Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] ciekawe, bo widzisz, wśród wielu rozmaitych detali, które niewiele nam dały, przewija się wątek agencji nieruchomości. Agencji nieruchomości? Tak jest. Miłe, nierzucające się w oczy agencyjki, rozsiane po licznych miastecz- kach w różnych regionach Anglii. Kancelaria pana Ecclesa ma z nimi sporo do czynie- nia. On sam występuje jako adwokat to strony kupującej, to znów sprzedającej, często też w imieniu swych klientów korzysta z usług różnych agencji. Niekiedy budzi to nasze zdziwienie, bo nie jest to specjalnie dochodowe zajęcie. Ale uważacie, że to coś oznacza albo do czegoś prowadzi? Cóż, może pamiętasz ten wielki napad na Londyński Bank Południowy przed pa- roma łaty? Mówiło się wtedy o domu. Wiejskim, samotnym domu, w którym spotyka- li się bandyci. Nie rzucali się zbytnio w oczy, ale tam właśnie zgromadzono łupy i tam je rozdzielano. Sąsiedzi zaczęli snuć różne domysły na temat dziwnych mieszkańców, którzy przyjeżdżają i wyjeżdżają o dość niezwykłych porach. Samochody różnych ma- rek pojawiały się nieraz w środku nocy, by zaraz wyruszyć z powrotem, a ludzi na pro- wincji ciekawi życie bliznich. W końcu policja urządziła najazd, zgarnęli trochę gotów- ki i aresztowali trzech mężczyzn, w tym jednego, którego zidentyfikowali. I co, nigdzie was to nie doprowadziło? Właściwie nie. Aresztowani nie chcieli mówić, mieli dobrych obrońców i chociaż dostali długie wyroki, w półtora roku byli na wolności. Bardzo sprytnie to załatwiono. Zdaje się, że czytałem coś na ten temat. Jeden z oskarżonych wyparował ze spa- cerniaka, gdzie pilnowało go dwóch strażników. Tak właśnie było. Ucieczkę świetnie przygotowano i wydano na to bajońskie sumy. Uważamy jednak, że ten, kto odpowiadał za pracę drobnych płotek, zrozumiał poniewczasie swój błąd. Po prostu zbyt długo korzystali z jednego domu i w ten sposób ściągnęli na siebie uwagę okolicznych mieszkańców. I być może ktoś potem wykombi- nował, że lepiej mieć nawet trzydzieści domów, ale w różnych miejscach. Jacyś ludzie na przykład matka z córką albo emerytowany wojskowy z żoną przychodzą i ku- pują dom. Mili, spokojni mieszkańcy zabierają się do remontu, angażują miejscowych 110 hydraulików i innych fachowców, potem sprowadzają z Londynu dekoratorów wnętrz i tak dalej. Po paru latach pod byle pretekstem wystawiają dom na sprzedaż i wynoszą się za granicę. I tak się to odbywa. Wszystko w naturalny sposób, milutko i przyjem- nie. Wprawdzie podczas ich zamieszkiwania dom służył do dość niezwykłych celów, ale coś takiego nikomu nie przyjdzie do głowy. Odwiedzali ich przyjaciele, nie za czę- sto, od czasu do czasu. Pewnego wieczora odbyło się większe przyjęcie może roczni- ca ślubu, może urodziny. Brało w nim udział kilka par w średnim i bardziej podeszłym wieku. Przyjechało dużo samochodów& Powiedzmy, że w ciągu pół roku miało miej- sce pięć poważnych rabunków, ale gotówka za każdym razem spływała nie do jedne- go, tylko do pięciu różnych domów w pięciu różnych częściach kraju. To zaledwie przy- puszczenie, drogi Tommy, na razie wciąż nad nim pracujemy. A gdyby ta twoja starusz- ka podarowała komuś obraz z wizerunkiem któregoś z tych właśnie domów? Gdyby twoja żona gdzieś go rozpoznała i udała się na przeszpiegi? Komuś mogłoby się to nie spodobać i wtedy& To bardzo daleko idące. O tak, zgadzam się z tobą. Ale żyjemy w bardzo daleko idących czasach, a w na- szym szczególnym światku zdarzają się niewiarygodne rzeczy. 2 Tommy na nieco miękkich nogach wysiadł z czwartej tego dnia taksówki i obrzucił aprobującym spojrzeniem najbliższą okolicę. Znajdował się w małym cul-de-sac* wci- śniętym skromnie pod jedną z wypukłości Hampstead Heath i zabudowanym z tak zwanym artystycznym rozmachem. Każdy dom różnił się diametralnie od swego sąsia- da, a ten konkretny składał się z dużej pracowni ze świetlikami w dachu i doczepionej [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |