Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] - Trudno było mi uwierzyć w twe wyjaśnienia, że przespałeś się z Ramoną dla mnie. 62 Carly dobrze wiedziała, co powiedzieć, by sprawić Tuckerowi przykrość. Kilkanaście lat temu nie było mowy, by przyznał się swej ukochanej, niewinnej dziewczynie, że Ramona dostarczyła mu tak wiele rozkoszy. Przestał nad sobą panować, gdy Ramona oczarowała go wprawnym językiem i dłońmi. To był jego pierwszy raz, w czasie którego nauczył się kilku rzeczy. - Nie zamierzam cię za to teraz przepraszać. Pokręciła głową. - Ależ ja wcale nie chcę twoich przeprosin. Chciałam ci tylko udowodnić, że wyszłam za ciebie, by cię ochronić przed ojcem - rzekła. - Uratowałam ci życie, więc mógłbyś pozwolić mi przez kilka dni tu pozostać, by pożegnać się z domem babci, który, jak sądziłam, będzie mój. Mogła mi powiedzieć, że ma problemy finansowe. Przecież razem z mamą na pewno byśmy jej pomogły. - Anna Belle nie chciała sprawiać wam kłopotu. Poza tym wiedziała, że w przeciwieństwie do ciebie, ja nie wyprowadzę się z Toad Hollow. - Dobrze wiesz, że nie podjęłam decyzji o wyjezdzie dobrowolnie - rzekła niepewnym głosem. - Zmu- siły mnie do tego okoliczności. Tuckerowi trudno było z tym polemizować. Od dzieciństwa wiedział, że Carly jest osobą bardzo inteligentną, potrzebującą życia pełnego wyzwań i przygód. Poza tym chciała odnieść sukces. Nie mogła więc oprzeć się pokusie wyjazdu do wielkiego miasta. - Wiem - przyznał cicho. Pospiesznie poszedł do 63 swego pokoju i założył spodnie, by Carly nie dostrzegła, jak silnych doznawał emocji. Po chwili wrócił do kuchni i spojrzał na Carly. Patrzyła na ogród babci. Po policzku spłynęła jej łza. Tucker czuł, że jest o krok od oddania jej domu. Wiedział, że najlepsze, co może zrobić, to natychmiast wyjść. Za czasów ich małżeństwa zawsze tak postępował, kiedy dochodziło do konfliktów. - Carly, rób, co sobie zaplanowałaś. Ja idę z bratem na ryby. - A właśnie, jak się ma Tyrell? - spytała nieobecnym głosem. Tucker był pewny, ze myślami jest teraz z babcią. - Po staremu. Nie spotyka się z nikim, chociaż parę razy był zaręczony. Prowadzi biuro doradztwa finansowego w miasteczku. Pokiwała głową. Kolejna łza spłynęła jej po policzku i lśniła w promieniach porannego słońca. Tucker wiedział, że musi jak najszybciej wyjść z domu. W przeciwnym razie zacząłby ją pocieszać. Gdy kolejna łza spadła na dekolt Carly, Tucker szybko wyszedł do garażu zapakować sprzęt wędkarski. Nie mógł zapomnieć dotknięcia jej delikatnej skóry, gdy musnęła go dzisiejszego ranka, szukając telefonu. Zląkł się wtedy, że zaraz straci nad sobą panowanie, czując zapach jej ciała. Zawładnęły nim emocje, które z trudem kontrolował. Przez chwilę chciał ją do siebie przyciągnąć i chwycić za nadgarstki, jak dawniej, kiedy prowadzili wyszukane gry wstępne, poprzedzające najbardziej upojne chwile. Wiedział jednak, że musi nad sobą panować, 64 chociażby dlatego, że Carly spotyka się z innym mężczyzną. Tucker dotychczas zbyt łatwo jej ulegał. Tym razem postanowił być stanowczy. Gdy już siedział z bratem w łódce na jeziorze, opowiedział mu o emocjach, jakie targają nim od przyjazdu Carly. Wspomnienia najbardziej upojnych chwil sprzed lat mieszały się z goryczą wywołaną kłótniami z ostatnich kilkunastu godzin. Tyrell był o sześć lat młodszy i nie przeżył dotąd tak bolesnych doświadczeń miłosnych. - Sally Jo mówiła mi, że spotkała Carly w kawiarni - rzekł Tyrell, zarzucając wędkę. - Uznała, że ktoś powinien cię przed nią chronić, więc powiedziała, że masz dziewczynę. Ryby szarpały przynętę z haczyka Tuckera. On jednak zupełnie nie zwracał na nie uwagi. - Jeśli Carly zamierza tu trochę zostać, lepiej naprawdę załatw sobie jakąś dziewczynę - ciągnął brat. - Jak na jeden dzień, niezle zawróciła ci w głowie. Nie chcę potem wysłuchiwać twoich westchnień i jęków. Jesteś w kiepskim stanie, braciszku. A jej przecież zależy tylko na tym domu. Niby jesteś twardy i uparcie bronisz swego, ale kiedy na horyzoncie pojawia się twoja była żona, przestajesz myśleć racjonalnie. - Nieprawda - odparł Tucker. Poczuł, jak kolejna ryba szarpie haczyk. - To może ja bym się zaczął z nią spotykaćś - zaproponował Tyrell, śmiejąc się pod nosem. Tucker spojrzał wściekle na młodszego brata. - Przecież ona ma kogoś. Jakiegoś Gary'ego. - I pewnie chce za niego wyjść i zamieszkać z nim 65 w twoim domu. Dojrzała do macierzyństwa i pragnie teraz szybko uwić sobie gniazdko. Tucker zamyślił się. Tyle razy chciał, by zaszła w ciążę, Carly jednak była nieugięta. - Kiedy wrócę do domu, już jej tam nie będzie, więc daruj sobie te złośliwości. Tyrell ponownie zarzucił wędkę. - Wcale nie byłbym taki pewien. Jest starsza i dojrzalsza niż kiedyś, a ty najwyrazniej ciągle nie możesz o niej zapomnieć. Masz to wypisane na twarzy. Nie widziałem u ciebie takiej miny od chwili, gdy stąd wyjechała jedenaście lat temu. Chociaż nie, mylę się. Wyglądałeś podobnie za każdym razem, gdy Carly przyjeżdżała tu odwiedzać Annę Belle. - To wszystko przeszłość. Nie chcę już słyszeć ani słowa o Carly. Nic do niej nie czuję. - Akurat. - Tyrell spojrzał na brata z niedowierzaniem. Dwie godziny pózniej Tucker był już w Toad Hollow. Mierziła go perspektywa powrotu do domu, w którym parę godzin wcześniej wyjawił Carly okoliczności sprzedaży domu i powiedział parę innych przykrych słów. Pojechał więc na stację benzynową zatankować paliwo, a następnie zrobił drobne zakupy. Na kolację wstąpił do kawiarni MidTown. Nagle przy jego stoliku pojawił się Peter Amos, listonosz. - Carly poprosiła, by jej pocztę kierować na twój adres - poinformował Tuckera. - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu. Powiedziała, że doszliście do 66 porozumienia. Wszyscy się bardzo z tego cieszymy. A jak było na rybachś Złowiłeś coś? Tucker z trudem przełknął ostatni kęs. Owszem, doszli do porozumienia, ale Tucker był pewien, że Carly jeszcze dziś wyniesie się z jego domu. - Nie chciały brać - odparł sucho. Wychodząc, Tucker starał się nie słyszeć dochodzących do jego uszu szeptów/Ludzie opowiadali sobie, że samochód Carly stał przez całą noc pod jego domem. Tucker zdawkowym skinieniem głowy powitał Jeffa Thomasa. - Słyszałem, że Carly wróciła... - rzekł Jeff. - i mieszka teraz u ciebie... Wiem, że kupiła długi kabel telefoniczny w sklepie Johna. I podobno jest przekonana, że dom należy się jej. - Załatwimy to między sobą - rzucił Tucker. Wyszedł z kawiarni, wsiadł do samochodu i ruszył z takim impetem, że omal nie uderzył w radiowóz Normy. Po chwili usłyszał za sobą syrenę policyjną. Nagle Norma wyrosła tuż obok niego, trzymając w ręku notatnik. - Muszę ci wypisać mandat za nieuważną jazdę. Tucker potrząsnął głową i starał się powiedzieć coś miłego. - Masz świetną fryzurę, Norma - rzekł z szelmowskim uśmiechem. Norma poklepała się po głowie. - Dzięki, sama zrobiłam sobie trwałą... No dobra, daruję ci ten mandat. Widziałam, że samochód Carly przez całą noc stał pod twoim domem. To pewnie 67 dlatego tak nieprzytomnie jezdzisz. Przebywanie z nią pod jednym dachem może człowieka wykończyć. - To prawda - przytaknął Tucker. Pożegnał się z Normą i odjechał. Zaparkował przed domem, tuż za samochodem Carly, który blokował podjazd. Wziął ze sobą zakupy spożywcze i poszedł do domu, myśląc o rozmowie, jaka go czeka z byłą żoną. Zastał Carly przy laptopie w jadalni Anny Belle. Jego papiery firmowe leżały na stosie po drugiej [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |