Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sierotą, na dalekiej greckiej wyspie czekali na nią jej krewni.
Teraz była z inną rodziną, z tą, z którą nie była spokrewniona. Z tą, która
kochała ją za to tylko, że istniała. Z tą, która zapewne zawsze będzie najbliższa jej
sercu.
Droga powrotna przebiegała w milczeniu. Chloe przymknęła oczy i myślała
o wszystkich cudownych rzeczach, jakie jej się przydarzyły, odkąd spotkała Egana.
 Chciałbym, żebyś mogła pojechać ze mną do domu  powiedział, kiedy
zaparkowali przed ośrodkiem.
 Czy to nie byłoby cudowne?  uśmiechnęła się.  Niestety, obiecałam
Marcie, że sprawdzę, czy wszystko jest w porządku. Jak znam dziewczynki, to
wstaną zaraz po północy i będą się upierały, że to już ranek.
 Wiem. Ale nie mogę powstrzymać się od nierealnych życzeń.
 Też bym tego chciała, nawet nie wiesz, jak bardzo. Za to jutro w nocy
będziemy razem.
Pocałowali się pod drzwiami na pożegnanie, ale Chloe nie chciała jeszcze
wchodzić do środka. Mogłaby pozostać w ramionach Egana na zawsze. Jednak
zawsze skończyło się, kiedy zadzwoniły kościelne dzwony.
 Wesołych świąt  powiedział Egan. Pocałowała go i z niechęcią otworzyła
drzwi. Wszedł za nią do środka.
 O czym myślałaś w drodze?  spytał.
Zastanawiała się, jak mu powiedzieć, że za niego wyjdzie. Wciąż nie
potrafiła znalezć słów.
 O świątecznych życzeniach i nieoczekiwanych prezentach. Znalezienie
rodziny ojca było ostatnim punktem na mojej liście. Czy ty naprawdę jesteś
Mikołajem?
 Chciałbym spędzić całe życie na uszczęśliwianiu cię. Czy to znaczy, że
jestem Mikołajem?
 Jesteś cudowny.  Zebrała się na odwagę.  Mam dla ciebie prezent.
Chciałam ci go dać na osobności.
 Już mi dałaś prezent.
 Ale nie taki, jakiego pragnąłbyś najbardziej.
 Nie?  spoważniał.
 Myślałam, że mnie pragniesz.
 Wydawało mi się, że niezle nam poszło w niedzielę.
 No cóż, jeśli tylko o to ci chodziło&  Uśmiechnęła się uwodzicielsko.
 Wiesz przecież, że nie.
Nagle, zupełnie nieoczekiwanie przestała się bać.
 Czy dalej chcesz mnie poślubić?  zapytała.
 Bardziej niż czegokolwiek.
 A więc zróbmy to.
 Tak po prostu?  Popatrzył na nią.
 Najtrudniejsze już za nami  zakochanie się. Reszta powinna być łatwa.
Nie sądzisz?
 Jutro?  wychrypiał z trudem.
 Nie ma mowy. Pomyśl o swojej matce. Musimy wszystko zaplanować.
Muszę wziąć urlop, żebyśmy mogli pojechać w podróż poślubną.
Egan sięgnął do kieszeni i wydobył stamtąd kopertę.
 Chciałem dać ci to w świąteczny poranek. Ale to już niedługo&
 Nie mów mi tylko, że już wszystko załatwiłeś.
 Otwórz to.
Posłuchała i wyciągnęła z koperty dwa bilety lotnicze do Grecji.
 Pomyślałem, że być może będziesz chciała przedstawić mnie swojej
rodzinie  powiedział.
 Jedziemy do Grecji?
 Na nasz miesiąc miodowy, jeśli zechcesz.
 Myślałam, że miną całe lata, zanim&
 Nie chciałem, żebyś wydawała wszystkie pieniądze, które zaoszczędziłaś
na detektywa.
 Na detektywa?
 Tak.  Wciąż wyglądała, jakby nie rozumiała, o co mu chodzi.  Na tego,
którego chciałaś wynająć do odnalezienia swojej rodziny.
 A, tego.  Przymknęła oczy.  Och, Egan&
 Jeśli chcesz jechać sama, zrozumiem. W podróż poślubną pojedziemy
gdzie indziej.
 Sama? Oczywiście, że nie. To będzie najwspanialszy miesiąc mechać w podróż poślubną.
Egan sięgnął do kieszeni i wydobył stamtąd kopertę.
 Chciałem dać ci to w świąteczny poranek. Ale to już niedługo&
 Nie mów mi tylko, że już wszystko załatwiłeś.
 Otwórz to.
Posłuchała i wyciągnęła z koperty dwa bilety lotnicze do Grecji.
 Pomyślałem, że być może będziesz chciała przedstawić mnie swojej
rodzinie  powiedział.
 Jedziemy do Grecji?
 Na nasz miesiąc miodowy, jeśli zechcesz.
 Myślałam, że miną całe lata, zanim&
 Nie chciałem, żebyś wydawała wszystkie pieniądze, które zaoszczędziłaś
na detektywa.
 Na detektywa?
 Tak.  Wciąż wyglądała, jakby nie rozumiała, o co mu chodzi.  Na tego,
którego chciałaś wynająć do odnalezienia swojej rodziny.
 A, tego.  Przymknęła oczy.  Och, Egan&
 Jeśli chcesz jechać sama, zrozumiem. W podróż poślubną pojedziemy
gdzie indziej.
 Sama? Oczywiście, że nie. To będzie najwspanialszy miesiąc miodowy na
świecie!
 Cieszę się, że to powiedziałaś.  Objął ją ramionami.  Chodz, pomogę ci
sprawdzić prezenty.
 Nie.  Poczuł, że zesztywniała.  To znaczy& wszystko na pewno jest w
porządku. Ja się tym zajmę, ty jesteś z pewnością zmęczony.
 Nie bądz niemądra.  Popchnął ją leciutko w stronę saloniku.  To niezła
praktyka, przecież kiedyś będziemy mieli dzieci.
 Chyba jeszcze trochę za wcześnie, żeby o tym myśleć, prawda? Nawet nie
ustaliliśmy daty ślubu.
 Chciałem tylko zobaczyć&  Egan włączył światło i nagle zamilkł.
Chloe nie była w stanie spojrzeć mu w oczy.
 Nigdy czegoś takiego nie widziałem  wyszeptał.
 Czego?
Pokój był pełen prezentów. Niektóre z nich były opakowane, niektóre nie.
Przy ścianie stały narty, w kącie zestaw stereo. Gdziekolwiek spojrzał, widział
prezenty. Domyślał się, że każda dziewczynka dostanie wszystko, o co prosiła
Zwiętego Mikołaja.
 Ja tego nie zrobiłem  powiedział w końcu.  Wierz mi, Chloe, ja tego nie
zrobiłem. Obietnica to obietnica. Nie zrobiłbym nic wbrew twojej woli. Naprawdę.
Nie mam pojęcia, skąd się wzięły te prezenty. Ale nie są ode mnie czy mojej
rodziny.
 Wierzę ci.
 Ale kto to zrobił?
 Może Zwięty Mikołaj.
 Ktoś z dyrekcji?  Nawet jej nie słuchał.  Albo z personelu?
Wsadziła ręce do kieszeni. Kieszeni, które były tak puste, jak jej konto. Tak
puste, jak będzie jej książeczka czekowa, kiedy zapłaci już wszystkie rachunki.
 Sąsiad? Nieznany dobroczyńca?  zastanawiał się dalej Egan.
 Zwięty Mikołaj.
Kiedy go całowała, pomyślała o życzeniach świątecznych i nieoczekiwanych
podarunkach, o przezwyciężaniu strachu i o miłości. I o tym, jak piękne może być
obdarowywanie innych ludzi.
Uznała, że będzie miała mnóstwo czasu, aby opowiedzieć Eganowi, czego
dowiedziała się o Zwiętym Mikołaju. Mnóstwo czasu.
Całe życie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.