Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

koszuli, trochę nieświeżej po popołudniowych lekcjach z
dziećmi z miasta, które uczył, jak wdrapać się na koński
grzbiet. Za jego plecami, w korytarzu, zebrał się tłumek
pożerających go wzrokiem asystentek. Między nimi Mar-
cy, która pokazała jej kciukiem, że Marsh jest O.K..
Sam już chciała polecić mu, by wszedł do środka i za-
mknął drzwi, żeby uniknąć wyjaśnień... ale zrezygnowała.
Już nie muszę się przed nikim tłumaczyć, pomyślała. Gdy
95
go ujrzała w drzwiach, zrobiło jej się ciepło na sercu.
Wstała, podeszła do niego, demonstracyjnie wspięła
się na palce i głośno pocałowała go w usta.
- Cześć, kowboju.
- Cześć. - Objął ją i bez żenady oddał pocałunek. Sam
nie nawykła do pokazówek, ale przy
Marshu odkrywała zupełnie nowe przyjemności. Z
trudem łapiąc oddech, gdy w końcu ją puścił, mogła się
już tylko głupio do niego uśmiechać. Odzyskała pewność
siebie, popatrzyła na tłumek jawnie wścibskich gapiów i
powiedziała:
- Przedstawiam wam Marsha. Marsh, to są wszyscy. -
Zerknęła na mężczyznę, którego pokochała, i uśmiechnęła
się bardzo zadowolona z siebie. - On jest cały mój. A wy
musicie obejść się smakiem. - Pośród głośnych okrzyków,
owacji i pozdrowień, Marsh wprowadził Samantę do biu-
ra. - Marcy, pilnuj telefonów! - zdążyła krzyknąć, zanim
Marsh kopniakiem zamknął drzwi.
- Wiem, że jesteś zajęta - mruknął przy jej uchu.
- Świat się nie zawali, jeśli zrobię sobie małą przerwę.
- Zamknęła drzwi na klucz i roześmiała się. - Ale dzisiaj
wrócę do domu trochę później.
- Przyślę limuzynę.
- Czekaj na tylnym siedzeniu, to coś dostaniesz.
- Panno Wallace, ostro się pani targuje.
96
- Przycisnął jej biodra do swoich. - A jeśli już o ostro-
ści mowa, to gdzie są te sznury?
Prawdziwe partnerstwo, szybko odkryła Sam, jest rze-
czą naprawdę wspaniałą.
97 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.