Odnośniki
|
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] wà zielenià. Wàskiemu, lÊniàcemu bielà sierpowi ksi´Ýyca to- warzyszy"a pierwsza samotna gwiazda. W oddali, na po"yskli- wych wodach zatoki, wyrasta"y jak cudne klejnoty wysepki w kolorze ametystu. Wzd"uÝ brzegu migota"y drobne lusterka fal, odbijajàce ostatnie s"oneczne promienie. Ma"y, obramo- wany sosnami cypel przecina" w Êwietle zachodu b"´kitne wo- dy zatoki niczym purpurowy klin. Kiedy Esterbrook mija" jeden z pó"wyspów, zobaczy" Magdalen´. Sta"a odwrócona ty"em do niego, a jej wspania"a postaç rysowa"a si´ wyraênie na tle jasnego nieba. Esterbrook zeskoczy" z konia i zostawi" go, podàÝajàc szybko w jej stro- n´. Serce bi"o mu jak oszala"e. Mi´kki piasek przyt"umi" odg"os jego kroków. Kiedy pod- szed", odwróci"a si´ lekko zaskoczona. Przez kilka chwil stali twarzà w twarz wpatrzeni w siebie p"onàcymi oczami, badajàc niemo swe serca. S"o’ce znikn´- "o, pozostawiajàc na zachodzie czerwony, ognisty blask. Sil- ne, promieniujàce Êwiat"o by"o jasne i czyste, rzeÊki podmuch unoszàcy kropelki spienionej wody psotnie szeleÊci" nad cy- plem. ÂwieÝy powiew znad zatoki lekko targa" lÊniàce pier- Êcienie w"osów Magdaleny. Jej oczy zasnu"y si´ cieniem. P"o- nàcy wzrok Esterbrooka nie wywo"a" najmniejszego rumie’- ca na jej policzkach, dopiero gdy wyszepta": Magdaleno! leciutki cie’ purpury zabarwi" jej twarz. Unios"a r´k´, ale nie wyrzek"a ani s"owa. Magdaleno, czy nie masz mi nic do powiedzenia? za- pyta" g"osem rozedrganym od wewn´trznego napi´cia, a od- zwierciedlajàcym uczucia, których wyraÝenia na próÝno oczekiwa"a Marian Lesley. Wyciàgnà" r´k´, ale Magdalena umkn´"a przed nià. 143 Co powinnam odpowiedzieç? Úe cieszysz si´, Ýe mnie widzisz. Nie ciesz´ si´, Ýe ci´ widz´. Nie mia"eÊ powodu, by tu wracaç. Ale wiedzia"am, Ýe przyjedziesz. Wiedzia"aÊ? Skàd? Wyczyta"am to w twoich oczach. Nie jestem Êlepa, potra- fi´ patrzeç dalej niÝ tutejsi rybacy. Tak, wiedzia"am, Ýe wró- cisz. I przysz"am tu w nadziei, Ýe mnie odnajdziesz i b´d´ mo- g"a ci powiedzieç, ÝebyÊ si´ tu wi´cej nie pokazywa". Dlaczego mi to mówisz, Magdaleno? Bo nie mia"eÊ prawa wracaç. A jeÊli ci´ nie pos"ucham? JeÊli zrobi´ to mimo twego za- kazu? Podnios"a b"yszczàce oczy na jego bladà, zdeterminowanà twarz. B´dziesz szalony stwierdzi"a ch"odno. Wiem, Ýe za- r´czy"eÊ si´ z Marian Lesley i uwaÝam, Ýe albo oszukujesz jà, albo ubliÝasz mnie. W kaÝdym razie nie powinieneÊ szukaç okazji, by zbliÝyç si´ do mnie. Odejdê. Odwróci"a si´, nakazujàc mu gestem, aby si´ oddali". Es- terbrook jednak podszed" do niej i pochwyci" mocno za nad- garstek. Nie pos"ucham ci´ powiedzia" niskim, pewnym g"o- sem, patrzàc jej prosto w oczy. MoÝesz mnie odes"aç, ale i tak wróc´, b´d´ wraca" tak d"ugo, aÝ nauczysz si´ mnie wi- taç. Dlaczego chcesz mnie przyjmowaç jak wroga? Dlaczego nie moÝemy byç przyjació"mi? Dlatego powiedzia"a dumnie Ýe nie jestem tobie rów- na. Nie moÝemy si´ przyjaêniç. Nie powinniÊmy. Magdalena Crawford, siostrzenica rybaków, nie jest odpowiednim towa- rzystwem dla ciebie. UwaÝa"abym ci´ za g"upca i zdrajc´, je- Êli kiedykolwiek spróbowa"byÊ mnie zobaczyç. Wracaj do pi´knej, dobrze urodzonej dziewczyny, którà kochasz i zapo- mnij o mnie. Byç moÝe dziwià ci´ moje s"owa. MoÝe myÊlisz, Ýe mówienie tego wszystkiego tobie, obcemu cz"owiekowi, 144 jest ma"o kobiece i zbyt Êmia"e. Ale sà takie sytuacje w Ýyciu, kiedy najlepszym wyjÊciem jest szczeroÊç. Nie chc´ ci´ wi´- cej widzieç. A teraz wracaj do swojego Êwiata. Esterbrook Elliot powoli odwróci" si´ i w zupe"nej ciszy ruszy" w drog´ powrotnà. Skryty w cieniu cypla obejrza" si´. Dziewczyna sta"a w pozie natchnionego proroka na tle p"onà- cego zachodem horyzontu i srebrzystoniebieskiej wody. Nie- bo ponad nim b"yszcza"o gwiazdami, z daleka nadciàga"a noc- na bryza, odbijajàc si´ echem od skalistych brzegów. Z pra- wej strony Êwiat"a Cove rozjaÊnia"y wieczorny zmierzch. Czuj´ si´ jak tchórz i zdrajca powiedzia" wolno do sie- bie. Dobry BoÝe, co za szale’stwo mnie ogarn´"o? CzyÝby odezwa"a si´ we mnie m´ska próÝnoÊç? W chwil´ póêniej odg"os ko’skich kopyt ucich" w oddali. Magdalena Crawford pozosta"a na cyplu, dopóki ostatnia, zmatowia"a czerwie’ nie przemieni"a si´ w ponury fiolet nad mrocznym morzem, tak niezwyk"ym i wspania"ym. S"uchajàc lamentujàcego pomruku fal oddala"a si´ od brzegu ze smut- kiem w oczach i zaciÊni´tymi ustami. Nast´pnego dnia, kiedy po"udniowe s"o’ce zawis"o nad wodà, ciep"e i ci´Ýkie, Esterbrook wybra" si´ ponownie do Cove. Sam przed sobà przyzna" si´ do poraÝki. Na wieÊç o po- jawieniu si´ "awic makreli, juÝ o brzasku wszystkie "odzie wyp"yn´"y na "owiska. Ale w dole, na pasie b"yszczàcego Ýó"- tego piasku Esterbrook dostrzeg" Magdalen´. Sta"a, trzymajàc w d"oniach lin´ mocujàcà starà i zniszczonà, ma"à bia"à "ód- k´. Przyglàda"a si´ sejmikowi mew na piaszczystej mierzei. Na odg"os jego zdecydowanych kroków odwróci"a g"ow´. Zblad"a lekko, w jej oczach zapali"y si´ iskierki, które znikn´- "y równie szybko, jak si´ pojawi"y. Widzisz, wróci"em, mimo twego zakazu, Magdaleno. Niestety odpowiedzia"a smutnym g"osem. JesteÊ sza- le’cem, który nie chce s"uchaç przestróg. Dokàd si´ wybierasz, Magdaleno? Mam zamiar pop"ynàç do Chapel Point po sól. Rybacy 145 twierdzà, Ýe zapowiada si´ obfity po"ów. Zobacz, ilu ich tam jest w oddali. Sól b´dzie im potrzebna. Dasz sobie rad´? To nie problem. Dawno temu nauczy"am si´ wios"owaç. Dla rozrywki... Tu bardzo mi si´ przyda ta umiej´tnoÊç. Lekko wskoczy"a do "ódki i podnios"a wios"a. Roziskrzone s"o’ce b"yszcza"o w górze, wyz"acajàc jej pi´kne w"osy. Zgrabnie utrzyma"a równowag´ w ko"yszàcej si´ "ódce. M´Ý- czyzna patrzàcy na nià poczu" zawrót g"owy. Do zobaczenia, panie Elliot. Zamiast, odpowiedzieç, wskoczy" do "ódki. Uchwyci" wio- s"o i odepchnà" "ódê z takà si"à, Ýe wystrzeli"a od brzegu jak z procy. Zako"ysa"a si´ przy tym gwa"townie, a Magdalena, tracàc równowag´, z"apa"a na oÊlep r´k´ Esterbrooka. Kiedy jej palce zacisn´"y si´ na jego d"oni, ognisty dreszcz wstrzà- snà" jego cia"em. Dlaczego pan to zrobi"? Powinien pan wracaç. Ale nie wróc´ powiedzia" zdecydowanie, patrzàc jej prosto w oczy tak rozkazujàco, Ýe sam si´ sobie dziwi". Za- mierzam pop"ynàç z tobà do Chapel Point. Mam wios"a tym razem b´d´ mistrzem, zobaczysz. Przez chwil´ jeszcze patrzy"a z protestem, póêniej spuÊci"a oczy pokonana jego wzrokiem. Nag"y goràcy rumieniec prze- bieg" falà przez jej bladà twarz. Silna wola Esterbrooka z"a- ma"a jej sprzeciw. ZadrÝa"a, choç jej usta wygi´"y si´ w gry- masie dumy. Obserwujàcy jà m´Ýczyzna uÊmiechnà" si´ z triumfem i ra- doÊcià. Uprzejmie wskaza" jej miejsce. Usiad" naprzeciw, ujà" wios"a i zanurzy" je w b"yszczàcej, b"´kitnej wodzie, przez którà przeÊwieca" bia"y piasek dna, przechodzàc stopniowo w ciemniejàcà zielonà g"´bi´. Serce Esterbrooka bi"o niespokojnie. W pewnym momen- cie zmrozi"a go myÊl o Marian, ale wnet odp´dzi" jà obraz Magdaleny. Opowiedz mi o sobie poprosi", przerywajàc cisz´. 146 Niewiele jest do opowiadania odezwa"a si´ z charakte- rystycznà prostotà. Moje Ýycie nie obfitowa"o w ciekawe zdarzenia. Nigdy nie by"am bogata ani zbyt wykszta"cona, choç Ýy"am inaczej niÝ teraz. Mia"am inne moÝliwoÊci, za- nim... zanim zabrak"o mi ojca. Kiedy tu przyjecha"aÊ, musia"o ci byç ci´Ýko? Tak. Na poczàtku sàdzi"am, Ýe umr´, ale teraz juÝ nie myÊl´ o Êmierci. Zaprzyjaêni"am si´ z morzem i wiele si´ od niego nauczy"am. Jest dla mnie wielkim natchnieniem i pocie- chà. Gdy s"ucham jego nieustannego szumu, moja dusza wy- rusza na spotkanie WiecznoÊci. Czasem nape"nia mnie to uczuciem rozkoszy tak wielkiej, Ýe aÝ przyprawiajàcej o ból... Przerwa"a nagle. Nie wiem, czemu ci o tym opowiadam. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |