Odnośniki
|
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] podkolorowane rÄ™cznie, lekko brÄ…zowawe. Delikatnie uchwycony kolor rozwiniÄ™tych pÅ‚atków. WzruszyÅ‚ mnie sposób, w jaki artysta wyraziÅ‚ siÄ™ w tych obrazach. Z salonu herbacianego do ogrodu prowadziÅ‚ garbaty mostek. Na zewnÄ…trz jasność przeÅ›wietlaÅ‚a wszystko. UsÅ‚yszaÅ‚am trzask migawki aparatu fotograficznego. UsÅ‚yszaÅ‚am znajomy gÅ‚os, ten, który spodziewaÅ‚am siÄ™ usÅ‚yszeć. Mimo to byÅ‚am wstrzÄ…Å›niÄ™ta. KawaÅ‚ czasu, prawda?" zauważyÅ‚ gÅ‚os. PoczuÅ‚am wewnÄ™trzne drżenie, tak jak kiedyÅ›. ChciaÅ‚am coÅ› powiedzieć, ale jÄ™zyk odmówiÅ‚ mi posÅ‚uszeÅ„stwa. Chodz i obejrzyj mój ogród" zaproponowaÅ‚ gÅ‚os. Zwierzchnik miaÅ‚ na sobie Å›nieżnobiaÅ‚Ä… płóciennÄ… bluzÄ™, trawiastozielone spodnie i ciemnoniebieskie sÅ‚omkowe sandaÅ‚y. SzczupÅ‚e rÄ™ce, rÄ™ce mÅ‚odej dziewczyny, zaÅ‚ożyÅ‚ na piersi. PochyliÅ‚ siÄ™, żeby zajrzeć do wnÄ™trza kwiatu piwonii. KoncentrowaÅ‚ siÄ™ na kwiecie. Perfumy, których używaÅ‚, pociÄ…gaÅ‚y mnie ku niemu, a radość z tego, że znów go widzÄ™, przenikaÅ‚a mnie na wskroÅ›. Krótkie, czarne wÅ‚osy miaÅ‚ zaczesane gÅ‚adko do tyÅ‚u. PrzeszedÅ‚ do nastÄ™pnej piwonii. ByÅ‚ tak elegancki, że pragnienie bycia blisko niego aż zapieraÅ‚o mi dech. Gdy jego palce dotknęły pÅ‚atków piwonii, zatrzepotaÅ‚am wewnÄ™trznie caÅ‚Ä… swojÄ… istotÄ…, na wspomnienie tego, jak dotykaÅ‚ mnie. Nie podobaÅ‚o mi siÄ™ to pożądanie, przez nie stawaÅ‚am siÄ™ bezbronna. MówiÄ…c coÅ› bezgÅ‚oÅ›nie, przyciÄ…gaÅ‚ caÅ‚Ä… mojÄ… uwagÄ™. NienawidziÅ‚am tych jego sztuczek, ale takÄ… miaÅ‚am ochotÄ™, żeby mnie uwiódÅ‚. PrzemówiÅ‚. Jakie uwagi co do zdjęć?" UsÅ‚yszaÅ‚am, jak mówiÄ™: Czy to ty je robiÅ‚eÅ›?" Nikt inny tu nie mieszka" odparÅ‚. ZdjÄ™cia byÅ‚y robione w tym ogrodzie". Mężczyzni o przyjemnych twarzach pojawiali siÄ™ i znikali. MiaÅ‚am wrażenie, że jestem Å›ledzona. MajÄ… mózgi z metalu" powiedziaÅ‚ Zwierzchnik, pokazujÄ…c na plecy przyjemnych twarzy. Serca też majÄ… jak u robotów. Nie rozumiejÄ… uczuć, w przeciwieÅ„stwie do ciebie. Ty jesteÅ› doÅ›wiadczona. Co tam u twojej kochanki? Jak jej na imiÄ™? Nie, nie odpowiadaj, już nie chcÄ™". PrzerażaÅ‚o mnie to, że czyta we mnie jak w otwartej ksiÄ™dze. ZapytaÅ‚am, po co mnie tu wezwano. PotrzebujÄ™ ciebie" wyjaÅ›niÅ‚. JesteÅ› zaproszona na test zdjÄ™ciowy, test, który caÅ‚kowicie zmieni niektóre podstawowe przekonania naszych rodaków". Omal nie puÅ›ciÅ‚am trzymanej w rÄ™ku filiżanki herbaty. Mam grać CzerwonÄ… AzaliÄ™?" zapytaÅ‚am, lÄ™kajÄ…c siÄ™ odpowiedzi. Otóż to" skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. PamiÄ™taj, wolaÅ‚bym, żebyÅ› nie zadawaÅ‚a żadnych pytaÅ„". Zaczęłam dostrzegać logikÄ™ wydarzeÅ„. Sprowadzono mnie do Pekinu, akurat tutaj. To on odrzuciÅ‚ PrzyjaznÄ… WłóczniÄ™ i zamiast niej przyznaÅ‚ mnie rolÄ™ Czerwonej Azalii. To on musiaÅ‚ być tym, który miaÅ‚ w rÄ™ku klucz do towarzyszki. Zaczęłam rozumieć, jak ważne jest pozwolić przyszÅ‚oÅ›ci, aby siÄ™ po prostu odsÅ‚aniaÅ‚a. Masz racjÄ™" powiedziaÅ‚, znów czytajÄ…c w moich myÅ›lach. JeÅ›li chcesz to zagrać, przeżyjesz prawdziwÄ… przygodÄ™. PamiÄ™taj, kuj żelazo póki gorÄ…ce. Na ile jesteÅ› przygotowana do roli Czerwonej Azalii?" spytaÅ‚, prowadzÄ…c mnie przez ogród na nastÄ™pny dziedziniec. WeszliÅ›my do pokoju, w którym biaÅ‚y ekran zwieszaÅ‚ siÄ™ z sufitu. Pokój miaÅ‚ Å›ciany z czarnej laki rzezbione w piwonie. W czterech kÄ…tach staÅ‚y cztery lampy w ksztaÅ‚cie kwiatów. Dwie duże żółte kanapy rozstawiono przed ekranem. Zwierzchnik wskazaÅ‚ mi jednÄ… z nich. Czasami tu Å›piÄ™, gdy noc staje siÄ™ zbyt gÅ‚Ä™boka i mrok przenika mnie dreszczem" wyjaÅ›niÅ‚. Po moim ulubionym filmie stajÄ™ siÄ™ najsmutniejszym czÅ‚owiekiem pod sÅ‚oÅ„cem. UkÅ‚adam siÄ™ na kanapie i pÅ‚aczÄ™ jak dziecko. Czy nie trzeba sobie pozwalać na chwile sÅ‚aboÅ›ci?" Przez ekran przemknÄ…Å‚ cieÅ„. OdwróciÅ‚am siÄ™ i zobaczyÅ‚am projektor w Å›cianie. A wiÄ™c to jest sala projekcyjna" powiedziaÅ‚am. Na tym ekranie odtwarza i tworzy siÄ™ historiÄ™" oznajmiÅ‚ Zwierzchnik. Wszystko zależy od nas" dodaÅ‚. MÅ‚odzi ludzie o przyjemnych twarzach podali aromatyzowanÄ… herbatÄ™. Zwierzchnik przypatrywaÅ‚ mi siÄ™, popijajÄ…c ze swojej filiżanki. Podoba mi siÄ™ Å›wiatÅ‚o bijÄ…ce z twojej twarzy. Nie ruszaj siÄ™. Tak, to miÅ‚e". Jego rÄ™ce dotykaÅ‚y mojej twarzy. Masz na twarzy wypisane bohaterstwo, tego wÅ‚aÅ›nie szukaÅ‚em. Tak lubiÄ™ na ciebie patrzeć. Czy przyjemnie ci siÄ™ tego sÅ‚ucha? Pokaż mi, że to doceniasz jak inni. Twoje milczenie mnie irytuje. Nie lubiÄ™ niejasnoÅ›ci. ZauważyÅ‚em, że nie Å›miejesz siÄ™ wtedy, kiedy inne, gÅ‚upie dziewczyny Å›miaÅ‚yby siÄ™ do rozpuku. To robi na mnie wrażenie, ale jeszcze nie przyzwyczaiÅ‚em siÄ™ do twojego charakteru. Twoje przymioty sÄ… wrodzone. To siÄ™ rzadko zdarza. A szorowanie podłóg wiele ciÄ™ nauczyÅ‚o. Jak mówi przysÅ‚owie: «PrzeÅ‚kniÄ™cie goryczy nad goryczami sprawia, że stajesz siÄ™ najczystszy z czystych»". OpowiadaÅ‚ mi fabuÅ‚Ä™ Czerwonej Azalii", jakby to byÅ‚ jego wÅ‚asny życiorys. Bohaterka byÅ‚a dowódcÄ… Czerwonej Armii, czerwonÄ… boginiÄ… podziwianÄ… i kochanÄ… przez wszystkich. To byÅ‚a historia o dÅ‚ugiej drodze duchowej. O niezÅ‚omnej wierze w komunizm, uwielbieniu dla Mao, niewiarygodnej woli pokonywania wrogów, niezwykÅ‚ych wojskowych umiejÄ™tnoÅ›ciach prowadzenia monumentalnych bitew. PorywaÅ‚a mnie nie tyle sama opowieść, co osoba opowiadajÄ…cego, którego miaÅ‚am przed sobÄ…. ByÅ‚ rozkwitajÄ…cÄ… piwoniÄ…. RÄ™cznie kolorowanÄ… jak ta z jego fotografii. MigdaÅ‚owe oczy bÅ‚yszczÄ…ce jak zwykle. Porcelanowa, delikatna skóra mówiÅ‚a wiele o jego elegancji. ByÅ‚ zarazem mężczyznÄ… i kobietÄ…. Jego opowieść to mocny trunek. WlewaÅ‚a mi siÄ™ do gardÅ‚a i upijaÅ‚a mnie żarem. To chcÄ™ widzieć w twoich oczach" powiedziaÅ‚. Milion byków pÄ™dzÄ…cych w dół ze wzgórza, z ogonami w ogniu". SkinÄ…Å‚ rÄ™kÄ…. W pokoju zapadÅ‚a ciemność. ChcÄ™ ci pokazać jeden z moich ulubionych filmów" szepnÄ…Å‚ mi do ucha. Tak wypeÅ‚niam swoje [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |