Odnośniki
|
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] zeszÅ‚ym tygodniu, omawiajÄ…c SamotniÄ™ Dickensa, naskoczyÅ‚a na tÄ™pawÄ… uczennicÄ™, która nie byÅ‚a w stanie pojąć, co można zarzucić Haroldowi Skimpole owi. - Nie rozumiesz, że jego zachowanie jest skrajnie nieodpowiedzialne?! - wykrzyknęła Mag uniesiona sÅ‚usznym gniewem, a to gÅ‚upie cielÄ™ odwarknęło: - Nie widzÄ™ powodu, dla którego k a ż d y miaÅ‚by siÄ™ zachowywać odpowiedzialnie. W gruncie rzeczy byÅ‚ to klasyczny taoistyczny kMan. W wersji dla żon. Ciężko jest być żonÄ… czÅ‚owieka, który żyje w ciÄ…gÅ‚ym wuwei, i nie wpaść w totalne wei. Trzeba bardzo uważać, inaczej koÅ„czy siÄ™, piorÄ…c dziesięć tysiÄ™cy koszul. Ale oczywiÅ›cie o koszule ojca dbaÅ‚a zawsze mama. Dżinsy nie nadawaÅ‚y siÄ™ nawet na szmaty. Może w ZwiÄ…zku Radzieckim pÅ‚acÄ… za takie sto dolców, nieważne. Cisnęła je w Å›lad za koszulÄ… i kosz siÄ™ przewróciÅ‚. Lekko zawstydzona podniosÅ‚a spodnie, potem koszulÄ™ i wsadziÅ‚a do plastykowego worka, który tkwiÅ‚ w przegródce. NiewÄ…tpliwÄ… korzyÅ›ciÄ… z abnegacji Phila byÅ‚o to, że z pewnoÅ›ciÄ… nigdy jej nie zapyta, gdzie siÄ™ podziaÅ‚y jego ulubione dżinsy i koszula w kratkÄ™. Nie przywiÄ…zywaÅ‚ siÄ™ do odzieży; nosiÅ‚ to, co mu dano. Nie lubiÄ™ okazji, które wymagajÄ… nowych ubraÅ„ . Ależ ten Thoreau byÅ‚ zarozumiaÅ‚y! Dziesięć do jednego, że chodziÅ‚o mu o Å›luby, ale nie miaÅ‚ odwagi powiedzieć tego wprost ani tym bardziej sam siÄ™ ożenić. Phil w istocie lubiÅ‚ nowe ubrania, lubiÅ‚ je dostawać na GwiazdkÄ™ albo urodziny, cieszyÅ‚ siÄ™ prezentami, ale ich nie celebrowaÅ‚. - Phil to Å›wiÄ™ty! - powiedziaÅ‚a do niej matka niedÅ‚ugo przed ich Å›lubem. Mag ze Å›miechem przyznaÅ‚a jej wówczas racjÄ™, uznajÄ…c to stwierdzenie za wybaczalny wyraz macierzyÅ„skich uczuć. Tymczasem nie byÅ‚o ono komplementem, lecz ostrzeżeniem. Ojciec miaÅ‚ nadziejÄ™, że ich zwiÄ…zek wkrótce siÄ™ rozpadnie. Nigdy nie powiedziaÅ‚ tego wprost, ale Mag to czuÅ‚a. Obecnie kwestia jej małżeÅ„stwa w relacjach miÄ™dzy niÄ… a matkÄ… nie istniaÅ‚a, byÅ‚a zakopana na wiele mil gÅ‚Ä™boko. MiÄ™dzy niÄ… i córkÄ… wisiaÅ‚a w powietrzu jak pytanie, którego nie wolno zadać. Każdy staraÅ‚ siÄ™ oszczÄ™dzić uczucia pozostaÅ‚ych. To byÅ‚o gÅ‚upie; przez to ona i Greta tak niewiele ze sobÄ… rozmawiaÅ‚y. ZresztÄ… owo niewypowiedziane pytanie mijaÅ‚o siÄ™ z istotÄ… problemu. Byli małżeÅ„stwem. PozostawaÅ‚o jednak pewne ale... . Nikt go nigdy nie poruszaÅ‚, a sama Mag nie wiedziaÅ‚a nawet, jak je sformuÅ‚ować. Może gdyby to potrafiÅ‚a, jej życie ulegÅ‚oby zmianie. Pozbawiony gÅ‚owy tors Apollina przemówiÅ‚by: Du musst dein Leben ändern. Tylko czy naprawdÄ™ tak bardzo chciaÅ‚a zmian w swoim życiu? - Nigdy nie opuszczÄ™ pana Micawbera - mruknęła pod nosem, siÄ™gajÄ…c do kolejnej przegródki, gdzie odkryÅ‚a kolejny plastykowy worek, a w nim rdzawÄ… włóczkowÄ… dzianinÄ™. PatrzyÅ‚a na niÄ… tÄ™po, dopóki nie rozpoznaÅ‚a swetra, który kupiÅ‚a kilka lat temu na wyprzedaży z myÅ›lÄ… o prezencie gwiazdkowym dla Grety i o którym kompletnie zapomniaÅ‚a. - Gretka! Patrz tylko! - zawoÅ‚aÅ‚a, biegnÄ…c przez hol. ZapukaÅ‚a i wpadÅ‚a do pokoju córki. - WesoÅ‚ych Å›wiÄ…t! Po krótkich wyjaÅ›nieniach Greta wÅ‚ożyÅ‚a sweter. Jej ciemna chuda twarz wynurzyÅ‚a siÄ™ z przecudnie rdzawych faÅ‚d z poważnÄ… minÄ…. Z uwagÄ… przejrzaÅ‚a siÄ™ w lustrze. Bardzo trudno jÄ… byÅ‚o zadowolić, wolaÅ‚a sama kupować sobie ubrania, a te, które lubiÅ‚a, nosiÅ‚a dotÄ…d, aż zostaÅ‚y z nich strzÄ™py. Do pewnego stopnia dbaÅ‚a też, żeby byÅ‚y czyste. - RÄ™kawy sÄ… chyba trochÄ™ przykrótkie, prawda? - powiedziaÅ‚a w matczynym jÄ™zyku. - TrochÄ™. Pewnie dlatego go przecenili. PamiÄ™tam, że byÅ‚ niewiarygodnie tani. KupiÅ‚am go w Sheep Tree parÄ™ lat temu. SpodobaÅ‚ mi siÄ™ kolor. - Faktycznie Å‚adny - przyznaÅ‚a Greta, wciąż peÅ‚na rezerwy. PodciÄ…gnęła rÄ™kawy do Å‚okci. - DziÄ™kujÄ™. Lekko zarumieniona uÅ›miechnęła siÄ™ i zerknęła za siebie, na książkÄ™, która leżaÅ‚a otwarta na łóżku. CoÅ› wisiaÅ‚o w powietrzu, bliskie wypowiedzenia. Greta nie wiedziaÅ‚a, jak to powiedzieć, a Mag - jak jej to umożliwić; obie miaÅ‚y kÅ‚opot z wyrażaniem myÅ›li we wÅ‚asnym jÄ™zyku. Matka poczuÅ‚a siÄ™ nagle niezrÄ™cznie, jak natrÄ™t. WycofaÅ‚a siÄ™, mówiÄ…c: - Lunch bÄ™dzie okoÅ‚o wpół do drugiej. - Trzeba ci pomóc? - WÅ‚aÅ›ciwie nie. Szwedzki stół na tarasie. Z tÄ… dziewczynÄ… od wywiadu. - Kiedy ona wyjeżdża? - Mam nadziejÄ™, że przed obiadem. Aadnie ci w tym kolorze. - Mag wyszÅ‚a, zamykajÄ…c drzwi za sobÄ…, jak jÄ… nauczono. Greta zdjęła rudy sweter. ByÅ‚ trochÄ™ za ciepÅ‚y na tÄ™ porÄ™ roku, a poza tym nie byÅ‚a jeszcze pewna, czy jej siÄ™ podoba. TrochÄ™ potrwa, nim do niego przywyknie, i dopiero wtedy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |