Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zgaś światło, Max - poprosiła błagalnym tonem.
- Nie. Chcę cię widzieć, gdy będę cię kochał.
- Och, Max, nie... - Och, Max, tak...
Nie zmienił zdania. Delikatnie, ale zdecydowanie odsunął
jej dłonie. W chwilę pózniej jej bluzka opadła na podłogę. W
mgnieniu oka znalazła się tam również spódnica. Potem
rozpiął biustonosz i jęknął cicho, gdy ujął w dłonie jej pełne
piersi.
- Piękne... tak miękkie - oddychał nierówno i objąwszy ją
przyciągnął do siebie.
Jak to się dzieje, zdziwiła się nieprzytomnie, że ktoś tak
zdecydowanie męski i silny może być również tak delikatny,
że każde jego dotknięcie jest pieszczotą?
Palcami dotykała skóry, która była niczym gorący atłas, a
kiedy lekko ocierał się o nią swym ciałem, jego gęste
kędzierzawe włosy na klatce piersiowej były miękkie jak
łabędzi puch. Wyczuwała w nim napięcie; drżał lekko pod
dotykiem jej palców i to dodało jej odwagi.
Przesunęła dłońmi wzdłuż jego pleców, rozkoszując się
twardością mięśni napiętych pod skórą, wygięciem kręgosłupa
oraz sposobem, w jaki wciągnął powietrze, kiedy zatoczyła
palcami łuk wokół talii i wsunęła je powoli pod pasek jego
dżinsów.
Wyjęczał jej imię i stała się śmielsza, a zgrzyt rozpinanego
zamka podrażnił ich nerwy, powiększając napięcie.
Zafascynowana obserwowała, jak gwałtownie wyswobadza
się z dżinsów. Niecierpliwie odsunął je nogą na bok, otulił ją
na powrót ramionami i mruknął ochryple.
- O, Boże, jesteś tak miękka. Miękka i gładka jak
jedwab... Catherine, pragnę cię...
- Och, Max, tak... - westchnęła. Podniósłszy ją i
ułożywszy delikatnie na łóżku, położył się przy niej. Uniosła
dłoń, by dotknąć jego twarzy i ze zdziwieniem zauważyła, że
nie potrafi powstrzymać drżenia palców. A przecież zaledwie
jej dotknął!
Pochylił głowę i przesuwał wargami po jej ustach, aż
jęknęła z narastającego pożądania.
- Mamy czas, kochanie - wyszeptał i zamknął swą gorącą
i ciężką dłoń wokół jej piersi. Przesunął głowę i otulił ustami
sztywniejący sutek, drażniąc go delikatnie. Potem objął go w
głębokim pocałunku, jednocześnie pieszcząc kciukiem sutek
drugiej piersi.
Przeszyło ją uczucie rozkoszy i z cichym okrzykiem
zaskoczenia wygięła się w łuk, zaciskając palce na jego
ramieniu.
Powrócił zachłannymi już teraz wargami do jej ust,
domagając się odzewu. Zsunąwszy rękę niżej, delikatnie i
powoli przedostawał się przez miękki wzgórek włosów do
wilgotnej istoty jej płci.
Oddychała nierówno i drżała cała, kiedy zdejmował z niej
resztę bielizny. Uspokajając ją czułymi słowami i
pieszczotami, wszedł w nią.
Poczuła nieubłagane narastanie napięcia i wybuch, po
którym rozpłynęła się w pustce. Z lekkim okrzykiem trwogi
wtuliła twarz w jego ramię, a kiedy porwały ją kolejne fale
doznań, słaba i bezbronna przywarła do niego.
Jak przez sen dotarł do niej jego krzyk ulgi, dreszcze
rozkoszy wstrząsające jego ciałem i wyszeptane słowa: Jestem
za ciężki, po których przewrócił się na bok, pociągając ją ze
sobą. Trzymał ją w silnym uścisku, dopóki nie wyrównał mu
się oddech i nie uspokoił rytm serca. Przez cały czas głaskał ją
powoli, pieszczotliwie i uspokajająco, jakby koił lęk dzikiego
zwierzątka.
Minęły wieki, nim jego dłonie zastygły. Westchnął i
delikatnie ją uścisnął.
- Dobrze się czujesz?
- Tak - skłamała i zmusiła się do leżenia w jego objęciach
nieruchomo aż do chwili, gdy miarowy oddech upewnił ją, że
zasnął.
Wtedy pojawiły się łzy, gorące palące łzy, spływające po
skroniach w jej włosy.
Dobry Boże, co ja zrobiłam, pytała samą siebie
wstrząśnięta.
Kochała go, i nigdy już nic nie będzie takie jak dawniej.
Jeszcze nie spała, gdy zadzwonił telefon. Wysunęła się z
ramion Maxa i lekko pobiegła po schodach do swego
mieszkania.
Kiedy odkładała słuchawkę, poczuła, że stoi za nią.
Otoczył ją ciepłymi i mocnymi ramionami i przytulił się do jej
pleców.
- Musisz wyjść?
Skinęła głową. Czuła zamęt. Nie była w stanie mówić ani
spojrzeć mu w twarz.
- Przyniosłem twoje ubranie. Wracaj szybko, mamy coś
do zrobienia - powiedział czule. Przesunął ręce na jej biodra i
przycisnął ją mocno do siebie.
- Max, przestań, Stephen może się obudzić. - Broniła się
rozpaczliwie. Cicho śmiejąc się, pocałował ją w ramię i
odszedł do swego pokoju, obudziwszy w niej pragnienia, które
z trudem starała się stłumić.
Pacjentem okazał się chłopiec z zapaleniem wyrostka
robaczkowego. Skierowała go do szpitala i wkrótce już
wracała do domu, powoli, nie mając odwagi spotkać się z
Maxem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.