Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ojciec twój był niedobry dla mnie i dla ciebie, bo nie pozwalał nam, byśmy się pobrali, a
nawet groził mi kijami. Nie chcę tu dłużej zostawać pod jego rozkazami. Zaprzęgnę konia,
zwinę namiot  i odjedziemy.
 Dobrze  odpowiedziała Pama.  Pojadę z tobą wszędzie, gdzie zechcesz. Co z tego, że
odejdę od swoich! Bylebym tylko nie musiała rozstać się z tobą, mój Curu! Co z tego, że bę-
dziemy biedni! Wolę biedę z tobą niż bogactwo bez ciebie.
Usłyszawszy to, Curu uśmiechnął się i przekręcił pierścień na palcu. I jeszcze raz i jesz-
cze! Na kolana pięknej Pamy posypały się dukaty! Ucieszyła się z tego bardzo, bardzo, aż
tańczyć jej się zachciało. Ale nie było na to czasu. Curu zaprzągł konia do wozu i wyruszyli
we dwoje w świat. Po drodze Curu opowie jej z pewnością całą historię o białym płomieniu,
o człowieczku i o Królu Aasic.
I będą żyli w szczęściu i zgodzie, bez waśni.
Bo bardzo się kochają. Oto koniec baśni.
105
O ropusze i o biednej wdowie
Była stara wdowa tak biedna, że tylko dwa razy w tygodniu kupowała sobie trochę chleba.
Nie miała pieniędzy, bo na starość osłabła i nie mogła już ciężko pracować. Ba, gdyby miała
synów lub choćby jednego syna, z pewnością nie zaznałaby nędzy i głodu. Gdyby miała do-
bre córki, też nie zostawiłyby jej samej. Ale biedna wdowa miała tylko trzy złe córki, które
powychodziły za mąż i wcale nie troszczyły się o swoją biedną matkę. Gdyby wdowa miała w
swej izdebce jakieś sprzęty czy choćby suknie niepodarte, złe córki przyszłyby do niej w od-
wiedziny, aby jej odebrać wszystko, co miałoby jakąś wartość. Nie miała jednak nic, więc
córki nie przychodziły do niej wcale. Do kogo się odezwać, kiedy sąsiedzi mają tyle własnych
spraw na głowie, że nie chce się im rozmawiać z biedną wdową?
Pewnego wieczora, usiadła staruszka przed progiem swojej izby i popłakiwała cicho.
Nagle spod progu wylazła wielka, okropna ropucha, która mogła mieć ze sto lat chyba, i
rzekła:
 Widzę, że złe myśli cię trapią, widzę też, że ciężkie jest twoje życie. I dlatego chcę ci
pomóc. Pozwól mi tylko wejść do twojej izby i zamieszkać za piecem, a jeśli zechcę wyjść 
wypuszczaj mnie, a jeśli zechcę wrócić  wpuść mnie. Za to co dzień będę ci znosić tysiące
dukatów.
Stara wdowa zaprosiła ropuchę do izby i zaprowadziła ją za piec. W piecu od dawna już
nikt nie palił, ale to nic, bo ropuchy bardzo nie lubią ciepła.
Nazajutrz rano, zaraz po przebudzeniu, wdowa zajrzała za piec i zobaczyła, że ropucha
siedzi na gromadce złotych dukatów. Zeskoczyła ropucha ze złota, które zniosła w nocy, po-
dyrdała do drzwi i rzekła:
 Teraz wypuść mnie. Niedługo wrócę. Wez sobie dukaty zza pieca!
Staruszka wypuściła ropuchę na dwór, wzięła dukaty, poszła do karczmy i tam najadła się i
napiła za wszystkie czasy. A wydała tylko jednego dukata, pozostałe pieniądze mogła sobie
schować na pózniej. Kiedy wróciła do domu, ropucha czekała już pod drzwiami. I znowu
stało się tak samo jak pierwszego dnia. Ropucha schowała się za piecem. Było już chyba po-
łudnie, kiedy staruszka usłyszała jej skrzeczący głos:
 Znów zniosłam ci trochę pieniędzy. Wypuść mnie i wez je sobie. Niedługo wrócę!
Stara wdowa otworzyła drzwi i wypuściła ropuchę na dwór. Potem wzięła kilka dukatów,
poszła do karczmy i zjadła suty obiad: kwaśny barszcz z wiśni i pieczoną gęś. Wieczorem
znowu wydarzyło się wszystko tak samo. Ropucha poszła na przechadzkę, wdowa do karcz-
my na wieczerzę. Przed nocą wróciła do domu złotonośna żaba, a wdowa przyniosła sobie
jeszcze z karczmy piwa.
Tak było codziennie przez wiele lat i tygodni. Ropucha znosiła złote monety, a staruszka
jadła, piła, a resztę dukatów chowała w starym kuferku. I wkrótce nie było już wcale miejsca
na pieniądze, choć kuferek był spory i wiele mógł w sobie pomieścić.
Tymczasem złe córki przyszły któregoś dnia do karczmy i karczmarz opowiedział im, że
co dzień ich stara matka je najlepsze potrawy i płaci złotymi dukatami. Zdumiały się trzy cór-
ki i zaczęły się głowić nad tym, skąd ich stara matka mogła dostać złote dukaty. Głowiły się,
głowiły, ale nic nie wymyśliły.
106
Poszły więc do matki w odwiedziny, żeby się o wszystkim koniecznie dowiedzieć. Dawno
już nie były u niej, więc i zapomniały trochę, jak się tam idzie.
Pobłądziły po wsi, zanim ktoś im wskazał drogę. Najstarsza córka zapukała do drzwi.
Kiedy stara matka otworzyła, córki ucałowały ją jak nigdy przedtem i zaczęły żalić się na
swoje ciężkie życie.
 Mateczko kochana!  powiedziała pierwsza córka.  Tak mi się niedobrze żyje, że pra-
wie nic nie jadam!
 Mateczko kochana!  powiedziała druga córka.  Wiem, że jesteś biedna, ale na pewno
ja jestem biedniejsza od ciebie!
 Mateczko kochana!  powiedziała trzecia córka.  Całymi dniami i nocami pracuję na
kawałeczek suchego chleba, to dlatego od tak dawna nie mogłam znalezć wolnej chwili, aby
cię odwiedzić!
Staruszka nie wiedziała, że córki kłamią. %7łal ścisnął jej serce na wieść o tym, że jej rodzo-
ne córki głodują i żyją w nędzy. Otworzyła swój stary kuferek i podzieliła wszystkie zaosz-
czędzone dukaty między trzy córki, sprawiedliwie. Schwyciły pieniądze, ale ocknęła się w
nich chciwość i nie dość im tego było.
 Powiedz, mateczko  spytały  skąd masz tyle pieniędzy? Czy znalazłaś zakopane skar-
by?
 Nie znalazłam  powiedziała staruszka.  To czarodziejska ropucha, która zlitowała się
nad moją biedą, co dzień znosi mi za piecem złote dukaty.
To rzekłszy, pokazała córkom ropuchę siedzącą za piecem. Na widok ropuchy córki splu-
nęły z obrzydzeniem i zawołały:
 Tfu! Tfuj! Tfu! Jaka to wstrętna poczwara!
Zabrały swoje pieniądze i wróciły do domów. Każda z nich złapała sobie ropuchę, posa-
dziła za piecem  i zaczęło się czekanie na złote dukaty. Długo tak mogły czekać, bo przecież
ropuchy znoszą całkiem co innego, a nie żadne złoto!
Postanowiła więc pierwsza córka, że ukradnie czarodziejską ropuchę swej starej matce.
Zakradła się do matczynej izby rankiem, kiedy staruszka była właśnie w karczmie na śniada-
niu. Zabrała zza pieca czarodziejską ropuchę i przyniosła ją do swego domu. Ale ropucha
powiedziała:
 Muszę się przespać z tobą, bo inaczej nie zniosę ani jednego dukata!
 Trudno  jak trzeba, to trzeba. Wzięła więc najstarsza córka ropuchę do łóżka. Ale ran-
kiem nie było już ropuchy, znikła bez śladu. Za to całe ciało córki starej wdowy było tak
swędzące, że musiała się drapać przez tydzień.
A co się stało z ropuchą? Czarodziejską drogą wróciła do starej wdowy. Druga córka też
nie mogła się doczekać na to, żeby zwykła ropucha zniosła jej dukaty. Postanowiła więc
ukraść zaczarowaną ropuchę swej matce. Zakradła się do jej izby w południe, kiedy staruszka
jadła właśnie w karczmie obiad. Zabrała ropuchę i zaniosła ją do swego domu. Ale ropucha
powiedziała:
 Muszę się przespać z tobą, bo inaczej nie zniosę ci nic.
Wzięła druga córka ropuchę pod pierzynę. A gdy obudziła się rano  nie było już ropuchy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.