Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potwierdzenia, podniósł głowę chłopca jedną ręką, podczas gdy drugą
przytrzymywał jego klatkę piersiową. Jake zareagował, mimowolnie
wyprężając biodra i zginając kolana.
 Objaw Brudzińskiego, pozytywny  mruknął Gabriel.
Patrzył na Francescę, a ona widziała ból wypisany na jego twarzy.
Czyżby Jake był w tym samym wieku co wówczas Dante?
 Dzwoń do kapitana  polecił, wskazując najbliższy aparat
telefoniczny.  Powiedz, że mamy nagły przypadek. Niech pod żadnym
pozorem nie opuszcza portu.
Francesca spojrzała na zegarek. Statek miał odpłynąć z Mykonos za
kilka minut. Silniki zaczęły się grzać, kotwica zapewne została już
podniesiona. Nie można dopuścić do wypłynięcia z portu. Przy zapaleniu
opon liczy się każda minuta. Potem zostanie już tylko ewakuacja z morza, a
124
R
L
T
na niej zawsze traci się mnóstwo czasu.
 Zrobione  powiedziała, odkładając słuchawkę.
 Co się dzieje? Na co choruje Jake?
 Ma objawy zapalenia opon mózgowych  odparł Gabriel, kładąc
matce chłopca ręce na ramionach.
 Nie, to niemożliwe.  Kobieta była przerażona.  Zaszczepiłam go.
Nie może mieć zapalenia opon.
Dotknęła czoła synka. Dzieciak na chwilę umilkł. Był nieprzytomny i
śmiertelnie blady, lał się przez ręce.
Gabriel zachowywał spokój, kontrolował się perfekcyjnie, ale
Francesca słyszała, że głos mu drży.
 Niestety ta choroba ma kilka odmian. Szczepionka chroni tylko przed
tą najczęściej spotykaną. Jake najwidoczniej złapał innego wirusa. %7łeby to
stwierdzić, musimy wykonać dodatkowe badania, a póki co podam mu
dożylnie antybiotyk.
Kobieta chwyciła go za ramię.
 A jeśli się mylicie? Jeśli to nie zapalenie opon? Będziecie mu robić te
okropne badania? Wbijać igłę w kręgosłup?
 Przepraszam, ale nie mamy czasu.  Pokręcił głową.  Zaraz dam mu
antybiotyk i zorganizuję transport do szpitala. Musi też dostać sterydy. Nie
ma na co czekać.
Chodził po gabinecie, szukając w szafkach i szufladach potrzebnych
rzeczy.
 Co mamy z dożylnych antybiotyków?
 A czego szukasz?  Francesca spojrzała na przerazliwie blade
dziecko.
 Wankomycyny.
125
R
L
T
Pokręciła głową. Niestety, na statku mieli tylko najczęściej używane
rodzaje antybiotyków.
 W takim razie niech będzie benzylpenicylina lub cefotaksym.
 Te mamy.
 Ja pobiorę krew i wprowadzę wenflon, a ty dopilnujesz dawki leku 
polecił.
Zabrali się do roboty. Francesca pomyślała, że Gabriel musi teraz
przeżywać swój najgorszy koszmar. Robił jednak wrażenie chłodnego i
opanowanego. Ot, jeden z wielu przypadków pediatrycznych, z jakimi
zetknął się w karierze.
 Przecież nie ma nawet wysypki  zawodziła matka chłopca.
 To lepiej, że nie ma  pocieszała ją Francesca.  Wysypka jest przy
zapaleniu opon oznaką stanu krytycznego.
Działali błyskawicznie. Francesca podała Gabrielowi kawałek papieru.
 Tu masz kontakt do najbliższego szpitala.
Przeszedł do swego gabinetu, zostawiając otwarte drzwi, by móc
obserwować malca, gdy sam będzie rozmawiał przez telefon.
 Zaraz będzie karetka. Przyjedzie też lekarz.
Francesca cały czas patrzyła na Jake'a. Niestety, ani cienia poprawy.
Gabriel uzupełniał notatki i spokojnie rozmawiał z rodzicami chłopca.
Po dziesięciu minutach karetka czekała w porcie. Nie zdążono
spakować bagaży. Jeden ze stewardów zobowiązał się zająć pozostawionymi
przez rodzinę w kajucie pieniędzmi i kosztownościami oraz transportem
rzeczy. Teraz liczył się tylko czas.
Po chwili Jake z rodzicami jechał karetką na oddział dziecięcy szpitala
w Mykonos, a Gabriel z Francescą w milczeniu wspinali się po schodach do
centrum.
126
R
L
T
Gabriel miał zaciśnięte pięści, nerwowo poruszał szczęką. Widać było,
jak narasta w nim frustracja. Francesca w ostatniej chwili odskoczyła, gdy tuż
przed nią coś uderzyło o ścianę.
 Powinniśmy mieć tu wszystkie antybiotyki! Ten dzieciak mógł
umrzeć!
Zamarła. Nigdy go nie widziała w takim stanie. Napad wściekłości
przestraszył ją, choć nie przeciw niej był przecież skierowany. Spojrzała mu
w twarz.
 Wykonałeś wspaniałą robotę, Gabrielu  powiedziała tak spokojnie,
jak tylko potrafiła.
 A co by było, gdybyśmy byli na pełnym morzu?  krzyczał, miotając
się po gabinecie.
Francesca uprzątnęła opakowania, fiolki po lekarstwach, zużyty worek
po soli fizjologicznej. Spodziewała się złości, frustracji, ale stawienie czoła
napadowi furii było ponad jej siły.
Co ma robić? Wesprzeć go tak, jak on ją niedawno wspierał? Ma przed
sobą wrak człowieka. Podeszła do niego i położyła mu ręce na ramionach.
 Mógł umrzeć, ale nie umarł.
Czuła, jak Gabriel drży. Tak, teraz jej kolej. Musi go zapewnić, jak
wspaniałym jest lekarzem.
Gdyby nie opowieść o bracie, pewnie nie zrozumiałaby jego reakcji.
Kochała go za to, że podzielił się z nią czymś, co skrywał przed całym
światem. Z nie  cierpianego faceta stał się tym jednym jedynym.
Słowa zaczęły się jej układać w głowie.
 Dobrze zrobiłeś, Gabrielu  mówiła powoli, trzymając go za ramiona.
Zauważyła, że marszczy brwi.
 Przecież jako lekarz musiałeś się stykać z przypadkami zapalenia
127
R
L
T
opon  ciągnęła, czując, że postępuje może nie do końca lojalnie.
 Jasne, tyle że nie na morzu. Zawsze do tej pory dysponowałem
kompletnym wyposażeniem i ludzmi do pomocy.
To zabolało. Czyli co? Ona nie jest odpowiednią osobą? Nie pomaga mu
jak należy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.