Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Przez cztery długie lata jej ciało było jak mar twe. Jak mogło się obudzić do życia pod dotykiem 68 LUCY MONROE człowieka, który groził, że zburzy jej spokój i bez pieczeństwo? - Eva i Nyssa muszą mieszkać w Grecji - mruk nął. Zafascynowana przyglądała się jego ustom wy powiadającym te słowa. Przypomniała sobie ich dotyk. - Nie masz szans przed greckim sądem. W Gre cji rodzina jest najważniejsza, a ja nie próbuję cię rozdzielić z córeczkami, a jedynie zadbać, by rosły w otoczeniu krewnych. Nareszcie znaczenie słów dotarło do niej w peł ni. Drgnęła i spróbowała odsunąć jego rękę - bez skutku. Chciała przybrać obojętny wyraz twarzy, lecz miała wrażenie, że mięśnie nie chcą jej słu chać. - Sprzedam dom - rzuciła z nutką desperacji. - A co będzie z ciocią? - spytał jedwabiście. - Trafi do domu opieki. Zamarła z przerażenia. Leiandros odkrył jej sekret i teraz będzie go używał niczym bata. Po czuła się pokonana. - Jesteś gorszy niż Dion - jęknęła. Wydawał się zaskoczony. Zmrużył oczy. - Co chcesz przez to powiedzieć? Pokręciła głową, nie zamierzając mu mówić niczego, co mógłby potem wykorzystać przeciw niej. - Jak się dowiedziałeś o cioci Beatrice? - Nająłem prywatnego detektywa. Dzisiaj rano dostałem raport. GRECKI MAGNAT 69 - Czego jeszcze się dowiedziałeś? - Wielu interesujących rzeczy. - Zcisnął zno wu jej udo. Złapała go obiema dłońmi za rękę i tym razem zdołała odsunąć parę centymetrów. - Nie chcę, żebyś mnie dotykał. - Naprawdę? - Uśmiechnął się bezlitośnie. - Lubisz to. Mam ci to udowodnić? Pokręciła głową. - Nie. Proszę. - Gdyby ją pocałował, byłaby zgubiona. Jego usta znajdowały się zaledwie parę mili metrów od jej ust, jego ciepły oddech pieścił jej wargi. - Przyznaj, że tak. Odchyliła się najbardziej, jak mogła. - Nie. W jej głosie nie było wyzwania, jedynie roz paczliwa prośba. Uśmiechnął się i odsunął trochę. - Chcesz wiedzieć, co powiedział detektyw? Z pewnością nie odkrył przyczyny jej ucieczki do Stanów, w przeciwnym razie Leiandros nie winiłby jej za śmierć Diona. A może winiłby ją nadal? Zadrżała. - Chcę. Przesunął dłoń i oparł ją na jej biodrze. Drugą ręką ujął ją za szyję, skutecznie odbierając jej swobodę ruchu. - Nie umawiasz się z mężczyznami. Nigdy. Tak twierdzi sąsiadka, która mieszka w twojej okolicy od trzech lat. LUCY MONROE 70 Poczuła się zraniona, że wie tak wiele ojej życiu towarzyskim. - To, z kim i kiedy się spotykam, to nie twoja sprawa. Z początku nie widywała się z nikim, bo była mężatką, a po śmierci Diona ze strachu przed mężczyznami. Gdzie podział się teraz jej lęk? Czemu nie chronił jej od fascynacji, jaką w niej budził Leiandros? Uścisk na jej karku stał się mocniejszy. - Interesuje mnie wszystko, co cię dotyczy. Masz zostać moją żoną i matką moich dzieci. - Nie. - Jeśli będzie to powtarzać wystarczają co często, może w końcu jej uwierzy. Nie spierał się z nią. - Powiedziała też, że jesteś bliska załamania nerwowego. - Niedorzeczność! Pokręcił głową. - Bardzo mało śpisz, wciąż jezdzisz do Brent- haven i potrzebujesz opiekunki do dzieci, a nie studentki-baby sitterki. Savannah poczuła, jakby każdy jej sekret został wystawiony na widok publiczny. - Dam sobie radę. Okej, może wyglądała na trochę zmęczoną, kiedy wyjeżdżały do Grecji, ale twierdzenie, że znajduje się na granicy załamania nerwowego, to przesada. - Nie widzisz, ile zyskasz na tym małżeństwie? Zbyt długo za wiele od siebie wymagałaś. Zaopie- GRECKI MAGNAT 71 kuję się tobą. Tu będziesz miała Cassię do opieki nad dziewczynkami, a one - matkę i ojca, tak jak należy. Leiandros nie mógł wiedzieć, jak bardzo od powiada to jej najgłębszym pragnieniom. Chciała mieć pełną rodzinę, zawsze tego pragnęła i nawet wyszła za mąż - zbyt młodo i nierozważnie - żeby spełnić to marzenie. Tylko że związek z Dionem zmienił je w koszmar. Czy Leiandros proponował coś innego? Dotyk jego ręki na karku był niezwykle uspoka jający. - Mogę też sfinansować pobyt twojej cioci w Brenthaven. - Ona potrzebuje mojej obecności. - Lekarz twierdzi, że ciocia nawet cię nie pa mięta. Potrzebuje opieki, ale niekoniecznie twojej. Słowa zraniły Savannah, ale nie mogła odmó wić im racji. Stłumiła szloch, zamrugała, by ode- gnać łzy. Nigdy nie płakała i nie zamierzała roz płakać się teraz, w obecności swojego wroga. O swoim dziwacznym zachowaniu ostatniej no cy postanowiła zapomnieć. - Musisz odpocząć. Jesteś wyczerpana emo cjonalnie. Nawet ja to widzę, choć jesteś w Grecji od niespełna doby. Roześmiała się gorzko. - Jasne. Czyli teraz kieruje tobą troska o mnie. Nie chodzi o zemstę, a jedynie o moje nerwy stargane chorobą cioci Beatrice. Nie chodzi o cie bie i wcale nie próbujesz mnie szantażować. 72 LUCY MONROE Myśl, że Leiandros widzi w niej jedynie coś na kształt inkubatora, przesłoniła wszystkie inne. Nie zamierzała przechodzić przez tę mękę raz jeszcze. Jeśli nie pocznie dziecka, będzie oska [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |