Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] udzie, Jordan zamknął oczy i zacisnął zęby. Starała się masować delikatnie, ale jednocześnie wiedziała, że to nie wystarczy. W tej chwili była przede 102 R L T wszystkim terapeutką i stopniowo, lecz konsekwentnie, dążyła do celu. Musiała przyznać, że Jordan znosił ból bardzo dzielnie. Leżał z zamkniętymi oczami i tylko co jakiś czas jęczał. Nie robił jednak nic, by ją powstrzymać. Masaż wstępny, ten najbardziej nieprzyjemny, trwał dziesięć minut, potem mięśnie powoli rozluzniały się. Wyraznie poczuła, kiedy ból zaczął ustępować. Czary powiedział i westchnął głęboko, kiedy wreszcie po kolejnym kwadransie przeszła do najbardziej relaksującej części masażu. Raczej ćwiczenia i odrobina wprawy poprawiła go, masując udo w górę aż do biodra. A tak swoją drogą, powinieneś się zwrócić do lekarza. Z tymi mięśniami rzeczywiście coś jest nie w porządku. Jordan nareszcie mógł otworzyć oczy. Popatrzył na pochyloną nad jego nogą Stephanie. Policzki miała zaczerwienione. Pracowała, wysuwając lekko koniuszek języka, a niesforne kosmyki poruszały się w rytm jej ruchów. Wyglądała uroczo. Chyba możesz już przestać. Popatrzyła na niego zaskoczona. Potrząsnęła jednak głową i zakończyła dopiero po kolejnych pięciu minutach, gdy zakończyła pełny seans. Teraz powinieneś móc zasnąć. Tak... Bardzo chętnie z tobą. Wyciągnął do niej rękę. Stephanie pokręciła głową i wstała z łóżka. Jordan zdawał sobie sprawę, że zachował się wobec niej nagannie. Przecież nawet nie wiedział, kim jest ten Richard i co ją z nim łączy. Proszę... Obiecuję, że już będę grzeczny. Powinnaś być przy mnie jako dobra fizjoterapeutka, na wypadek gdyby ból wrócił. Nie wróci zaśmiała się. Podała mu jednak dłoń i po chwili położyła się obok. Przecież nie stanie 103 R L T się nic złego, jeśli pozwoli sobie na tę przyjemność. Przynajmniej taką miała nadzieję. 104 R L T Rozdział dziesiąty Kiedy Jordan obudził się z najzdrowszego snu, jaki mu się zdarzył w ciągu ostatnich miesięcy, zaczęło się już ściemniać. Obok leżała przytulona do niego Stephanie. Warkocz, który zaplotła, poluzował się, a jej włosy niczym płomienna burza rozsypały się na poduszce. Widział wyraznie jej długie rzęsy na tle jasnych policzków, a także wzruszające piegi na nosie, które czasami starała się ukryć pod warstwą pudru. Miała lekko rozchylone wargi i oddychała cichutko. Jordan czuł wyraznie ciepło jej ciała. Zwłaszcza uda, które stykało się z jego nagim udem. To wystarczyło, by poczuł podniecenie. Obrócił się ostrożnie na bok, starając się jej nie zbudzić. Położył dłoń na jej plecach i przesunął delikatnie palcem wzdłuż kręgosłupa. Następnie dotknął jej talii i biodra, potem pośladka i przysunął ją mocno do siebie. Miał ją tak blisko, że mógł pocałować jej szyję, a potem wsunąć język do ucha. Stephanie była przekonana, że wciąż śni. Był to bardzo przyjemny sen. W półmroku przytulał się do niej miło pachnący bohater jakiegoś filmu, który ostatnio oglądała. Pieścił ją w tak nierzeczywisty sposób, że odniosła wra- żenie, że przeniosła się do jednej ze swoich ulubionych romantycznych komedii. Dopiero kiedy mężczyzna ją pocałował, zrozumiała, że to nie sen. Aktor naprawdę był aktorem i nazywał się Jordan Simpson. I to właśnie on zaczął ją całować, a ona wiedziała, że powinna mu się przeciwstawić. Odepchnąć go i powiedzieć tak jak któraś z filmowych bohaterek: Cóż ty sobie wyobrażasz! 105 R L T albo coś w tym rodzaju. Było jednak za pózno. Od początku wiedziała, że nie powinna się kłaść obok Jordana. Dlatego próbowała oponować. Teraz nie miała już na to siły. Nie, Jordan powiedziała słabym głosem, gdy na moment się od niej oderwał. Cudownie smakujesz. Nawet nie zwracał uwagi na te słabe protesty. Rzucili się na siebie, jakby się nie widzieli całymi miesiącami. Całowali się aż do utraty tchu, a on pieścił ją, przesuwając dłoń po jej plecach i pośladkach. Chcę cię zobaczyć całą... Zdjął jej dżinsy i majtki, i dopiero wtedy uniósł koszulkę, by nasycić się widokiem wspaniałych piersi. A potem pochylił się i zaczął całować najpierw jedną, a potem drugą. Stephanie westchnęła głośno. Sama nie wiedziała, co się z nią dzieje. Tylko Jordan tak na nią działał. Tylko przy nim była gotowa na wszystko. I wciąż pragnęła więcej i więcej. Zaczęła rozpinać kolejne guziki jego wizytowej koszuli, cały czas go całując. Zatrzymała się na chwilę na pępku i wsunęła do niego język. Och! jęknął. Popatrzyła na naprężony materiał bokserek i po chwili delikatnie zsunęła je z jego bioder. Jej oczom ukazał się długi, wyprężony penis. Zaczęła go pieścić, a westchnienia Jordana nasiliły się. Stephanie! Klęcząc między jego rozsuniętymi udami, wzięła go w usta. Tym razem reakcja była jeszcze bardziej gwałtowna. Jordan wyprężył całe ciało, czując jej gorący język na swoim członku. A ona przesuwała miarowo usta, wciąż 106 R L T pieszcząc jego koniec językiem. Jordan myślał, że oszaleje z pożądania. Tak dawno nie kochał się z kobietą, że teraz bał się ruszyć, by to boskie doznanie nie zakończyło się zbyt szybko. Po chwili odsunął się od niej, bojąc się, że zaraz eksploduje. Dlaczego? Chcę wejść w ciebie szepnął, czując, że ma zupełnie wyschnięte gardło. Chcę być w tobie. Popatrzyła na niego zamglonymi oczami. Tak, pragnęła się z nim kochać, poczuć go w sobie. Wiedziała jednak, że musi uważać, dlatego mimo protestów kazała mu się położyć wygodnie na plecach. Pozwól, że się tym zajmę. Czuła, że jest wilgotna i gorąca. Powoli usadowiła się nad Jordanem, dbając o to, by nie dać się ponieść pożądaniu. Musiała uważać, by nic mu się nie stało i by nie sprawić mu bólu. Osunęła się na niego delikatnie, a kiedy wszedł w nią, starała się poruszać jak najwolniej, Wkrótce jednak zupełnie się w tym zatraciła, jej ruchy stały się szybsze, oddech urywany, a oczy jeszcze bardziej zamglone. Czuła go coraz lepiej. Nawet nie przypuszczała, że może to być tak wspaniałe. Każdy ruch przybliżał ją do czegoś niezwykłego, czego jeszcze nie doświadczyła. Osiągnęli orgazm jednocześnie, krzycząc głośno, ale jeszcze przez dłuższą chwilę nie mogli się od siebie oderwać. Dopiero po paru minutach dotarło do niej, gdzie jest i co robi. Opadła na pościel, dziwiąc się, że ma na czole krople potu. Serce powoli powracało do normalnego rytmu. Teraz zerknęła z niepokojem na Jordana. Nic ci się nie stało? Jordan wypuścił nagromadzone w płucach powietrze i otworzył oczy. Czy nic mi się nie stało? Odbyłem wspaniałą podróż 107 R L T międzyplanetarną. Uśmiechnęła się, słysząc te słowa. Tak, nie mógł tego lepiej określić. Właśnie to przed chwilą zrobili wybrali się gdzieś wysoko w gwiazdy, a potem wrócili na ziemię. Jej wcześniejsze doświadczenia seksualne wydawały się teraz jedynie spacerkiem po znanej okolicy. Przyjemnym, ale w żaden sposób niezaskakującym. To, co stało się przed chwilą, było niezwykłe, podniecające, wspaniałe... I zupełnie niestosowne. Przecież Lucan St Claire zatrudnił ją po to, by zajęła się tylko biodrem jego brata, a nie innymi częściami jego ciała. Doskonale wiedziała, że potrafi pomóc Jordanowi. Była do tego przygotowana zawodowo, ale teraz, kiedy już się ze sobą kochali, nie miała pojęcia, jak będą wyglądać ich dalsze relacje. Przestań rzucił Jordan, widząc jej minę. Najwyrazniej wiedział, o czym myśli. Nie mogę odparła słabym głosikiem. Stephanie... Muszę... wyjść do łazienki. Wstała, zasłaniając się koszulką. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |