Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] nikt oprócz mnie cię nie widział i że nie pozwoliłam ci wsiąść w tym stanie za kierownicę. W ciszy, jaka zapadła, dało się słyszeć głośne prze- łknięcie. Nie piłem żadnego alkoholu, Keiva rzekł cicho, ale z naciskiem. Wypiłem tylko jedną kawę o piątej trzydzieści, nie, dwie, bo wstałem o pierwszym brzasku, żeby odwiezć Lanę na lotnisko, i powieki już mi same opadały. Och, jak by chciała mu wierzyć! Byłeś pijany, Campbell. Bełkotałeś, raz po raz wymiotowałeś i zataczałeś się. Nic nie piłem! Odrzucił kołdrę, wstał i chwiejąc się na nogach, chwycił się za głowę. Akurat. Obrzuciła go zdegustowanym spojrze- niem. Mam tylko nadzieję, że dojdziesz do siebie przed powrotem Lany. I nie pokazuj się w takim stanie w pracy. Ja nie mam problemu z alkoholem, Keiva wyję- czał. Przecież mnie znasz. Po tym, co spotkało Lanę... przetarł dłonią oczy nie biorę go do ust, nie licząc sporadycznego kieliszka brandy na zakończenie dnia. Proszę cię, Keiva, uwierz mi. Odwróciła się i schyliła po leżącą na podłodze torebkę. Schodzę na dół zrobić sobie kawy. Daję ci dziesięć minut na wzięcie prysznica, potem odwiozę cię pod szpital, żebyś zabrał stamtąd swój samochód. Keiva? Zamknęła za sobą drzwi i z ciężkim sercem zeszła po szerokich schodach. Cholera, co za bryndza! Przez całą drogę do szpitala Campbell milczał, i Kei- va była mu za to niezmiernie wdzięczna. Potrzebowała czasu, by dojść do ładu ze swoimi rozwianymi złudze- niami. Campbell musi wziąć się w garść, i to szybko. Ani myślała nadstawiać za niego karku, jeśli nie będzie pewna jego woli współpracy. Skręciła na przyszpitalny parking, zatrzymała się i patrzyła, jak chwilę potem na sąsiednie miejsce parkin- gowe wtacza się bmw Hugh. No, no, no powiedział Hugh, wysiadając z samo- chodu i spoglądając na siedzącego ze spuszczonym wzrokiem Campbella. Nigdy bym cię o to nie podej- rzewał, stary. Wystarczyło tylko, że Lana wyjechała, i proszę. Daj mu spokój warknęła Keiva. Campbell zle się wczoraj poczuł i odwiozłam go do domu. Zimne oczy Hugh przeniosły się z Campbella na Keivę, na jego wargi wypłynął cyniczny uśmiech. Idz lepiej do lekarza, Campbell powiedział, spoglądając wymownie na Keivę. Niech ci da coś na kaca. Keiva porwała z tylnego siedzenia neseser i nie oglądając się za siebie, pomaszerowała w stronę bu- dynku szpitala. Detektyw Darcy chce się z tobą widzieć zawołała Anne na widok Keivy. Kazałam mu zaczekać w piątce. Tam nikt nie będzie wam przeszkadzał. Dzięki. W tonie Keivy nie było za grosz wdzięcz- ności, co od razu dało Anne do myślenia. Jakiś nie w sosie dzisiaj. Poczubiliście się? Keiva zdobyła się na nieszczery uśmiech. Obraził się, że go wczoraj wystawiłam do wiatru. Pewnie odczuję zaraz na sobie skutki zranionej męskiej dumy. Trzymaj za mnie kciuki. Wystawiłaś go? Anne oczy omal nie wyszły z orbit. Z jakiego powodu? Czy może raczej z czyjego? Keiva wzruszyła ramionami. Wiesz, jak to jest. Miałam coś pożyteczniejszego do roboty. Stanowczo za długo przebywasz na prowincji. Anne pokręciła głową. To najprzystojniejszy facet, jaki przekroczył próg tego szpitala od... od... Kurczę, Keiva, najprzystojniejszy, jaki się tu w ogóle kiedykol- wiek kręcił. Keiva zgadzała się z nią w całej rozciągłości, ale nie dała temu wyrazu. Aap mnie przez pager, gdybym była potrzebna. Pchnęła ramieniem wahadłowe drzwi i weszła na oddział. Kiedy przekroczyła próg pokoju numer pięć, czeka- jący tam na nią Liam odwrócił się od okna. Liam, zaraz ci wytłumaczę, dlaczego... zaczęła. Nie fatyguj się. Patrzył jej twardo w oczy. Wiem już o twoim związku z Campbellem Francisem. Moim czym? Usta mu drgnęły, zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów. Chyba nie zaprzeczysz, że spędziłaś z nim noc? Ja... Urwała, wpatrując się w pulsującą żyłę na jego opalonej szyi. Tak... spędziłam. Zapadła przejmująca cisza. Spędziłam z nim noc, ale nie w tym sensie, który masz na myśli podjęła po chwili. yle się poczuł, odwiozłam go więc do domu i zostałam tam, dopóki nie nabrałam pewności, że już wszystko z nim w porządku. %7łona nie miała nic przeciwko temu? Przemogła się i spojrzała mu w oczy. Lany nie ma, pojechała w odwiedziny do siostry. A z Campbellem było tak zle, że nie mogłam zostawić go samego. Co mu było? No... wymiotował. Miał jakieś inne objawy? Zacisnęła usta, szukając gorączkowo jakiegoś sposo- bu wymknięcia się z narożnika, do którego została za- pędzona głównie przez swoją zle pojętą lojalność. Keiva? ponaglił ją Liam. Nie powiedziała cicho, patrząc mu w oczy. Znowu zapadła napięta cisza. Dlaczego do mnie nie oddzwoniłaś? spytał. Zostawiłem kilka wiadomości w twojej poczcie głoso- wej. Moja komórka nie miała stamtąd zasięgu. To doktor Francis nie ma w domu telefonu stac- jonarnego? Ma... ale zajmowałam się nim i... Nie dokoń- czyła. Czytała z oczu Liama, że jej nie wierzy, i wcale mu się nie dziwiła. Na jego miejscu też by nie wierzyła. Byłbym ci wdzięczny, gdybyś od razu przyznała, że nie byłaś zainteresowana spotkaniem ze mną po- wiedział. Byłam jak najbardziej zainteresowana zaprotes- towała. Ale nie mogłam przecież zostawić Campbella bez pomocy. Liam patrzył jej prosto w oczy. Czy Campbell Francis znajdował się kiedyś pod wpływem alkoholu w godzinach pracy? zapytał. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |