielich! Napój, który mąci zmysły hyrkańskiego jezdzca, na
pewno nie jest zbyt mocny dla cesarza Turanu!
Książę Yezdigerd wstał i bez słowa opuścił komnatę, rozpamiętując wyznanie ojca. A więc
w tym szaleństwie była metoda, albo tak się Yildizowi wydawało, gdy nie był zbyt
zamroczony winem i cielesnymi wdziękami swych hurys. Mimo to taktyka cesarza była
pokrętna, a w istocie tchórzliwa. Ku irytacji Yezdigerda, jego zasiadający na tronie ojciec
zachowywał się w sposób niezdecydowany, nie pozwalając nikomu zorientować się, jakie
właściwie jest jego zdanie. Starcowi brakowało prawości i otwartości, cech zalecanych przez
proroka Tarima i stanowiących podstawę jego nauki. Yildiz w typowy dla siebie chytry i
ironiczny sposób wzbraniał się przyjąć Prawdziwą Wiarę i nie było szans, że ten stan ulegnie
zmianie.
Yezdigerd uważał, że jeżeli ma dojść do wojny z Hyrkanią, należało wypowiedzieć ją bez
intryg i zwodzenia. Nie przystoi, by władca był nieszczery i dwulicowy, jak okazało się to na
przykładzie konszachtów ojca z piratami z Vilayet. Yezdigerd od początku usiłował
doprowadzić do ich zniszczenia, zarówno dla zasady, jak i dlatego, że byłaby to łatwa
demonstracja siły cesarstwa. Yildiz zaś mamił szubrawców łapówkami oraz zwodniczymi
obietnicami, tolerował ich i nieustannie starał się wykorzystać do swoich celów. Stało się to
głównym powodem sporu między ojcem i synem! Książę był przekonany, że krwawy Amra
otwarcie szarga reputację jego własną i turańskiego imperium, lecz Yildiz zdawał się cieszyć
z publicznych niepowodzeń swojego potomka.
Twarz księcia opuszczającego główny gmach pałacu naznaczył posępny mars. Yildiz był
staromodny, za sprawą przybywających lat i występków wciąż tracił energię, lecz ani myślał
ustąpić miejsca młodszemu, bardziej zdecydowanemu synowi. Yezdigerd ze swej strony
niecierpliwie czekał na przejęcie władzy. Zamierzał zaćmić swoimi dokonaniami rządy ojca i
wykorzystując najskuteczniejsze z możliwych środków, w jak najkrótszym czasie zostać
największym cesarzem w historii Turanu. Gdzież jednak mógłby okryć się chwałą, jeśli nie na
wojnie?
Szybkim krokiem dotarł na nadbrzeże portowe i przy wołał jednego z pałacowych
przewozników Po chwili sługa w liberii i fezie podpłynął na jednej z pozłacanych gondoli.
Yezdigerd zajął miejsce, odwracając twarz do słońca.
 Na trzęsawiska  rozkazał.  Do siedziby czarnoksiężnika Crotalusa.
Chwila wahania gondoliera ujawniła jego strach, lecz nie śmiał protestować. Zręcznie
odepchnął się długim wiosłem od nadbrzeża. Aódz płynęła najpierw wzdłuż marmurowych
tarasów i perfumowanych ogrodów pałacowej dzielnicy. Minąwszy bastiony z katapultami na
falochronie, zagłębiła się w ujście rzeki.
Za pałacowymi przystaniami rozpościerał się olbrzymi aghrapurski port. W pobliżu
znajdowała się stocznia cesarskiej marynarki wojennej  gęsty las masztów, pochylni,
wysokich rzezbionych dziobów i pochylonych nad kadłubami dzwigów. Za tym gąszczem
rozpościerały się baraki, magazyny i umocnienia. Zakotwiczone w porcie statki  ogromne
trójrzędowe galery wojenne oraz mniejsze feluki, dahabije i dhowy, leniwie podskakiwały na
falach. Aagodna bryza poruszała opadające z masztów liny.
Za stocznią floty wojennej rozpościerał się cywilny port, goszczący jeszcze większe
zbiorowisko o wiele barwniejszych statków. Jak zawsze, mnóstwo z nich właśnie zawijało lub [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.