Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] i jeszcze nie wróciła. - I pani się nie niepokoi? - zdumiała się Antonia. - Przecież ona ma zaledwie dziewięć lat! - Smarkata chodzi, gdzie chce. Zawsze tak było. Pewnie jest w oborze. Mamy nowego cielaka. Ona lubi takie małe zwierzęta. Nie odejdzie daleko. Nie ma gdzie. - Co za bezduszność, pomyślała Antonia. - No, jedz, kochaniutka, póki ciepłe - ciągnęła pani Bates. - Dobrze pani zrobi coś gorącego. I proszę wołać, gdyby pani czegoś potrzebowała. - Z tymi słowami gospodyni wyszła. Antonii nie smakowało jedzenie. Wyglądało na to, że ze wszystkich tylko ona jedna denerwowała się o Maggie. . Wstała, wyjęła z walizki dżinsy, bluzę, skarpetki i tenisówki. Ubrała się i zeszła na dół. Minęła salon, znalazła drzwi wyjściowe. Było pózne popołudnie, ściemniało się. Maggie prawie cały dzień spędziła poza domem. Drzwi obory były uchylone. Wśliznęła się do środka i rozejrzała po ogromnym ciemnym wnętrzu. Kiedy jej oczy przywykły do półmroku, między boksami zobaczyła szerokie przejście posypane słomą. Dopiero w ostatnim boksie znalazła cielaka i Maggie. - Cały dzień nic nie jadłaś - odezwała się do niej. Maggie patrzyła na Antonię zdumiona. Nikt nigdy nie przejmował się tym, że nie jadła. Co za ironia, że jej najgorszy wróg jest jedyną osobą, która się o nią martwi. - Nie jesteś głodna? Maggie wzruszyła ramionami. - Zjadłam batonik. Antonia weszła do boksu i umościła się na miękkim, czystym sianie obok cielaka. Pogładziła go po nosie i uśmiechnęła się. - Cielaczki są takie aksamitne, prawda? - rzekła. - Kiedy byłam mała - ciągnęła - bardzo chciałam mieć jakieś zwierzątko, ale moja mama miała alergię na koty, więc nie mogliśmy trzymać ani psa, ani kota. Maggie zaczęła przestępować z nogi na nogę. - My nie mamy ani psów, ani kotów, bo pani Bates mówi, że zwierzęta są brudne. - Jeśli są zadbane, to nie są. Maggie wzruszyła ramionami. Antonia znowu pogłaskała cielaka. - Lubisz krowy i cielęta? Maggie spojrzała na nią nieufnie, potem skinęła głową. - Wiem wszystko o rasach hereford i angus. Tata je hoduje. Wiem, ile powinien ważyć cielak po urodzeniu, w jakim tempie powinien przybierać na wadze i różne takie rzeczy. Antonia uniosła brwi. - Naprawdę? A pochwaliłaś się tym tacie? Maggie wbiła wzrok w ziemię. - Ja jego nie obchodzę. Nienawidzi mnie, bo jestem podobna do mamy. Antonia nie podejrzewała, że dziecko zdolne jest do tak wnikliwych ocen. - Twoja mama miała wiele zalet - odrzekła. - Chodziłyśmy razem do szkoły. Była moją najlepszą przyjaciółką. - Ale tata ożenił się z nią, a nie z panią. Ręka Antonii głaszcząca cielaka znieruchomiała. - To prawda. Posłużyła się kłamstwem - dodała - bo bardzo kochała twojego tatę. - Mnie nie lubiła - rzekła Maggie smutno. - Kiedy jego nie było, biła mnie i mówiła, że to przeze mnie jest nieszczęśliwa. - To nie była twoja wina, kochanie - zapewniła ją Antonia. Maggie spojrzała jej prosto w oczy. - Nikt mnie tutaj nie chce - rzekła z przekonaniem. - A teraz, kiedy pani z nami zamieszkała; wyślecie mnie gdzieś! - Po moim trupie! - ucięła Antonia krótko. Maggie siedziała obok niej nieruchoma jak posąg, jak gdyby nie wierzyła własnym uszom. - Pani mnie nie lubi - odezwała się w po chwili. - Jesteś córeczką Powella - zaczęła Antonia. - Bardzo go kocham. Jak mogłabym nienawidzić kogoś, kto jest cząstką niego? I nie nazywaj mnie panią. Jestem Antonia. - To nie chcesz, żebym wyjechała? - Zdecydowanie nie. Maggie przygryzła dolną wargę. - Oni mnie nie chcą - mruknęła pod nosem i ruchem głowy wskazała w stronę domu. - Tata często wyjeżdża i mnie zostawia, a ona, to znaczy pani Bates - dodała rozżalonym głosem - nie znosi zostawać ze mną. Wolałam nocować u państwa Ames, ale Julie także mnie nienawidzi, bo przeze mnie cię wyrzucili. Antonia współczuła Maggie. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek ktoś dorosły zadał sobie trud, żeby usiąść i porozmawiać z dziewczynką. Może jedynie pani Donalds. Może dlatego Maggie tak jej brakowało? - Jesteś za mała, żeby to zrozumieć, ale niechcący oddałaś mi przysługę. Dzięki temu, że straciłam pracę, poszłam do lekarza i dowiedziałam się, że nie jestem chora na raka. To twój tata zmusił mnie do tej wizyty. Przyjechał i zaciągnął mnie do lekarza. Gdyby tego nie zrobił, nie wiem, co by się ze mną stało. Czasami wydaje mi się, że w moim życiu nic nie dzieje się bez przyczyny - dodała w zamyśleniu. - Coś się dzieje, bo tak miało być. Winimy ludzi za to, że odegrali w naszym życiu taką czy inną rolę, ale to nie oni, lecz przeznaczenie. %7łycie to próba, Maggie. Napotykamy przeszkody, a pokonywanie ich nas wzmacnia. - Zamilkła i zawahała się. - Rozumiesz coś z tego? - Masz na myśli, że to Bóg nas sprawdza? Antonia uśmiechnęła się do niej. - Tak. Tata zabiera cię do kościoła? Maggie wzruszyła ramionami i spojrzała w bok. - Tata nigdzie mnie nie zabiera. I to boli, dokończyła Antonia w myśli, ponieważ zaczynała rozumieć, w jak ogromnym stresie żyje to dziecko. - Ja lubię chodzić do kościoła - zaczęła. - Moi dziadkowie pomogli zbudować kościół [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |