Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaczynam się starzeć. Albo wręcz przeciwnie, twój
dziewiczy lęk działa na mnie jak terapia odmładzająca.
Przy tobie nabieram wigoru.
- Ja niczego się nie boję. No, może nie do końca -
przyznała.
- Nie? - Zmusił ją, żeby rozchyliła usta, po czym
zmienił nieco pozycję i, wsunąwszy udo między jej
kolana, zaczął je powoli rozsuwać.
Słysząc jej stłumiony okrzyk, uniósł głowę.
- Nie mamy zbyt wiele czasu na zaloty, a przed
ślubem powinniśmy choć trochę poznać swoje ciała.
Dzięki temu będzie nam potem łatwiej.
- Nigdy tego nie robiłam - szepnęła nerwowo.
- Nie znasz nawet takich niewinnych pieszczot?
- Nawet. Moi rodzice byli bardzo purytańscy,
podobnie jak krewni, którzy się mną zajmowali. Wszyscy
wpajali mi, że kobieta, która pozwala mężczyznie robić ze
swoim ciałem, co mu się podoba, dopuszcza się
poważnego grzechu.
- Pewnie i tak bywa - odparł półgłosem - ale my
przecież niedługo będziemy małżeństwem. Za jakiś czas
będziesz nosiła moje dziecko. A to już zdecydowanie nie
jest grzechem.
Te słowa, wypowiedziane tak niefrasobliwym tonem,
wywarły na niej ogromne wrażenie. Purpurowa z emocji
patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.
Wyczuł jej napięcie.
- Podnieca cię to, prawda? - Zniżył głos, przenosząc
spojrzenie na jej biust. - Masz bardzo piękne piersi. - Nie
krył uznania, a widząc, jak bardzo speszył ją ten
komplement, roześmiał się. - Wiem, że nie powinienem
wprawiać cię w zakłopotanie, zwłaszcza kiedy chodzi o
sprawy tak poważne i drażliwe. Ale nie mogę oprzeć się
tej pokusie. Ani tej... - mruknął, po czym gwałtownie
pochylił głowę i zaczął ją całować.
ROZDZIAA SIÓDMY
Przyszło jej na myśl, że gdyby nagle poszybowała ku
słońcu, nie ogarnąłby jej większy żar, niż gdy przez
materiał sukienki poczuła rozpalone usta Donavana.
Doznanie to było po prostu nieziemskie. Wyprężyła się i
tłumiąc jęk, wbiła paznokcie w jego ramiona.
- Proszę cię - szepnęła gorączkowo, gdy pieszczota
stała się trudna do zniesienia. - Proszę...
Ledwie słyszał, co do niego mówiła. Drżącymi
rękami próbował rozpiąć sukienkę, która odgradzała go
od jej piersi. Gdy wreszcie się do nich dostał, Fay bez
protestu poddała się pieszczotom, od których aż kręciło
jej się w głowie.
- Donavan!
Podniósł głowę i spojrzał jej w oczy.
- Jesteś piękna - szepnął drżącym głosem. -
Najpiękniejsza istota, jaką w życiu widziałem!
- Bardzo cię pragnę - szepnęła.
- Nie bardziej niż ja ciebie.
- Zróbmy to.
Pokręcił głową i wbrew sobie odsunął się od niej.
- Nie, maleńka, jeszcze nie pora. Najpierw musimy
wziąć ślub.
- Czy to naprawdę takie ważne? - spytała płaczliwie,
udręczona niezaspokojonym pożądaniem.
- Owszem, nawet bardzo - odparł, delikatnie
wysuwając się z jej objęć. Pomógł jej uporządkować
ubranie, a potem ułożył się na plecach i objął ją
ramieniem.
Płakała, więc tulił ją do siebie i szeptał czułe słowa,
czekając cierpliwie, aż opadną emocje.
- Jestem szczęśliwym człowiekiem, Fay - powiedział,
gdy już nieco się ukoiła. - Nawet bardzo szczęśliwym.
- To mnie spotkało wielkie szczęście - odparła,
garnÄ…c siÄ™ do niego.
Ujął w dłonie jej twarz i zajrzał jej głęboko w oczy.
- Odważyliśmy się na wielki krok - rzekł z powagą. -
Mam nadzieję, że nie będziemy go żałować.
- Na pewno nie - uspokoiła go.
Instynktownie czuła, że będzie dobrze. Donavan
jednak nie wyglądał na przekonanego.
Kolejny tydzień przeżyła jak we śnie, spędzając
każdą wolną chwilę z Donavanem i Jeffem.
Wygospodarowała trochę czasu, by w towarzystwie Abby
udać się sklepu po ślubną suknię. Wybrała praktyczną
garsonkę w kolorze perłowym, która idealnie pasowała
do innych rzeczy z jej garderoby. Kupiła też odpowiedni
kapelusz oraz woalkę, którą zamierzała go ozdobić.
Martwiła się tylko, że wydała zbyt dużo pieniędzy, bo
czasy, kiedy nie musiała zwracać uwagi na cenę, minęły
bezpowrotnie. Kiedy powiedziała o tym Donavanowi, ten
uśmiechnął się i stwierdził, że tak wyjątkowa okazja jak
ślub usprawiedliwia szaleństwo zakupów.
Ceremonia zaślubin odbyła się w kościele, do
którego należał Donavan, i stała się wydarzeniem, na
które przybyła co najmniej połowa Jacobsville. Prawie
wszyscy wiedzieli już, że fortuna Fay przepadła oraz że
Donavan procesuje siÄ™ ze szwagrem o opiekÄ™ nad
siostrzeńcem.
Po uroczystości Jeff został u Ballengerów, a
Donavan zabrał swą świeżo poślubioną małżonkę w
dwudniową podróż do San Antonio.
Wieczorem zjedli kolacjÄ™ w restauracji na bulwarze
nad rzeką. Obok nich przepływały rzęsiście oświetlone
barki z rozśpiewanymi mariachis. Ich muzyka płynęła w
wieczornym powietrzu przesyconym upajajÄ…cÄ… woniÄ…
kwiatów.
- To chyba najpiękniejsze miejsce na świecie -
zachwycała się Fay, kończąc deser, znad którego co
chwila spoglądała zaborczo na swojego męża.
Donavan prezentował się wspaniale w jasnoszarym
ślubnym garniturze. Fay nadal miała na sobie perłową
garsonkę, gdyż szkoda im było czasu na zmianę strojów.
- Nie jesteś rozczarowana, że nie zabrałem cię do [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.