Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] się i uśmiech wrócił na jej twarz. - Chyba będziesz miała kło poty - dodała ze śmiechem. Holly z trudem oderwała wzrok od Calluma i Sary i odwró ciła się. Do salonu wszedł Jamie. Był bez marynarki i jak zwykle tryskał humorem. - Zastanawiałem się, gdzie się ukrywasz. - Wyjął szklankę z jej ręki. - Chciałem cię przeprosić za to, że nie mogłem po ciebie przyjechać, a przy okazji zaprosić do tańca. Wziął ją w ramiona. - Nie jestem pewna, czy potrafię - próbowała protestować. - Ja też nie - uśmiechnął się. - W takim razie możemy razem spróbować. 104 W staromodnym powolnym tańcu było coś kojącego. Holly poddała się jego rytmowi. - A propos tych spotkań dla pacjentów, mówiłem poważnie. Naprawdę bardzo chętnie ci pomogę. - Jestem ci wdzięczna - odparła. - Przyda mi się pomoc. - A co o tym sądzą sami pacjenci? - Na razie są zachwyceni. Ale nie każdy, kto wypełnił an kietę, przyjdzie na spotkanie. - Callum jest zdecydowanie za. A on nigdy nie poprze po mysłu, do którego nie jest zupełnie przekonany. Ta myśl sprawiła jej przyjemność. Jednak sam pomysł nie wystarczy. Potrzeba było jeszcze dużo pracy. Z uśmiechem zwróciła się do Jamiego: - Sama nie wiem, jak to ma wyglądać. Nie chcemy straszyć pacjentów, tylko przekazać im pewne informacje. - Wiesz co? - Jamie poszukał jej wzroku. - Może spotkamy się kiedyś prywatnie i sobie to wszystko omówimy? Na przykład podczas kolacji. - Ale... - W porządku. Rozumiem, że to znaczy tak. - Przysunął się trochę bliżej. Zrobiło się całkiem przyjemnie. Jamie tańczył bardzo dobrze, a i jej szło całkiem niezle. Po chwili powolna muzyka przeszła w szybsze rytmy dyskotekowe. - Od dawna tak nie tańczyłam! - rzekła Holly zdyszana. Czuła się wolna od wszystkich trosk ostatnich dni... i lat. - Powinnaś częściej się uśmiechać. Do twarzy ci z tym. Może powtórzymy to kiedyś po pracy... - Nie wydaje ci się, że ktoś inny też chciałby zatańczyć z Holly? 105 Ręka Calluma znienacka dotknęła jej pleców. Jego ciepły dotyk podziałał na nią podniecająco. Spojrzał jej w oczy. - Nie sądzisz, że powinniśmy zatańczyć? Jamie niechętnie ją puścił i odszedł na bok. Chciała zapro testować, ale po chwili uległa. Callum poprowadził ją na środek pokoju. Z głośników znów popłynęła nastrojowa muzyka. Cal lum przytulił ją do siebie. - Jesteś zdenerwowana. Czuję to. Czy coś zrobiłem albo powiedziałem? - Zmrużył oczy. - Myślałem, że na przyjęcia przychodzi się po to, żeby się bawić, poznawać nowych ludzi. Poczuła, że wypite wino spowolniło jej ruchy. - Przyszłam tutaj miło spędzić czas. I dziwię się, że w ogóle zauważyłeś, co robiłam. Wyglądałeś na zajętego. - Nie mogła się powstrzymać. - Twoja przyjaciółka już sobie poszła? - Moja przyjaciółka? - Sara. Tak ma na imię, prawda? Fiona opowiedziała mi, że byliście zaręczeni. Jego twarz spoważniała. - Sara mieszkała tu kiedyś. Kiedy Douglasowie dowiedzieli się, że akurat jest w Glenloch, zaprosili ją na przyjęcie. To świetna okazja, żeby spotkać dawnych przyjaciół. - Oczywiście, rozumiem - ciągnęła. - Spotkanie po latach musiało być bardzo miłe. Wciąż jesteście przyjaciółmi... - Sara i ja zawsze byliśmy zaprzyjaznieni - przerwał jej. - Nie ma w tym nic złego. - Mocniej przytulił ją do siebie. - Chcesz teraz o tym dyskutować? Powinnaś się odprężyć. Taka ładna muzyka... Wyraznie starał się ominąć ten temat. Holly również nie miała wielkiej ochoty rozmawiać o jego byłej narzeczonej. Cal lum spojrzał na nią wymownie. 106 - Odpręż się - powtórzył łagodnie. - Przynajmniej udawaj, że się dobrze bawisz. Z trudem przełknęła ślinę. Poczuła wypieki na policzkach. Starała się, ale gdy była tak blisko niego, po prostu nie mogła się odprężyć. Muzyka była wolna i bardzo romantyczna. To dlatego zaprosił ją do tańca... Nie, to tylko zbieg okoliczności. Przecież Callum nie mógł tego przewidzieć. Nawet nie powinna tak myśleć. On po prostu potrzebuje towarzystwa po odejściu Sary. Ta myśl wcale nie przyniosła jej ulgi i postanowiła przerwać taniec. - Robi się pózno, powinnam już wracać. Jutro rano muszę iść do pracy. - Odwiozę cię. Tylko pożegnamy się z Alexem i Irene. Zesztywniała. - Nie ma potrzeby. Jamie też wkrótce będzie wychodził. - Nie przeszkadzajmy mu. Na pewno dobrze się bawi. - Zerknął na zegarek. - Chyba spełniliśmy nasz obowiązek. Spo kojnie możemy się wycofać. Nie była pewna, czy chce się wycofywać właśnie z nim. To nie wyglądało bezpiecznie, Podeszli do gospodarzy, którzy z zadowoleniem obserwowa li przyjęcie. - Musimy już iść. Bawcie się dobrze. - Callum z wdzięcz nością pocałował policzek Irene. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |