Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dodała: - Zresztą nosi koszulkę z napisem  Randy".
- To dlatego, że nigdy nie może znalezć swoich rzeczy i
ciągle pożycza od brata.
Nie znając nazwisk ekipy, z początku musiała zerkać na
identyfikatory. Teraz wiedziała już, że wysoki, trzydziestoletni
mężczyzna to Burt Winters. Abe Ferris był łysy - średniego
wzrostu i budowy. Frank Ulrich wyglądał jak dobroduszny
dziadunio, a kiedy zwracała się do niego, zaczynał każdą
odpowiedz  tak, psze pani". Marty - nie dosłyszała jego
nazwiska - co piętnaście minut rozkręcał radio na cały
regulator. Ricky i Randy Stevensowie byli identyczni.
Blizniacy rodem z Kalifornii. Pete nie udało się dostrzec ani
jednego szczegółu, dzięki któremu mogłaby ich odróżnić.
Roześmiała się, kiedy uświadomiła sobie, że być może wcale
nie widziała dwóch blizniaków, tylko jednego, i do tej pory
nie mogła wyjść z podziwu, że ktoś może być tak podobny do
samego siebie.
Zmiech zamarł, gdy poczuła, że Storm pochylił się nad
nią, a jego pierś dotknęła jej pleców.
- Jak nam idzie? - zapytał cicho.
- Błądzimy po omacku. Znalazłeś spawacza?
- Znalazłem.
- Mgła rzednie.
Spojrzał na jej orientacyjne wyliczenia.
- Przymiarki?
Skinęła potakująco głową. Zahaczyła piętami o najwyższą
obręcz rozpórki stołka, opuściła łokcie na kolana i oparła
podbródek na dłoni. Napotkała jego posępne spojrzenie.
- Jestem skrupulatna. Przygotowana na każdą
ewentualność.
- A jeśli okaże się, że to w środku wygląda gorzej niż się
spodziewamy?
- Nie okaże się. - Była przekonana, iż nie myliła się w
swoich obliczeniach i ta pewność zawsze pozwalała jej
ominąć niebezpieczne wody i rozwiać każdą wątpliwość. Na
jej ostatnie słowa Storm zareagował uniesieniem brwi. Znów
wystawiał ją na próbę. Przez chwilę miała ochotę potrząsnąć
nim tak mocno, by ściana lodu, którą zbudował wokół siebie,
rozpadła się z hukiem w pył i uwolniła dobrowolnego więznia.
- To znaczy nie chciałabyś, żeby tak się stało -
powiedział.
- Niech będzie i tak. Są uszkodzenia wewnętrzne. To
więcej niż pewne - mówiąc to nie patrzyła na plany ani na
łódz, lecz na Storma, jakby chciała przeniknąć go wzrokiem. -
Ale żeby nie dało się ich usunąć? Nie, w to nie wierzę.
Oparł się plecami o Zcianę, założył nogę na nogę i
przypalił papierosa.
- Niewiele życzeń sprawdza się w życiu. Wiem to z
doświadczenia. Niemożliwe nie stanie się możliwe tylko
dlatego, że tego chcesz, Patience.
- I w dodatku pesymista - jęknęła w udawanej rozpaczy,
po czym uśmiechnęła się.  Gdybym mógł sprawić, żeby ten
uśmiech został przy mnie na zawsze..." - pomyślał Storm. -
Tylko widzisz, Storm, ja akurat jestem optymistką. A z
pikniku zrezygnuję dopiero, kiedy zacznie lać jak z cebra.
- Coś mi się zdaje, że nawet przemoczona do suchej nitki
twierdziłabyś, że to tylko kilka kropli deszczu - odparł Storm.
Nurtowało go, na czym bardziej zależy tej kobiecie: na
naprawieniu łodzi, czy jego psychiki. Doszedł do
niepokojącego wniosku, że chyba na jednym i drugim.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy. Wierz mi, Storm -
szepnęła z powagą i determinacją.
W tej chwili zawołał ich Red. Odcięli ostatni zadzior
blokujący dostęp do wnętrza. Pete zeskoczyła ze stołka i
podążyła za Stormem do łodzi. Kucnęła między właścicielem
 Groma" a szefem mechaników i zajrzała do środka.
Zapadło długie milczenie. Red skwitował to, co zobaczyli,
siarczystym przekleństwem. Pete poczuła na swoich
policzkach pytające spojrzenia i serce zamarło jej w piersi.
Spojrzała w lewo, w prawo, potem w górę i powiedziała: - Nie
jest tak zle, jaki... - głos uwiązł jej w gardle. To była ruina!
- Jak co? - warknął Red.
- Jakby mogło być - dokończyła, uśmiechając się słodko.
- Tu akurat masz rację, mała - prychnął Red. - Tak czy
inaczej, łódz mogła się spalić do linii wody albo pójść na dno,
ale tak się nie stało. Leży sobie wygodnie i wygląda, jakby
słoń na nią wdepnął. Nie jedną nogą, wszystkimi czterema! To
się nazywa mieć szczęście!
- Nie kracz, Red. Przecież nie wdepnął. - Pete zaśmiała
się, widząc, jak Morgan rwie sobie włosy z głowy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.